18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#kara śmierci

73
Brutalne noce w "norze", odrażający więzienny seks, głód i krew. - Trafiłem do piekła, traktowano mnie jak potwora – mówi człowiek, którego skazano na karę śmierci za satanistyczny mord. Przez pomyłkę, która zbulwersowała wszystkich.

W 1994 roku Damien Echols, wraz z dwójką przyjaciół, Jessie’em Misskelley’em i Jasonem Baldwinem, został skazany za zabójstwo trzech ośmioletnich chłopców w mieście West Memphis w stanie Arkansas. Spędzili oni w więzieniach ponad 18 lat za przestępstwo, którego nie popełnili. Podstawą błędnego wyroku było śledztwo, w trakcie którego popełnione zostały liczne błędy, dotyczące m.in. zabezpieczenia miejsca zbrodni i sposobu gromadzenia dowodów, a w trakcie przesłuchań dochodziło do wymuszania zeznań.

Echols w swojej książce ujawnia, że proces odbywał się pod ogromną presją mediów. Uwagę dziennikarzy przyciągały próby wykazania, że było to morderstwo na tle satanistycznym. Echols wspomina o atmosferze zaszczucia, jak towarzyszyła całej sprawie. – Lokalne gazety pisały niestworzone historie o satanistycznych orgiach i składaniu ofiar z ludzi, gdy wchodziliśmy na salę sądową. Wyrok był już tylko formalnością - właściwie zapadł, zanim przekroczyliśmy próg tej sali – mówił. Już pierwszego dnia procesu Echolsa i jego kolegów powitały przed sądem "okrzyki nienawiści tak donośne, że zlewały się w jeden wielki ryk".

Echols, który jako jedyny był wtedy pełnoletni, po kilku tygodniach został skazany na karę śmierci, a jego przyjaciele – na dożywocie. Swoje wyroki odbywali osobno, w różnych więzieniach. Najbardziej drastycznie wyglądało odbywanie kary przez Echolsa, który najpierw trafił do zakładu karnego w Tucker, a w 2003 r. – do więzienia o zaostrzonym rygorze Varner w miejscowości Grady. - To czy człowiek dostanie wyrok więzienia, czy wyrok śmierci, zależy tylko od medialnego rozgłosu – wnioskował po latach.

"Co to za piekło, do którego trafiłem?"

Książka "Życie po śmierci" to kronika, w której autor opisał brutalną więzienną rzeczywistość. Jak podkreśla, było to miejsce patologiczne, w którym najlepiej radzili sobie najbardziej bezwzględni przestępcy. Kwitł czarny handel, więźniowie nieraz padali ofiarą tortur ze strony strażników, a najbardziej zdesperowani byli gotowi za papierosa spełnić najbardziej odrażające i okrutne fantazje seksualne. Wielu więźniów, zwłaszcza tych, którzy zostali skazani na karę śmierci, przez lata żyło na skraju wytrzymałości psychicznej w oczekiwaniu na wykonanie wyroku. Sam Echols już pierwszego dnia przekonał się, że "trafił do piekła".

Najbardziej dojmującym przeżyciem było poczucie całkowitej izolacji od wszystkiego, co zostało na zewnątrz. "Na codzień nie ma w tych murach niczego miłego, współczującego ani opiekuńczego. Jesteśmy bombardowani nienawiścią, szałem, obrzydzeniem, głupotą, ignorancją i brutalnością. Ta psychiczna przemoc odciska piętno na naszych ciałach i duszach. Odczuwamy nieustanną presję" – wspomina w książce.

Echols zdradza, że w wiezieniu w Tucker strażnicy zamykali go do "nory", w której był bity, głodzony, opluwany i grożono mu śmiercią. Sytuacja zmieniła się, gdy przeniesiono go do więzienia w Grady. Echols opisał swoją celę jako stalową klatkę o "gładkich ścianach", w której dominującym kolorem jest niebieski.

