18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Jak sklepy łamią prawo

maciekawski • 2012-12-20, 14:57
Naszła mnie niedawno ochota na piwo regionalne. Dzięki temu, że skończyłem już 18 lat, sądziłem, że z kupnem nie będzie problemu. Spotkała mnie jednak dość głupia i przykra sytuacja.

Zaznaczę od razu, że nie posiadałem jeszcze dowodu osobistego, jednak sądziłem, że paszport zawiera potrzebne dane do ustalenia pełnoletności. I tu klops.
Ekspedientka stwierdziła, że "paszport nie jest dokumentem stwierdzającym (potwierdzającym) pełnoletność", więc piwa mi sprzedać nie może. Na pytanie, czy pesel / data urodzenia i zdjęcie nie wystarczają, stwierdziła, że przepisy nie pozwalają jej sprzedawać alkoholu bez okazania dokumentu tożsamości. Jedynym dokumentem, jaki ten sklep "honorował", był dowód osobisty. Odpuściłem sobie, bo jak wiadomo z biurokracją rzadko kto wygrywa.
Miałem w ten weekend trochę czasu, więc z nudów napisałem do MSWiA z pytaniem, jaki dokument potwierdza tożsamość. Dzisiaj otrzymałem odpowiedź:
Cytat:

Szanowny Panie,

W odpowiedzi na e-mail z dnia 15 grudnia 2012 r. uprzejmie informuję co następuje.
Zgodnie z art. 1 ust. 3 pkt 1 ustawy z dnia 10 kwietnia 1974 r. o ewidencji ludności i dowodach osobistych (Dz. U. 2006 r. Nr 139 poz. 993) dowód osobisty jest dokumentem stwierdzającym tożsamość osoby. Ponadto art. 4 ustawy z dnia 13 lipca 2006 r. o dokumentach paszportowych (Dz. U. 2006 r. Nr 143 poz. 1027) stwierdza, że dokument paszportowy uprawnia do przekraczania granicy i pobytu za granicą oraz poświadcza obywatelstwo polskie, a także tożsamość osoby w nim wskazanej, w zakresie danych, jakie ten dokument zawiera. Jak wynika z przytoczonych przepisów w polskim systemie prawnym istnieją dwa dokumenty potwierdzające tożsamość osoby i są to zarówno dowód osobisty jak i paszport."



Zaopatrzony w ten e-mail, a także ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Artykuł 15, podpunkt 2:
Cytat:

W przypadku wątpliwości co do pełnoletniości nabywcy sprzedający lub podający napoje alkoholowe uprawniony jest do zażądania okazania dokumentu stwierdzającego wiek nabywcy.


paszport więc takowe dane posiada), wybieram się jutro do tego samego sklepu. Jestem ciekawy, jak zareagują na takie informacje. Mam nadzieję, że to będzie ostatni raz, jak będą próbowali wych*jać klientów. Na koniec jeszcze dodam klasyczny komixx, który opisuje taką absurdalną sytuację:



Pozdro dla logicznie myślących. I wesołych świąt :mikolaj:

Narwhal

2012-12-20, 18:12
Pie*dolisz jak potłuczony. Spoko, też jestem za wolnym rynkiem i jak największą ilością deregulacji, ale my nie mówimy o tym jak powinno być, a jak jest! Nawet taki skrajny liberał jak Korwin mimo narzekania na polskie prawo twierdzi, że jest legalistą, czyli prawa trzeba przestrzegać, a ekspedientka odmawiając autorowi sprzedaży piwa łamie prawo. Zrozum ku*wa, że my tutaj nie dyskutujemy o polskim systemie prawnym, tylko o konkretnej sytuacji, gdzie prawo ewidentnie stoi po stronie autora. Ja np. uważam, że jeżeli właściciel restauracji nie chce obsługiwać cyganów, bo ma takie widzimisię, to powinien mieć do tego prawo, ale przecież my tutaj nie mówimy o sytuacji, gdzie właściciel towaru odmawia sprzedaży z tego względu, że to jego towar i nie chce go tej konkretnej osobie sprzedawać, tylko sytuacja jest taka, iż ekspedientka jest po prostu tępą cipą i nie zna przepisów, które znać powinna, bo ją obowiązują. Ch*j w to jakie prawo powinno być, to nie ten temat, tutaj dyskutujemy o tym, że babka nie zna przepisów i według prawa MUSI sprzedać młodemu browara, więc przestań na niego najeżdżać tylko dlatego, że chłopak posiada większą wiedzę od ekspedientki w danej dziedzinie, chociaż powinno być na odwrót, bo to ona jest sprzedawcą, a nie on.

