Za pośrednictwem strony www.womenonweb.org kobiety z Polski mogą otrzymać całkowicie darmową (jak podkreślają twórcy), internetową receptę na dwa preparaty - ellaOne i Lavonorgestrel.
Na stronie wystarczy wypełnić kwestionariusz, w którym podajemy dane potrzebne do wystawienia recepty. W ciągu kilku godzin recepta pojawi się na naszym mailu. Od 1 sierpnia 2016 roku recepta internetowa jest tak samo ważna i wiążąca jak ta w wydaniu papierowym. Oznacza to, że apteki mają obowiązek ją przyjąć i wydać nam wypisany na niej specyfik.
Odsyłam cię do wyników sondy, którą wrzuciłem.
Może to wy "wypie**alajcie z mojej ameryki"?
Papier wszystko przyjmie. Nawet to że socjalizm jest najlepszym ustrojem pod słońcem Na szczęście rzeczywistość weryfikuje bardzo ładnie czy coś działa czy nie.
Lewackie myślenie - ktoś wie lepiej od ciebie co jest dla ciebie dobre.
Możesz mieć opinię że socjalizm jest ustrojem nad ustroje - ale to nic nie zmienia
A jak ci paszport zabiorą i do obozu zamkną (jak w północnej korei) to co zrobisz?
Ja się domagam stałych zasad? A gdzieś to wyczytał?
Dałem ci tylko przykład, że skoro chcesz wiązać pracownika z zasadami które obowiązywały jak wchodził na rynek pracy, to należałoby tych zasad nie zmieniać. Oczywiście twój pomysł jest głupi i to chciałem właśnie pokazać.
A po co ci zdrowie i życie jak nie masz wolności?
Bo wiesz, że do tego się to ostatecznie sprowadza? Żeby żaden ćwierć-mózg nie zrobił sobie krzywdy musisz traktować wszystkich jak ubezwłasnowolnionych ćwierć-mózgów.
A żeby to jeszcze działało.
Bo niestety jak chcesz kontrolować ludzi w każdym aspekcie ich życia, to szybko okaże się że musisz kontrolować kontrolujących. I kontrolujących kontrolujących kontrolujących. I kontrolujących kontrolujących ...
Może prościej żeby każdy sam się kontrolować? Uznając, że część przysłuży się populacji eliminując wadliwe geny z puli?
Obiektywną miarą jest to co działa i to co nie działa.
Głosowanie odpowiada ci tylko na pytanie o popularność jakiejś osoby albo idei.
Systemy skrajnie opiekuńcze bankrutują. Oczywiście fajnie by było jakby takie systemy działały (z perspektywy hołoty) - ale nie działają. I żadna ilość głosów na to nie wpłynie.
Nawet widać to po europie zachodniej. Tam też uważają że życie jest najważniejsze. Np. życie jakiegoś murzyna wyłowionego z morza. I czy to znaczy, że to jest słuszne?
Jej! To chyba pierwszy argument, który pokazuje realną słabość zakładanego przeze mnie modelu. Dziękuję!
A gdzieś Ty wyczytał, że chcę wiązać pracowników z zasadami, które obowiązywały jak wchodził na rynek pracy?
Eliminacja wadliwych genów z puli? Jeżeli większość postanowi stworzyć taki system, to nie mam prawa im tego zabronić.
Jest to niezgodne z moją moralnością, może bym się wtedy przeprowadził, moze nie... nie wiem. Ja też chcę wolności. Ale to moim zdaniem obejmuje też wolność do decydowania o swoim losie przez społeczeństwo. Uważam to za drugą najważniejszą wolność po wolności wyboru tego, czy chcę być członkiem danego społeczeństwa czy nie.
