Jeżeli teologia wykracza poza rozum - to znaczy, że pojęcie prawdy nie ma żadnego zastosowania, bo jak ją k***a geniuszu stwierdzisz? Na węch? Na bolec w dupie?
Choćby nauka była super ch*jowa - to ma jedna zasadniczą przewagę nad wszystkim innym - działa!
A co do tego że konserwatywne teologicznie społeczeństwa rozwijają się szybciej
- to zapewne przypadek, że cywilizacja europejska podbiła świat po tym jak odrzuciła prymat religii
I właśnie też mi o to chodzi. Skoro nie da się "wygenerować" tego samego rodzaju "wiary" wśród wszystkich "wiernych", zorganizowane instytucje religijne nie mają większego sensu
bóg z Koranu jest bardzo podobny do tego ze Starego testamentu, czyli jest przede wszystkim 'sprawiedliwy i surowy).
Przy tym fragmencie powstaje pytanie dotyczące wszystkich religii zorganizowanych: Jak odróżnić dobrego wierzącego od złego wierzącego?
Oj lewaczku lewaczku.
1. Teologia wykracza poza naukę, ale nie musi poza rozum, zresztą to zbyt skomplikowane dla Ciebie. Dlatego będe dawkował wiedzę, abys się nie przegrzał.
2.Jeżeli coś wykracza poza rozum, to wcale nie oznacza, że prawda nie ma zastosowania. Zwyczajnie nie możemy tego objąć rozumem. Ty swoim malutkim rozumkiem mało rzeczy ogarniasz co nie znaczy, że poza tym jakże wąskim zbiorem istnieje prawda.
3.Klasyczna definicja prawdy- "Prawda to zgodność sądu z rzeczywistością", a czy sąd jest oparty na jakimś racjonalnym objawieniu, czy mistycznym przeżyciu nie ma znaczenia.
To bardzo fajnie lewaczku. Tylko, jak zwykle nie rozumiesz o co chodzi. Załóżmy, że masz Zetora, którym fantastycznie orzesz pole, działa znakomicie, ale jakbym zajebistym Zetorem nie był to nie polecisz nim w przestworza. Ktoś tworzy samolot, który lata lepiej lub gorzej. Ty natomiast przypie**alasz, się ciągle do samolotu, bo przecież nie da się nim orać pola, a konstruktorom samolotu zarzucasz sp***olenie umysłowe -bo jak można zajmować się czymś, co nie ma zdolności orania pola.
Może na tym prostym przykładzie zrozumiesz wreszcie o co chodzi.
KONSERWATYWNE TEOLOGICZNIE, daj już spokój lewaczku, bo sam nie wiesz co piszesz. Twoja retoryka przypomina małpę bezsensu wklepującą litery z klawiatury. Z tą różnicą, że masz troszkę więcej rozumu niż małpa i umiesz wpisywać całe słowa, ale są one w gruncie rzeczy wpisywane z podobnym zamysłem co małpa.
Jak możesz nie dostrzegać własnej hipokryzji w każdym następnym akapicie. Najpierw wyzywasz USA od wariackiego kraju, czyli kraj który od 100 lat rządzi światem. A później, twierdzisz, że Europa zaczęła podbijać jak odeszła od religii.
Zresztą każdy geopolityk, że podbój nie zawsze równa się rozwój.
A tak na marginesie, naprawdę chce Ci się dyskutować na temat kwestii, o których oboje wiemy, że masz gówniane pojęcie. Tylko po to abym w każdym następnym poście wykazał Ci, że jesteś ignorantem?
2. Jeżeli coś wykracza poza rozum (jak majaki obłąkanego fanatyka), to nie ma możliwości stwierdzenia czy jest coś prawdą, czy nie. Brak aparatu poznawczego.
Metafora kompletnie z dupy, bo każdy obiekt użyty w przykładzie jest do rozłożenia na czynniki pierwsze
Ja wiem, każdy kto w czarymary nie wierzy jest głupi
Tak ziomuś - bo jakby europa nie odeszła od religii to by debile dalej wierzyły że za horyzontem jest przepaść i nigdzie by nie popłynęli
No psychiatrą nie jestem. Przyznaje się bez bicia
Chwila chwila, trochę przeskakujemy z tematu na temat. Dyskusja o istnieniu prawdy absolutnej per se to jedno, a możliwość aplikacji dla ludu to drugie.