piotrekpiotrek

2012-12-20, 18:27
Narwhal napisał/a:

Pie*dolisz jak potłuczony. Spoko, też jestem za wolnym rynkiem i jak największą ilością deregulacji, ale my nie mówimy o tym jak powinno być, a jak jest! Nawet taki skrajny liberał jak Korwin mimo narzekania na polskie prawo twierdzi, że jest legalistą, czyli prawa trzeba przestrzegać, a ekspedientka odmawiając autorowi sprzedaży piwa łamie prawo. Zrozum ku*wa, że my tutaj nie dyskutujemy o polskim systemie prawnym, tylko o konkretnej sytuacji, gdzie prawo ewidentnie stoi po stronie autora. Ja np. uważam, że jeżeli właściciel restauracji nie chce obsługiwać cyganów, bo ma takie widzimisię, to powinien mieć do tego prawo, ale przecież my tutaj nie mówimy o sytuacji, gdzie właściciel towaru odmawia sprzedaży z tego względu, że to jego towar i nie chce go tej konkretnej osobie sprzedawać, tylko sytuacja jest taka, iż ekspedientka jest po prostu tępą cipą i nie zna przepisów, które znać powinna, bo ją obowiązują. Ch*j w to jakie prawo powinno być, to nie ten temat, tutaj dyskutujemy o tym, że babka nie zna przepisów i według prawa MUSI sprzedać młodemu browara, więc przestań na niego najeżdżać tylko dlatego, że chłopak posiada większą wiedzę od ekspedientki w danej dziedzinie, chociaż powinno być na odwrót, bo to ona jest sprzedawcą, a nie on.




a skoro tak, najlepszym rozwiązaniem byłoby zawiadomić organy odpowiednie za przestrzeganie prawa typu policja w obecności sprzedawczyni. błachy powód, niska szkodliwość czynu. jest jak jest, to tylko zwykły sprzedawca i zwykły klient no ale skoro piwo regionalne to chyba nie byle jaki sklep tym bardziej że nie w każdym sklepie można takie dostać. sprzedawca musi zaskakiwać klienta, w tym przypadku niekoniecznie uczciwością. autor/niedoszły klient powinien powtórzyć próbę zakupu dla swojego i naszego spokoju

Ork.Fajny

2012-12-20, 18:28
Narwhal napisał/a:

Spoko, też jestem za wolnym rynkiem i jak największą ilością deregulacji, ale my nie mówimy o tym jak powinno być, a jak jest! Nawet taki skrajny liberał jak Korwin mimo narzekania na polskie prawo twierdzi, że jest legalistą, czyli prawa trzeba przestrzegać, a ekspedientka odmawiając autorowi sprzedaży piwa łamie prawo.


Mam gdzieś co mówi krul Korwin.
Prawo jest złe to należy je spalić i spisać nowe. Jak najszybciej. A nie pie**olić się w bycie koksikiem co zna parę lewicowych formułek z prawa i myśli że jest fajny...

Narwhal napisał/a:

Zrozum ku*wa, że my tutaj nie dyskutujemy o polskim systemie prawnym, tylko o konkretnej sytuacji, gdzie prawo ewidentnie stoi po stronie autora.


Co nie zmienia faktu że nie ma powodów by gościa nie opie**olić za bycie pustym tępakiem.

Narwhal napisał/a:

ale przecież my tutaj nie mówimy o sytuacji, gdzie właściciel towaru odmawia sprzedaży z tego względu, że to jego towar i nie chce go tej konkretnej osobie sprzedawać


A co czym on mówi...? Dokładnie o tym. Tylko że ci wygodniej jest zająć się innym aspektami tego "wydarzenia" a nie tym najważniejszym.

maciekawski

2012-12-20, 18:36
Arashel napisał/a:

Co nie zmienia faktu że nie ma powodów by gościa nie opie**olić za bycie pustym tępakiem.