Po 1. Działa lub nie, Nie potrafię ocenić. Jakiej miary użyjemy , by stwierdzić, że system działa? PKB/cap.? Zadowolenia społeczeństwa? Średniej długości ich życia? Średniej liczby kredek w piórnikach pierwszaków? Nie WIEM. Mam tylko OPINIĘ i kierując się nią wybiorę w którym społeczeństwie chcę żyć.
Po 2. Nawet jeżeli mielibyśmy miarę co działa, a co nie, to i tak nie uważam, byśmy mieli prawo zabraniać społeczeństwu popełniać błędów. Jeżeli przegłosowaliby popełnienie masowego samobójstwa, to jest to ich prawo. Nie zgadzodziłbym się osobiście z taką decyzją, ale jedyne co mogę w tej sytuacji zrobić, to dołączyć do nich lub opuścić społeczeństwo.
Co do Europy Zachodniej - nie wiem co jest słuszne, niech sami zadecydują o sobie. To ich prawo.
Podkreślam jeszcze raz - kluczowe jest tutaj zachowanie wolności wyboru społeczeństwa w którym chcesz uczestniczyć, ale jaki ustrój by nie był, nie masz gwarancji, że w jego ramach ktoś nie pogwałci jego założeń.
Wystarczy informacja farmaceuty przy sprzedaży, ew. duży nadruk jak w przypadku fajek.
Mam jeszcze lepszy. Co jeżeli większość zadecyduje, że kończymy z demokracją?
Nie, ty napisałeś, że układ ma polegać na tym - że państwo może sobie w każdej chwili zmieniać warunki umowy, a ty jak chcesz to możesz sobie wyjechać, choć oczywiście nikt ci za zainwestowane lata życia nie zwróci
Żaden normalny człowiek nie zawarł by takiego układu z własnej woli.
Co innego jeżeli byłby to ustrój wolnych ludzi, gdzie państwo nie może wtryniać się do tego jak wydajesz pieniądze, jedynie oczekuje pewnej opłaty za możliwość korzystania z infrastruktury, ochrony itd.
Z ewolucją jest jak z grawitacją. Trzeba po prostu zaakceptować że tak jest. Trzeba zaakceptować, że debil sobie zrobi krzywdę a mądry człowiek nie i żadne paragrafy, żadne siły porządkowe temu nie zapobiegną.
Całkiem niezłym wskaźnikiem jest współczynnik migracji. Do Korei Północnej nikt nie ucieka.
Najważniejsze w podejmowaniu decyzji jest to - kto będzie ponosił konsekwencje porażki i spijał szampana w przypadku zwycięstwa.
W tym o czym mówisz, odpowiedzialność się rozmywa.
Wolny wybór istnieje do tego momentu w którym jest wolność. Jeżeli ludzie przegłosują, że chcą być niewolnikami, to już nigdy więcej nie zagłosują.
No k***a nie wystarczy chłopie. Człowiek nie ma pojęcia czy akurat jakiś inny lek który bierze spowoduje interakcję i nasili krwawienie. Nie wie też czy akurat może mieć małopłytkowość bo nie ma tego wypisanego na ryju. Nie wie, bo zwyczajnie nie spędził pół życia wpieprzając wiedzę na ten temat.
Cóż - zobaczę wtedy jaki ustrój zaproponują. Jeżeli mi się nie spodoba - wyjadę. Ponownie - podstawowym założeniem jest możliwość decydowania czy chcę być członkiem społeczeństwa.
Zgadza się. I element państwa stanowi tutaj ryzyko. Chcesz zacząć pracować w danym państwie, ale nie masz gwarancji, że nie wybuchnie w nim wojna i nie wzrosną podatki. To jest właśnie ryzyko, które podejmujesz. Nie musisz chcieć go podejmować, ale takie już jest życie, że podejmuje się ryzykowne decyzje. Użyłeś określenia "zainwestowane lata życia". Bardzo słusznie. Zwróć tylko uwagę, że inwestycje mają to do siebie, że nie zawsze się zwracają. Świat jest ryzykowny!