Dlatego właśnie to argument za zinstytucjonalizowaną religią, bo bez niej byłyby już całkowite cyrki. Biblia jakby na to nie patrzeć daje dosyć duże możliwości interpretacyjne, w przeciwieństwie do koranu i hadisów. Stąd zwyczajnie muszą być ludzie, którzy będą się tym zajmować, bo zwyczajny człowiek nie ma kompetencji ani czasu aby zastanawiać się nad przesłaniem każdego fragmentu Biblii.
No tutaj całkowicie się nie zgodzę. Allah jest całkowicie czymś innym, nawet od Boga starego testamentu. Bóg ST to Bóg współpracujący z człowiekiem, wchodzący z nim w przymierze, szanujący człowieka, i tu się objawia jego miłość. W Koranie do despota, który jest całkowicie transcendentny. Nie jak w chrześcijaństwie gdzie oddaje swojego syna itd .
No bo są pewne elementarne przymioty wierzącego. Stąd np. KK kalwinistów traktuje jako chrześcijan, a mormonów już nie.
Już mnie zaczynasz irytować lewaczku.
To, że nie możesz stwierdzić czy coś prawdą nie determinuje stanu faktycznego rzeczywistości. Jeżeli jesteś ślepy i nie masz aparatu poznawczego do rozpoznania koloru swojej ściany, to nie znaczy, że ona nie ma koloru. Możesz oczywiście mówić, że nieracjonalne jest twierdzenie, że ściana ma kolor biały, ale to nie wpływa na rzeczywistość, gdzie ściana jest rzeczywiście biała. Kapiszi lewaczku?
A co rozkładanie na czynniki pierwsze ma do tego? Metafora jest bardzo dobra tylko jej nie rozumiesz, w czym zresztą nic dziwnego.
Nie przekręcaj tego co napisałem. Ty jesteś głupi, o innych możemy dyskutować.
Ciekawe, która religia tak twierdziła.
Dobrze, że przynajmniej sam zauważasz, że do twojej diagnozy jest potrzebny psychiatra, a nie psycholog. To już coś
Spróbuj przeczytać krytycznie Koran bez żadnych uprzedzeń . Mnie się zdało przy lekturze, 'odłączając się' od współczesnych tarć religijno-politycznych, że Koran to przede wszystkim "księga sprawiedliwości" (np. agresja dopuszczalna jest, wbrew temu, co się ostatnio pisze, wyłącznie jako 'reakcja' na agresję). Nowy testament z kolei zostałby nazwany przeze mnie "księgą etyczną", a Stary - "księgą wiary" (może trochę inspirując się Kirkegaardem ).
I tym sposobem pambuk i krasnoludki są równie prawdopodobne - bo wszak to że nie możemy ani jednego, ani drugiego zobaczyć, nie determinuje że ich nie ma.
Metafora nie jest dobra, ponieważ zarówno jedno jak i drugie urządzenie istnieje, i wiemy jak działa. W przypadku teologii nic nie wiemy i nic nie możemy powiedzieć na pewno.
Na pewno nie chciałbym być taki "mądry" jak ty
W zasadzie każda, która uważała człowieka i ziemię za pępek wszechświata.
Najpierw wyjechałeś z typowym dla siebie kretynizmem typu,- jeżeli nie ma narzędzi poznawczych to prawda nie ma zastosowania.
1. Teologia jak i nauka istnieją w takim samym stopniu, bo to są ludzkie abstrakty.
2.W nauce też nie możemy w gruncie rzeczy nic powiedzieć na pewno, bo nauka ogólnie jak i poszczególne jej działy opierają się na założeniach metafizycznych przyjmowanych na wiarę. A wiedze od wiary rozróżnia tylko stopień prawdopodobieństwa twierdzenia. Już to chyba 100x pisze na sadisticu.
3.Nauka podobnie jak zetor ma określone zastosowanie i nie da się dzięki niej odpowiedzieć na niektóre pytania, które są fundamentalne dla ludzkości. Czyli np. problem dobra i zła, celowości świata itd itd ogólnie można powiedzieć aksjologia.
W tym momencie wkracza religia, która w jakiś sposób to próbuje tłumaczyć. A, że Ty jesteś na tyle prymitywny, że nie dostrzegasz takich problemów i uważasz dysputy o nich za sp***olenie umysłowe, to tylko współczuć.
Słabo jak na trolla, ogólnie twoje złośliwości są bardzo sztambowe i mało finezyjne.