Musisz się wyżyć, nie? Nie było WFu w szkole?
Zrozum, że jeśli prawo jest spisane, i jest na tyle dobre, że nie trzeba go zmieniać, to na ch*j to robić? Myślisz, że to jest 5 minut, tak jak napisanie twojego idiotycznego komentarza? To jest złożony proces, którego ty najwidoczniej nie umiesz sobie wyobrazić.
Prosiłbym Cię, żebyś jeszcze raz przestudiował uważnie całą sytuację, nawet ze swojego punktu widzenia, i dostrzegł to, że działania ekspedientki (i ogólnie sklepu) jest niezgodne z prawem. Bo o to tu chodzi, a nie że nie sprzedali mi piwa. Jak masz jeszcze jakieś obiekcje, to sorka, ale :idzwch*j:

kih0n

2012-12-20, 18:46
@maciekawski

skończ tylko dawaj ciąg dalszy, dzisiaj nie idziesz po piwo?

maciekawski

2012-12-20, 18:50
@kih0n nie, jutro idę, tak jak napisałem ;)

bl...........ed

2012-12-20, 18:59
@Arashel... w kolejnym temacie wypisujesz totalne brednie.

Właśnie dlatego, że sprzedawca ma prawo własności do własnego towaru to postanawia go wystawić na półkę i sprzedać. I to się nazywa w tym przypadku ofertą, czyli chęcią zawarcia umowy (lub oświadczeniem woli będąc już całkiem precyzyjnym) - w tym przypadku umowy sprzedaży i sam sprzedawca w momencie wystawienia towaru na półkę i otwarcia sklepu dla wszystkich się nią wiąże. W chwili kiedy druga strona decyduje się na zakup towaru to pozostaje tylko wypełnić postanowienia umowy - sprzedawca wydaje towar, a kupujący płaci umówioną cenę. Jeśli sprzedawca tego nie czyni to jest nierzetelnym oszustem - działa w złej wierze, ponieważ najpierw oświadcza gotowość do zawarcia umowy, przystępuje do niej, a później się z niej nie wywiązuje - i jakby nie patrzeć to takie zachowanie należy piętnować i właśnie ta zła wiara jest karana przez kodeks wykroczeń. Ale ten sam kodeks wykroczeń nie ma takiej mocy, żeby przenieść własność - czyli dalej nikt sprzedawcy własności pozbawić nie może i nawet po nałożeniu grzywny jak się zaprze to rzeczy wydawać nie musi. I nie pie**ol mi tu głodnych kawałków, że na świecie tak nie ma - to jest podstawa kapitalizmu - wolność zawierania umów i prawne zabezpieczenie ze strony państwa ich wykonania, gdy ktoś się miga i nie chce ich wypełnić po tym jak do nich przystąpił, różnić się to może jedynie technicznymi szczegółami dotyczącymi tego kiedy umowa zaczyna obowiązywać, kiedy nie, jakie są obowiązki stron - ale zasada jest ta sama. Dodam jeszcze, że nasz kodeks cywilny (wzorowany w dużej mierze na niemieckim Bürgerliches Gesetzbuch - przez jurystów uznawany za jedno z najlepszych kontynentalnych rozwiązań prawnych - obowiązuje bez większych zmian od 1900 r.) umożliwia dochodzenie roszczeń odszkodowawczych w przypadku poniesienia szkody spowodowanej przez takiego nierzetelnego sprzedawcę. W skrajnym przypadku można nawet domagać się wypełnienia umowy na drodze sądowej. Nigdzie nie widzę tu komunizmu, wręcz przeciwnie - zdrowe rozwiązania wolnorynkowe - bo wolny rynek nie oznacza, jak Tobie się pewnie wydaje, rynku bez reguł. A to, że ewentualnie ich nie rozumiesz, albo się z nimi nie zgadzasz, to nie znaczy się, że są złe.

Nie wiem też skąd masz informacje o tym jakie prawo obowiązuje w Chinach, Liechtensteinie czy innych krajach jakie wymieniłeś - rozumiem, że przeczytałeś ze zrozumieniem ichniejsze kodeksy cywilne lub ich odpowiedniki, w co śmiem wątpić, skoro masz problem ze zrozumieniem regulacji napisanych po polsku.

Narwhal

2012-12-20, 19:01
Arashel napisał/a:


Mam gdzieś co mówi krul Korwin.
Prawo jest złe to należy je spalić i spisać nowe. Jak najszybciej. A nie pie**olić się w bycie koksikiem co zna parę lewicowych formułek z prawa i myśli że jest fajny...