Istnienie ewolucji jako mechanizmu - fakt. To czy należy działać w zgodzie z nią, przeciwko niej, czy nie ingerować - opinia. Możliwe, że jest tak, że jakakolwiek próba działania przeciwko niej będzie daremna i "głupsi" i tak zrobią sobie krzywdę, jednak moim zdaniem nalezy próbować ich ochronic. To kwestia czysto moralna - ja uważam, że należy to zrobić, a ty, że nie należy. Nie istnieje obiektywna miara mówiąca kto ma racje.
Mówiłem o obiektywnych miarach. Migracja jest, podobnie jak wyniki wyborów, całkowicie subiektywna, bo zależy od decyzji ludzi. Cieszę się jednak, że udało mi się przekonać Cię do miar bazujących na opiniach
W przypadku wyborów - owszem.
Jeżeli większość przegłosuje, że chce zostać niewolnikami - ich prawo. Ja jednak mogę zostać niewolnikiem razem z nimi lub wyjechać i to jest moje prawo.
Poruszyłeś już to wcześniej, więc wrócę do tego: jeżeli tylko nic nie ograniczy mojego prawa do wyjazdu w momencie, gdy poznam wyniki wyborów (a zawsze minie chwila zanim w życie wejdą jakieś zmiany), to wszystko jest w porządku i nie mam prawa ograniczać kreatywności społeczeństwa w wybieraniu sobie ustroju.
Może będziesz, może nie A ponieważ zakładasz, że z demokracji może wyłonić się dowolny ustrój, to równie dobrze możesz stracić majątek życia jak i samo życie.
I dlaczego chcesz to ryzyko jeszcze zwiększać, poprzez dopuszczenie idei mogących zniszczyć dorobek iluś pokoleń?
Jest zasadnicza różnica między ingerowaniem, a działaniem przeciwko
Migracja różni się tym od wyniku wyborów, że zakreślenie krzyżyka na kartce nic nie kosztuje. A przeniesienie się z jednego miejsca w drugie kosztuje. Nikt normalny nie przeniesie się z bogatego kraju gdzie cieszy się wolnością, do biednego kraju w którym będzie niewolnikiem.
Dlatego w moim odczuciu demokracja nie sprawdza się kiedy trzeba wybrać ustrój Metoda demokratyczna jest dobra tylko do sformalizowanego impeachmentu - jak bezpiecznik przeciwko złej władzy.
Jeżeli tak przegłosują, to już nie masz nic do gadania, po drugie nie masz żadnego majątku. Możesz sobie wyjechać, ale na obóz
A godzinę po już można? Przekroczysz granicę w godzinę?
A z tą kreatywnością społeczeństwa to doj***łeś Ta kreatywność sprowadza się do tego: "aby zarobić, ale się nie narobić". I każdy kombinuje jak to zrobić, żeby on sam miał lepiej kosztem reszty hołoty Tak bardzo kreatywnie, wybrać czy wolisz A,B,C czy D
Jakimś cudem we wszystkich państwach, w których panuje demokracja, ludzie mają prawo do opuszczenia państwa, gdy mają taką ochotę.
Jeżeli zatem możemy polegać jedynie na opinii (a wartość dorobku jest jedynie opinią, bo gdyby nią nie była, to dałoby się jednoznacznie określić jego cenę), to równie dobrze możemy polegać na opinii większości.
1) To prawda.
2) To w żaden sposób nie zaprzecza temu, co powiedziałem. Powiedziałem: czy NALEŻY działać zgodnie, czy przeciw, czy nie ingerować, jest kwestią OPINII (różne wybory mają to do siebie, że się różnią). Nie można sprowadzić rezultatów wyboru w tej kwestii do obiektywnej miary dobre/złe. Część wymrze i podniesie się średnie IQ w społeczeństwie. Dobre czy złe? UWAŻAM, że złe, ale tego nie WIEM, bo nie mam obiektywnej miary. Jeżeli masz obiektywną miarę (nie bazującą na NICZYJEJ opinii) dobra i zła, to ją przedstaw, proszę.