W zasadzie żadna, to jest tylko twoje pie**ololo, aby znowu nie wyjść na kretyna.
Kończę lewaczku już z Tobą dyskusję Mam dość twojej błazenady, a mam ciekawszego dyskutanta do dyspozycji, więc nie będę marnował czasu na Ciebie. Bez obrazy.
Tu możemy powrócić do sporu powstałego jeszcze za czasów walki braci polskich z katolikami o 'prawdę interpretacyjną': co jest więc ostatecznym kryterium prawdy teologicznej?
Absolutność prawdy zakłada bowiem jej ogólną dostępność, intersubiektywność
- jak twierdzenia matematyczne. Jeśli jednak prawdy nie są transparentne, możemy mówić o absolutnych przekonaniach.
Spróbuj przeczytać krytycznie Koran bez żadnych uprzedzeń .
Mnie się zdało przy lekturze, 'odłączając się' od współczesnych tarć religijno-politycznych, że Koran to przede wszystkim "księga sprawiedliwości"
(np. agresja dopuszczalna jest, wbrew temu, co się ostatnio pisze, wyłącznie jako 'reakcja' na agresję). Nowy testament z kolei zostałby nazwany przeze mnie "księgą etyczną", a Stary - "księgą wiary" (może trochę inspirując się Kirkegaardem ).
Przynależność kościelna jest w moim przekonaniu kwestią przygodną. Pojmowanie Boga, etyki i sprawiedliwości jest tym, co lepiej określałoby wierzącego.
Obrazek
A potem się dziwicie, jak tacy jak ja - uważają was za jedną bandę bez względu na to w którego wymyślonego przyjaciela wierzycie
Mam wrażenie, że pomieszaliśmy trochę pojęcia. Chodziło mi bardziej o istnienie prawdy absolutnej jako takiej w sensie ontologicznym, czy epistemologicznym, bo problem prawdy miesza te dwie dziedziny. Natomiast kwestia prawdy w sensie teologicznym, to trochę inna sprawa. Widział bym to w dwóch kwestiach.
1. Prawda absolutna w teologi chrześcijańskie.Czyli twierdzenie, że jest jedna obiektywna prawda pochodząca od Boga, Bóg jest prawdą itd. Jest to gigantyczny wkład chrześcijaństwa w filozofię, i dzięki temu mogła wykształcić się nauka. Jako metoda dochodzenia do prawdy.
2.Prawda teologiczna czyli jak zauważyłaś, kto ma prawo decydować jak ma być. Nie wiem czy słowo prawda tu jest odpowiednie, tu bardziej chodzi o autorytet interpretacyjny. No i co by nie mówić KK jako bezpośredni kontynuatorzy Św. Piotra, są jak dla mnie najważniejsi.
Teoretycznie nie. Można uznać, że istnieje prawda, ale nie jest ona poznawalna. I są na to dosyć mocne dowody np. twierdzenie o niedowodliwości prawdy tarskiego
Zresztą, brak transparentności prawdy nie oznacza nieistnienia prawdy jako takiej. Może być np. jak w fizyce. Nigdy nie otrzymuje się idealnie dokładnych wyników, ale każdy następny zbliża nas do prawdy.
No muszę przyznać, że ciężko. Czytałem już jakiś czas temu, i nie dość, że sam koran się ciężko czyta, to jeszcze czytanie polega na przeskakiwaniu na te niektóre ciekawsze wersety.
Kompletnie się nie zgodzę. islam jeśli nawet to nie religia szatana to dużo jej nie brakuje. To zwyczajna ideologia podboju, nie mająca nic wspólnego ze sprawiedliwością, a już z pewnością z jakąś uczciwą etyką. Podstawowe rozróżnienie na naszych , i wrogów, ogólne zasady od których jest masę wyjątków, w zależności od miejsca siedzenia.
I tu następna kwestia. ST I NT trzeba interpretować razem, i mieć pogląd całościowy. Tak samo uzupełnieniem Koranu są hadisy, i w tym kontekście islamu już kompletnie wygląda jak średniowieczny nazizm.
W praktyce powiedział bym, że raczej pojmowanie Boga, etyki to kwestia bardziej przygodna wśród zwykłych ludzi. Bo ktoś jest np. katolikiem i będzie nim do śmierci, a niektóre poglądy teologiczne to może zmieniać od kazania do kazania. Zwyczajnie dlatego, że się czegoś nowego dowie.