Parę lewicowych formułek z prawa :szczerbaty: k***a typie co Ty w ogóle pie*dolisz. Rozumiem, że w PRL-u ludzie łamali prawo, ale jeżeli w państwie demokratycznym wszyscy zaczęliby przestrzegać tylko tego prawa, które im pasuje, a tego, które jest ich zdaniem złe nie przestrzegaliby, to mielibyśmy ogromny burdel. A takie teksty "spalić prawo i spisać nowe" świadczą o tym, że nie tylko nie wiesz jak trudnym procesem jest tworzenie prawa i że metody "spalić i zbudować od nowa" NIGDY się nie udały (bo każde prawo musi się na czymś opierać), to na dodatek jesteś debilem.


Arashel napisał/a:

Co nie zmienia faktu że nie ma powodów by gościa nie opie**olić za bycie pustym tępakiem.



Ty masz kompleks małego penisa czy nadmiernego owłosienia pleców? Czym ten gościu Ci zawinił? Poszedł do sklepu kupić piwo ZGODNIE Z PRAWEM, sprzedawczyni mu odmówiła NIEZGODNIE Z PRAWEM, ta sytuacja jest czarno-biała aż do bólu.


Arashel napisał/a:

A co czym on mówi...? Dokładnie o tym. Tylko że ci wygodniej jest zająć się innym aspektami tego "wydarzenia" a nie tym najważniejszym.



Naucz się czytać ze zrozumieniem :szczerbaty: mówiłem o sytuacji kiedy WŁAŚCICIEL sklepu odmawia sprzedaży towaru, bo mu nie przypasowało coś w kliencie, a w sytuacji opisanej przez autora po pierwsze sprzedaży odmówiła niedouczona ekspedientka, a po drugie zrobiła to tylko dlatego, że nie zna prawa i myśli, że "na paszport" alkoholu sprzedawać nie można (bo przecież gdyby miał dowód to by mu sprzedała, co dowodzi, że nie miała złych intencji tylko po prostu wykazała się ignorancją).

ss...........mi

2012-12-20, 19:06
Daj znać jak ci poszło z tą tępą ekspiedientką. Pozdro

Hrabia Drapula

2012-12-20, 19:14
Arashel jak pójdziesz do sklepu np. p telewizor i będzie cena 2000zł ,a pani z uśmiechem na twarzy powie ci nie,nie on kosztuje trzy tysiące,to pewnie bez słowa zapłacisz?
jeśli tak to przez takich dekli jak ty i ta baba wracamy do PRLu
niestety czasy są takie że trzeba uważać na każdym kroku bo wszędzie próbują cię wydymać (tu akurat to tylko piwo) ale gdzie indziej będzie jak pisałem np.telewizor ,albo kilka tysięcy w banku

Firana18

2012-12-20, 19:19
Przypomniała mi się riposta mojego kolegi kiedyś w sklepie :D
-Poproszę piwo
-A osiemnaście jest?
-A nie mierzyłem :D hahaha
kasjerka czerwona ;p

piotrekpiotrek

2012-12-20, 19:25
Hrabia Drapula napisał/a:

Arashel jak pójdziesz do sklepu np. p telewizor i będzie cena 2000zł ,a pani z uśmiechem na twarzy powie ci nie,nie on kosztuje trzy tysiące,to pewnie bez słowa zapłacisz?
jeśli tak to przez takich dekli jak ty i ta baba wracamy do PRLu
niestety czasy są takie że trzeba uważać na każdym kroku bo wszędzie próbują cię wydymać (tu akurat to tylko piwo) ale gdzie indziej będzie jak pisałem np.telewizor ,albo kilka tysięcy w banku




świadomie przepłacać za towar można z paszportem ale polsatu

Ork.Fajny

2012-12-20, 19:27
maciekawski napisał/a:

Musisz się wyżyć, nie? Nie było WFu w szkole?


Dziś był, był.

maciekawski napisał/a:

Zrozum, że jeśli prawo jest spisane, i jest na tyle dobre, że nie trzeba go zmieniać, to na ch*j to robić?


Np. by wywalić zasadę która odbiera kontrolę sprzedawcy nad towerem który wystawił na półkę?

maciekawski napisał/a:

Myślisz, że to jest 5 minut, tak jak napisanie twojego idiotycznego komentarza? To jest złożony proces, którego ty najwidoczniej nie umiesz sobie wyobrazić.