To, co powiedziałeś w żaden sposób nie zaprzecza to temu, że wybór w kwestii migracji jest jedynie kwestią opinii.
Zgoda, ale jaką metodę wyboru ustroju proponujesz? Ktoś musi to zrobić, najlepszy ustrój nie jest zapisany w gwiazdach. Jeżeli byłby znany, to nawet byśmy teraz nie dyskutowali, bo to nie byłaby kwestia żadnej opinii. Zatem ktoś musi wybrać. Jeden człowiek, kilku, whatever. Ale dlaczego oni? Czy mamy obiektywną miarę ich kompetencji? Mają napisać test? Ułożony przez innego człowieka?
Mówiłem już o tym, że podstawowym założeniem modelu jest możliwość opuszczenia państwa, które implementuje zasady, które nam się nie podobają. Statystycznie, państwa demokratyczne nie mają problemu z wypuszczaniem swoich obywateli, zatem założenie można uznać za prawidłowe. Oczywiście, przy pewnym subiektywnie przyjętym poziomie istotności.
Podsumowując powyższe, jeżeli nie dysponujemy obiektywnymi miarami tego co dobre i złe, nie możemy ocenić, która opinia jest dobra, a która zła i możemy jedynie głosować (bez miar dobra i zła nie możemy też ocenić, która opinia jest wartościowa, a która nie, więc wszystkie są tak samo ważne). Czy możesz temu zaprzeczyć? Wszystkie postulowane przeze mnie rozwiązania wynikają bezpośrednio z braku obiektywnej miary dobra i zła. Jeżeli taką znasz: chylę czoła i błagam wręcz o jej zdradzenie. Podkreślam: obiektywną, czyli nie wynikającą z NICZYJEJ opinii.
"Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy." Alexis de Tocqueville (1805–1859).
I nie chce żeby to był argument, w stylu jesteś gówniarz, nie znasz się - ale mając 20 lat myślisz że wszystko jest przed tobą, a mając np. 30 już dostrzegasz koniec. Na razie bardzo mglisty i odległy, ale z każdym rokiem będzie się coraz bardziej "formalizował"
Uważasz, że to pożyteczne że menel, który całe życie żyje z zasiłku, ma tyle samo do powiedzenia co ktoś kto całe życie pracował? Albo uczył się? Albo budował firmę? Albo założył rodzinę, zainwestował w swoje dzieci?
Jeżeli tak uważasz - to współczuje. Życie cię jednak wyprostuje - gwarantuje.
.
Stosunek do wartości zależy od tego czy wytworzyłeś jakąś wartość czy nie.
Mając 20 lat pewnie ci nie szkoda tego co wytworzyłeś, bo prawdopodobnie nie ma tego za wiele. Jak będziesz miał 30 lub więcej to będziesz inaczej patrzył.
I nie chce żeby to był argument, w stylu jesteś gówniarz, nie znasz się - ale mając 20 lat myślisz że wszystko jest przed tobą, a mając np. 30 już dostrzegasz koniec. Na razie bardzo mglisty i odległy, ale z każdym rokiem będzie się coraz bardziej "formalizował"
W demokracji, ktoś kto nic nie wytworzył, nie zainwestował najbardziej ograniczonego zasobu jakim jest czas - nie mówiąc już o krwi i pocie, ma tyle samo do powiedzenia, co ktoś kto to zrobił.
Uważasz, że to pożyteczne że menel, który całe życie żyje z zasiłku, ma tyle samo do powiedzenia co ktoś kto całe życie pracował? Albo uczył się? Albo budował firmę? Albo założył rodzinę, zainwestował w swoje dzieci?
Jeżeli tak uważasz - to współczuje. Życie cię jednak wyprostuje - gwarantuje.