"Podłoga jest wykonana z surowego betonu i niewykończona. Za łóżko służy mi kawał betonu przykryty materacem, a poduszka składa się z pozwijanych ubrań; nie ma krzeseł ani stolika tylko imitujący go betonowy klocek; w części łazienkowej są wykonane ze stali: sedes, umywalka, lampka, lustro i prysznic; okno to pozioma szpara o szerokości 10 cm z widokiem na betonową ścianę i płot z metalowej siatki" – pisał.

Życie na granicy szaleństwa
Echols podkreśla, że najgorzej było ze snem, ponieważ jasne światło, które nie pozwala zasnąć, jest gaszone tylko na cztery godziny na dobę. A brak snu wyczerpuje fizycznie i psychicznie, rodzi także frustrację i agresję.

Echols w ostatnich latach odbywania wyroku podupadł na zdrowiu psychicznym, jak wspomina, "zamknął się w umyśle, próbując uciec przed tym potwornym otoczeniem". Wybawieniem była dla niego medytacja i robienie pompek, które stały się jedynym sposobem na "ucieczkę przed śmiercią psychiczną".

"Istnieje tylko jeden sposób na ucieczkę przed apatią, rozpaczą i samotnością. Trzeba wymyślić sobie jakieś zajęcie i trzymać się go choćby nie wiem co. Zajęcie może być fizyczne, umysłowe, a nawet duchowe. W więzieniu nie zabija sie czasu, lecz się go tworzy" – napisał.

Kampania społeczna i wstrząsające "pokazy" dla szkół

Skazanymi za morderstwa w West Memphis zainteresowali się szybko filmowcy, którzy nakręcili kilka filmów dokumentalnych poświęconych ich sprawie. Dzięki temu ruszyła kampania społeczna, której celem było uwolnienie Echolsa, Misskelley’a i Baldwina. Do aktywistów dołączyli następnie prawnicy oraz celebryci, tacy jak Eddie Vedder i Johnny Depp, którzy agitowali za zorganizowaniem kolejnego procesu, w trakcie którego miałyby zostać poruszone wszystkie wątpliwości prawne, jakie narosły wokół tej sprawy.

Echols, podczas odbywania wyroku, poznał Lorri – kobietę, która kilka lat później została jego żoną. Lorri włączyła się w kampanię na rzecz uwolnienia skazanych, finansując ją ze zbiórek i własnych pieniędzy. Dostęp do Echolsa był jednak znacznie utrudniony, choć raz na miesiąc po zakładzie karnym oprowadzane były wycieczki szkolne.

"Niektórzy przyjeżdżali tylko po to, by zobaczyć mnie. Strażnicy wskazywali mnie palcem, a wtedy błyskawicznie gromadziły się tłumy ciekawskich, rozentuzjazmowanych gapiów. Traktowali mnie jak zwierzę, stwora pozbawionego człowieczeństwa" – wspominał.

Czasem zdarzało się, że wycieczka pojawiała się w więzieniu w chwili, gdy Echolsa odwiedzała rodzina. "Ludzie okrążali nas, gapili się, szeptali ze sobą. Zachowywali się tak, jakby ktoś umieścił mnie tam dla ich rozrywki. Pewnie czułbym sie upokorzony, gdyby moje odczucia nie były pogrzebane pod góra obrzydzenia" – dodawał.

Trudna i długa droga do wolności

W 2007 roku zostało po raz kolejny przebadane DNA, pobrane przed laty na miejscu zbrodni. Jak się okazało, próbek tych nie udało się połączyć z żadnym z trzech skazanych. Pomimo kolejnych odwołań sąd nie chciał zmienić swojej decyzji. Dopiero trzy lata później Sąd Najwyższy stanu Arkansas nakazał rozważenie, czy dowody oparte o DNA mogą być podstawą do uniewinnienia Echolsa, Misskelley’a i Baldwina.

Po kolejnej apelacji sąd wyraził zgodę na dodatkowe przesłuchania. W wyniku długotrwałych negocjacji 19 sierpnia 2011 roku Echols, Baldwin i Misskelley odzyskali wolność. Było to możliwe dzięki tzw. Ugodzie Alforda, mechanizmie prawnym, która umożliwia odzyskanie wolności, pomimo formalnego utrzymania zarzutów.