Dobre liberalne prawo można złożyć w jeden wieczór.
To że prawo zajmuje objętościowo tyle co 10 encyklopedii powszechnych nie oznacza że jest tak wielkie i bogate w mądrości...

maciekawski napisał/a:

Prosiłbym Cię, żebyś jeszcze raz przestudiował uważnie całą sytuację, nawet ze swojego punktu widzenia, i dostrzegł to, że działania ekspedientki (i ogólnie sklepu) jest niezgodne z prawem.


Jak mówiłem. Chore prawo.
Poszedłbym do innego sklepu, to ona traci klienta na co najmniej tydzień zakupowego focha.

maciekawski napisał/a:

Bo o to tu chodzi, a nie że nie sprzedali mi piwa. Jak masz jeszcze jakieś obiekcje, to sorka, ale :idzwch*j:


Jak na mój gust to tu właśnie o to chodzi...
Ktoś ci czegoś nie sprzedał to się próbujesz popisać widzą nt. jakiś stricte faszystowskich przepisów i że niby jesteś fajny dzięki temu...

bloodstained napisał/a:

@Arashel... w kolejnym temacie wypisujesz totalne brednie.


Gdybym tylko ja twoje, wasze błędy zliczał...

bloodstained napisał/a:

Właśnie dlatego, że sprzedawca ma prawo własności do własnego towaru to postanawia go wystawić na półkę i sprzedać. I to się nazywa w tym przypadku ofertą, czyli chęcią zawarcia umowy (lub oświadczeniem woli będąc już całkiem precyzyjnym) - w tym przypadku umowy sprzedaży i sam sprzedawca w momencie wystawienia towaru na półkę i otwarcia sklepu dla wszystkich się nią wiąże. W chwili kiedy druga strona decyduje się na zakup towaru to pozostaje tylko wypełnić postanowienia umowy - sprzedawca wydaje towar, a kupujący płaci umówioną cenę. Jeśli sprzedawca tego nie czyni to jest nierzetelnym oszustem - działa w złej wierze, ponieważ najpierw oświadcza gotowość do zawarcia umowy, przystępuje do niej, a później się z niej nie wywiązuje - i jakby nie patrzeć to takie zachowanie należy piętnować i właśnie ta zła wiara jest karana przez kodeks wykroczeń.


Szkoda tylko że nie jesteś w stanie zrozumieć że właścicielem towaru jest do momentu podpisania umowy.
Do tego czasu logicznym jest że ma prawo zrobić z nim co mu się podoba, czyli m.in. przerwać dokonywanie zakupu/podpisywanie umowy.

bloodstained napisał/a:

Ale ten sam kodeks wykroczeń nie ma takiej mocy, żeby przenieść własność - czyli dalej nikt sprzedawcy własności pozbawić nie może i nawet po nałożeniu grzywny jak się zaprze to rzeczy wydawać nie musi.


W takim razie po co tworzyć zapis prawny skoro nie ma on żadnego sensu...?

bloodstained napisał/a:

I nie pie**ol mi tu głodnych kawałków, że na świecie tak nie ma - to jest podstawa kapitalizmu - wolność zawierania umów i prawne zabezpieczenie ze strony państwa ich wykonania, gdy ktoś się miga i nie chce ich wypełnić po tym jak do nich przystąpił, różnić się to może jedynie technicznymi szczegółami dotyczącymi tego kiedy umowa zaczyna obowiązywać, kiedy nie, jakie są obowiązki stron - ale zasada jest ta sama.


Żeś k***a pojechał...
Od kiedy to kapitalizm przewiduje prawo które pozwala karać sprzedawce który nie chce sprzedać komuś czegoś? Nie pomyliłeś definicji...?

bloodstained napisał/a:

Dodam jeszcze, że nasz kodeks cywilny (wzorowany w dużej mierze na niemieckim Bürgerliches Gesetzbuch - przez jurystów uznawany za jedno z najlepszych kontynentalnych rozwiązań prawnych - obowiązuje bez większych zmian od 1900 r.) umożliwia dochodzenie roszczeń odszkodowawczych w przypadku poniesienia szkody spowodowanej przez takiego nierzetelnego sprzedawcę.


ten nierzetelny sprzedawca prosto z mostu powiedział człowiekowi w sklepie że mu czegoś nie sprzeda i tyle. gdzie tu k***a nierzetelność?

bloodstained napisał/a:

W skrajnym przypadku można nawet domagać się wypełnienia umowy na drodze sądowej.