To nie jest kwestia opinii. No chyba, że chcesz się upierać, że inteligencja czy zdrowie nie mają wpływu na sukces, który odnosi społeczeństwo.
Ja jestem gotowy jednak się upierać, że zdrowe społeczeństwo, którego członkowie mają wyższą medianę IQ, lepiej sobie poradzi od małp pustynnych żyjących w chatkach z gówna. Ale co kto lubi.
Migracja jest bardzo dobrym wyznacznikiem, bo wymaga poniesienia kosztu przeprowadzki (nie tylko finansowego).
To nie jest tylko opinia, tylko jest opinia poparta działaniem. Inwestycją (a zatem i ryzykiem).
Czym innym jest zakładanie się o rację, a czym innym jest zakładanie się np. o 1000 peelenów.
Zgadza się - ale chyba nie powiesz, że skoro nie potrafimy leczyć np. chorób mających podłoże genetyczne, to leczeniem takich chorób powinni zajmować się wszyscy?
Nie uważam, żeby demos nie powinien brać udziału w procesie sprawowania władzy, ale demos jest za głupi i zbyt niedoinformowany żeby być ostateczną wyrocznią.
Demos może dawać tylko takie sygnały:
1. żyje nam się lepiej,
2. żyje nam się gorzej.
I nic więcej z tej masy nie wyciągniesz. Nie wyciągniesz nawet tego, dlaczego jest lepiej lub gorzej. Niemniej jednak państwo powinno być dla ludzi, a nie ludzie dla państwa - stąd mechanizm impeachmentu wydaje się dobrą podstawą.
Nie mają, ale nie ze względu na to że są demokratyczne - tylko dlatego że są bogatsze. A są bogatsze ze względu na zaszłości historyczne.
Nie ma sensu rozważać tak dużych tematów, bo wszystko zależy od przyjętych paradygmatów.
Uważam jednak, że państwo nie zostało powołane bez przyczyny, ludzie zorganizowali się najpierw w małe społeczności a potem większe z jakiegoś obiektywnego powodu.
W uproszczeniu państwo powołaliśmy żeby:
1. ustalić zasady współdziałania, celem zwiększenia dobrobytu (dostępność zasobów rzadkich)
2. bronić ustaleń, oraz efektów tych ustaleń (np. majątku)
Jeżeli jakiś ustrój jest niewydolny w 1. lub 2. to znaczy że jest to zły ustrój.
A jak kogoś zapytasz to zawsze ma za mało itd. Więc jaki jest sens pytać ludzi o to czy zasady i środki użyte do ich obrony są właściwe?
Przecież wiadomo, że ktoś kto ma mniej będzie mówił, że jest ch*jowo, a ktoś kto ma więcej będzie mówił że jest super.
Na obszarze mojej opinii - nie mam powodu, by słuchać takiego człowieka. Nie jest dla mnie autorytetem, więc jego zdanie mnie nie obchodzi. Jestem jednak tylko człowiekiem, a to jest zaledwie moja opinia. Nie mam dowodu na to, że opinia tego człowieka jest gorsza od mojej. Ponownie wracam już do tego: brak jest obiektywnych miar oceny zdania człowieka.
Ja uważam, że tą miarą będzie średnia długość życia na ten przykład (ciężko mierzyć PKB/cap. małpek).
Ponownie: w żaden sposób nie zaprzecza to, że migracja jest działaniem wynikającym z opinii. Sam mówisz: jest opinią popartą działaniem, czyli innymi słowy: działaniem na podstawie opinii. Czy jeżeli inwestuję 1000 zł w akcje spółki na giełdzie, to robię to dlatego, że WIEM, że wzrosną, czy dlatego, że UWAŻAM, że wzrosną? To samo napisałem już o migracji - inwestuję swój czas i zdrowie w budowanie sobie przyszłości w miejscu, które uznam za najlepsze. W tym państwie uzyskam z tej inwestycji taki zwrot, w tamtym taki, a w jeszcze innym wybuchnie wojna.
