Kiedyś hodowałem królki. Generalnie spoko sprawa nie ma przy nich jakoś niesamowicie dużo pracy, tylko trzeba pilnować, bo z byle gówna zdechnie. Trawa za sucha za mokra etc. No i było tam w zagrodach po odstrzale z 15 królików. Samiec jakimś cudem przeskoczył do samic. Sk***ysyn był moze z 30 minut i cudowne objawienie rozmnożenie - ponad 90...
Wszystkie sk***ysyn zerżnął jak się dało
Ciekawostkę dodam, że odstrzał tej zwierzyny to czysta przyjemność w porównaniu do reszty zwierzyńca hodowlanego. Jjeden strzał w łeb z ręki i już delikwent na wieki uśpiony, Powisi trochę, kilka nacięć i całą skórę się ściąga w stronę głowy potem odcięcie głowy i praktycznie po robocie.