Po sądach chcesz ciągać za niesprzedanie czegoś...?

bloodstained napisał/a:

Nigdzie nie widzę tu komunizmu, wręcz przeciwnie - zdrowe rozwiązania wolnorynkowe - bo wolny rynek nie oznacza, jak Tobie się pewnie wydaje, rynku bez reguł.


W ch*j wolny rynek gdzie sprzedawca jest zmuszony coś komuś sprzedać...

bloodstained napisał/a:

[...]masz problem ze zrozumieniem regulacji napisanych po polsku.


Jaki problem? Jasno jest napisane że jeśli coś komuś z półki nie sprzeda to jest się przestępcom. Jaśniej się nie da.

Narwhal napisał/a:

Ty masz kompleks małego penisa czy nadmiernego owłosienia pleców? Czym ten gościu Ci zawinił? Poszedł do sklepu kupić piwo ZGODNIE Z PRAWEM, sprzedawczyni mu odmówiła NIEZGODNIE Z PRAWEM, ta sytuacja jest czarno-biała aż do bólu.


Oczywiście... Bo przecież odmówienie komuś sprzedaży czegoś to k***a wykroczenie na miarę morderstwa i istnienie takowej zasady jest całkowicie normalne...

Narwhal napisał/a:

mówiłem o sytuacji kiedy WŁAŚCICIEL sklepu odmawia sprzedaży towaru, bo mu nie przypasowało coś w kliencie, a w sytuacji opisanej przez autora po pierwsze sprzedaży odmówiła niedouczona ekspedientka, a po drugie zrobiła to tylko dlatego, że nie zna prawa i myśli, że "na paszport" alkoholu sprzedawać nie można (bo przecież gdyby miał dowód to by mu sprzedała, co dowodzi, że nie miała złych intencji tylko po prostu wykazała się ignorancją).


Jeden i drugi przykład oznacza praktycznie to samo.
Sprowadza się do prostej "zasady" że sprzedawca nie jest właścicielem swojego towaru i nie ma prawa odmówić mu sprzedaży.

Narwhal napisał/a:

Rozumiem, że w PRL-u ludzie łamali prawo, ale jeżeli w państwie demokratycznym wszyscy zaczęliby przestrzegać tylko tego prawa, które im pasuje, a tego, które jest ich zdaniem złe nie przestrzegaliby, to mielibyśmy ogromny burdel.


Ale ja nie mówię że mamy zrobić anarchię.
Ja mówię o spaleniu tego złego i napisaniu nowego lepszego, logicznego, zdrowego, etc.

Narwhal napisał/a:

A takie teksty "spalić prawo i spisać nowe" świadczą o tym, że nie tylko nie wiesz jak trudnym procesem jest tworzenie prawa i że metody "spalić i zbudować od nowa" NIGDY się nie udały (bo każde prawo musi się na czymś opierać), to na dodatek jesteś debilem.


Nie... To wam się k***a we łbach popie**oliło że prawo musi być skomplikowane, tworzone latami a żeby móc być specjalistą od prawa trzeba się kształcić w wyższej szkole.
Proste i skuteczne prawo to kwestia jednego dnia i wieczora w gronie mądrych ludzi.

Hrabia Drapula napisał/a:

Arashel jak pójdziesz do sklepu np. p telewizor i będzie cena 2000zł ,a pani z uśmiechem na twarzy powie ci nie,nie on kosztuje trzy tysiące,to pewnie bez słowa zapłacisz?


A tylko jeden sklep mam w całym mieście że muszę iść akurat do niej...? Albo czy podroż do innego miasta i powrót kosztować mnie będzie ponad 1000zł?

Hrabia Drapula napisał/a:

jeśli tak to przez takich dekli jak ty i ta baba wracamy do PRLu


Ja ci pragnę przypomnieć że PRL = regulacje.
To co oni teraz mówią to oda do regulacji która każe sprzedawcy tobie coś sprzedać. Ja mówię o spaleniu tej regulacji.
Więc to oni szerzą tutaj PRLowe treści.

piotrekpiotrek

2012-12-20, 19:48
no i wywiązała się kłótnia/dyskusja daleko sięgająca od jakże prostego tematu bycia pełnoletnim z posiadaniem dowodu tożsamości i legalności równego traktowaniu w zakupach. Zbyt często mylimy prawdę z racją. Z zakupem alkoholu róznie bywa, może zdarzyć się trudny klient w tym przypadku akurat trudna ekspedientka. faktem jest że codziennie spotykamy się z bezprawiem dlatego też wielu z nas przyzwyczaiło się do jego tolerowania dla własnego spokoju. stwierdzenie to ma kapitalne znaczenie, gdyż praktyka sporów i dyskusji własnie o tym.

bl...........ed

2012-12-20, 20:05
Podpisania umowy? Chyba coś ci się popie**oliło z umowami, które dla swej mocy wymagają formy pisemnej - a tych nie ma tak znowu wiele. Jak kupujesz chleb to chcesz podpisywać umowę?