Tak jak z chorobami genetycznymi, tak tworzeniem ustroju (poprzez głosowanie) zajmie się ten, kto zechce. Poza tym, powinieneś już (ups!) zauważyć, że nie uważam, że ktokolwiek cokolwiek powinien Nie wiem co jest dobre, więc nie mogę narzucać nikomu pracy nad chorobami genetycznymi. Kto zechce - będzie pracował. Kto zechce - będzie głosował. Może ktoś nie ma opinii o ustroju? Przecież go nie zmuszę (MIEJ OPINIĘ!).
Co do ludu - a od czego zaczęliśmy dyskusję? Chyba właśnie od tego, że uważałem, że trzeba ich chronić przed nimi samymi. Chyba nie dlatego, że uważam ich za mądralińskich Przechodząc jednak na poziom ustroju: nie mam metody na ocenienie kogokolwiek z nich, więc pozwalam każdemu się wypowiedzieć w kwestii ustroju.
Przecież łatwiej pozbyć się swoich bezrobotnych.
Jeżeli grupa ustala sobie zasady, to co ma zrobić, jak każdy uważa inaczej, a nikt nie wie? Ty mówisz - posłuchać mądrego. Ja pytam - a kto jest mądry?
Jakby jego opinie były dobre, to by nie wyciągał łapy po cudze
Długość życia jest powiązana z rozwojem medycyny. To że ktoś uważa, że medycyna lepiej rozwija się w chatkach z gówna niż w nowoczesnych szpitalach, to nie znaczy że tak jest.
Ponownie - opinia a działanie wynikające z opinii to nie to samo.
Jeżeli inwestujesz 1000zł lub się przeprowadzasz to ryzykujesz. Ty. Osobiście. Konsekwencje ryzyka spadają na ciebie. Nieodwołalnie.
A w demokracji, często głosujesz za sprawami które cię nie dotyczą, a bardzo często ze sprawami o których nie masz pojęcia.
Tak długo jak nie ponosisz bezpośrednich konsekwencji, to ci to ostatecznie lata koło ptaka.
Nie zrozumiałeś kompletnie argumentu. Spróbuje prościej to napisać. Czy pytałbyś jakiegoś menela jak leczyć chorobę, której nie potrafią leczyć lekarze? No chyba nie. Więc dlaczego pytasz menela jak rządzić państwem, skoro menel sam nie potrafi rządzić swoim życiem. Teraz klar?
Czyli reasumując - uważasz, że ludzie to debile i nie powinni decydować o sobie (jakie substancje zażywają), ale są dość rozgarnięci żeby decydować o ustroju państwa
Ja uważam że jeżeli dawać ludziom wolność to w kwestiach dotyczących ich samych. W ten sposób nawet jak będą robić głupoty - to sami poniosą konsekwencje. A dobór naturalny już zadba by idioci nie byli w większości.
btw. polecam film "Idiokracja"
tutaj ktoś już wrzucił wprowadzenie do filmu
Następny geniusz, który nie wie że bogactwo bierze się z wytwarzania dóbr i usług
Jeżeli wyjedzie 30% ludzi - to automatycznie masz 30% mniejszy rynek. Ci ludzie nie wypiją ani nie zakąszą. Nie kupią domów, mebli i czego tam jeszcze mogą potrzebować.
Jak myślisz, Polska nie chciałaby zatrzymać tych wszystkich ludzi, którzy wyjeżdżają? Jakby nie to, że wyjazd tych ludzi jest w interesie zachodu, to wierz mi - rząd robiłby wszystko żeby nie wyjeżdżali.
Po owocach ich poznacie
Jak dalej wszystko będzie szło w stronę całkowitego zniszczenia autorytetów naukowych to za kilka lat poziom zidiocenia społeczeństwa będzie całkowity.