I znów nie rozumiesz fundamentalnych kwestii - rzecz jest własnością sprzedającego do momentu jej wydania (chyba, że strony umownie zastrzegą inaczej). Natomiast w momencie zawarcia umowy - czyli w tym przypadku w chwili gdy wchodzę do sklepu, pokazuję paluchem na piwsko w lodówce, dochodzi do zawarcia umowy, ponieważ sprzedawca zaoferował się wystawiając piwsko, że je sprzeda, a ja zgodziłem się zapłacić mu za nie tyle ile żąda gdy wskazałem na nie paluchem - w momencie zawarcia umowy po stronie sprzedawcy powstaje obowiązek wydania rzeczy (przeniesienia własności na mnie), a ja mam obowiązek zapłacić. Państwo nie ma tu nic do rzeczy - i on i ja dobrowolnie przystąpiliśmy do umowy, a w opisywanym w temacie przypadku sprzedawca się z niej nie wywiązuje właśnie przez to, że nie przenosi własności rzeczy na kupującego. Jeśli nie chciałby sprzedawać to nie wystawiałby tego w sklepie z takim zamiarem... no chyba, że żyjesz w swoim świecie gdzie wystawy sklepowe to muzealne ekspozycje i nie podlegają sprzedaży tylko są po to, żeby je oglądać - ale to wtedy wybacz, nie wiedziałem, że rozmawiam z człowiekiem niespełna rozumu.

W skrócie, żebyś ogarnął - nikt nikogo do sprzedaży nie zmusza - nie chcesz sprzedawać, nie wystawiasz z takim zamiarem na półki sklepowe, zachowujesz towar dla siebie - jeśli wystawiasz jako sprzedawca to oświadczasz gotowość do zawarcia umowy-sprzedaży z każdym (inaczej musiałbyś kierować oferty imiennie do swoich kontrahentów), a jak ktoś wchodzi do sklepu i mówi, że chce kupić coś konkretnego co masz na wystawie z przylepioną ceną, to zaczyna was wiązać umowa, która musisz wypełnić. Godzisz się na to już w momencie wystawienia towaru na półki i otwarcia drzwi do sklepu. Jeśli tego nie robisz to a) mają prawo wj***ć ci mandat za to, że robisz ludzi w ch*ja b) kupujący ma prawo oddać sprawę do sądu z roszczeniem o wykonanie umowy.

I czytaj ośle dardanelski ze zrozumieniem - nie kara się za niesprzedanie tylko za nierzetelność i wprowadzanie w błąd polegające na oświadczaniu gotowości do zawarcia umowy, a później jej niespełnianiu. To ma być przestroga, żeby nie dochodziło do takiej paranoi, że dzwonisz do sprzedawcy, pytasz czy ma coś na czym ci zależy w swojej ofercie, on udziela odpowiedzi twierdzącej, później zapie**alasz przez pół miasta (albo kraju), a on, mimo że jest w fizycznym posiadaniu rzeczy, którą zaoferował się sprzedać, nie sprzedaje ci jej bo nie podoba mu np się kolor twojej czapki. Czyli mówiąc krótko po to, żeby sprzedawcy nie robili ludzi w ch*ja. I robiąc tak nie staje się przestępcą, a popełnia wykroczenie - tak samo jak ty czy ja zapie**alając 100 km/h tam gdzie jest ograniczenie do 50.

Tak, możesz kogoś ciągać po sądach za niewykonanie umowy, a nie za to, że nie chce ci czegoś sprzedać. Bo sprzedawca nie chce czegoś sprzedać w momencie kiedy nie wystawia tego na półkę w swoim sklepie/chowa to na zaplecze/przykleja kartkę "nie na sprzedaż", czyli nie wystawia oferty - i za to nie da rady ciągać po sądach.

I co? Zrozumiałeś, czy dalej będziesz pie**olił farmazony jak potłuczony interpretując fakty jak ci wygodnie, a nie tak jak się powinno?