Technicznie, nowy sędzia wyznaczony do sprawy, skazał całą trójkę na 18 lat i 78 dni więzienia, czyli na taką ilość czasu, jaką każdy z nich spędził w więzieniu; ważnym elementem umowy jest zakaz dochodzenia na drodze sądowej niesłusznego uwięzienia. Echols deklaruje jednak, że będzie walczył do końca o całkowite oczyszczenie siebie, i swoich przyjaciół, z zarzutów.



Temat bezczelnie zj***ny z onetu.
Nie było, a jak było to tradycyjnie tamto wyj***ć.

artykuł napisał Przemysław Henzel
bloodwar • 2013-09-08, 22:44  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (24 piw)
Sprawa jest trochę bardziej zagmatwana, a Echols przedstawia ją w klasyczny sposób "ofiara niewinnego skazania", ignorując całkowicie fakt, że przed zabójstwem był leczony psychiatrycznie za ataki agresji (min. latał z tasakiem za kolegą ze szkoły i próbował wykłuć innej osobie oko), fascynował się krwią, utrzymywał że po jej wypiciu staje się "nadczłowiekiem" a po zabójstwie odbył kilka rozmów w których opisywał zbrodnię tak, jakby był w czasie jej popełnienia, całkowicie też przemilcza fakt, że nie przeszedł badania wariografem (podobnie jak pozostała dwójka zabójców) i został wskazany jako zabójca przez Vicki Hutcheson (której zeznania, na mocy ugody sądowej, zostały w sposób niezrozumiały dla osób bez amerykańskiego wykształcenia prawniczego, wyłączone ze sprawy). A włos znaleziony na kołdrze użytej do przykrycia/przenoszenia ofiar (jedyny dowód DNA) który to włos nie łączył się z DNA żadnego ze sprawców (należał do czarnoskórego mężczyzny) nie dowodzi NICZEGO bo mógł się znaleźć na tej kołdrze na milion różnych sposób i niekoniecznie należał do sprawcy.

25 maja 1948 roku

Tołdi • 2013-05-25, 12:16
893
25 maja 1948 roku po procesie sądowym(prokurator i jeden z sędziów byli w AK) zamordowano Rotmistrza(dziś kapitan) Witolda Pileckiego autora tzw. Raportów Pileckiego w których opisał życie w KL Auschwitz. Po wojnie zdradzony przez własnych kolegów z AK i komunistów i zamordowany. CZEŚĆ I CHWAŁA!














Daję specjalnie na główną, biorę wszystko na klatę.
CBRrider600 • 2013-05-25, 12:35  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (139 piw)
Cześć i chwała bohaterom !

Ostatnia cela śmierci

Anonymous • 2013-05-06, 17:15
156
"Niezwykłe miejsce, które służyło do wykonywania najwyższego wymiaru kary pozostawiono w Zakładzie Karnym w Nowogardzie, jakby ku przestrodze. I od czasu ostatniego wykonanego wyroku w 1978 roku nic tutaj się nie zmieniło." Pętla była przewlekana przez uchwyt w suficie, następnie mocowana na haku w ścianie.Kat zwalniał blokadę dźwignią znajdująca się w podłodze.


Droga do śmierci skazańca.

Po prawej stronie widoczna dźwignia do zwalniania zapadni.


Na koniec filmik: http://www.nowogard.tv-polska.eu/film/11-cela-smierci :dead:
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/kara-smierci-pomysl-polityczny-ale-nie-nowy,192699.html ta sama cela, ciekawy filmik.
.Policja. • 2013-05-06, 18:27  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (83 piw)
Następuje zwolnienie blokady... :amused:
106
Przeglądając 4chan, znalazłem coś, co chyba może nas zainteresować. Na witrynie Teksańskiego Wydziału Sprawiedliwości można sprawdzić, za co został zabity dany osobnik, w jaki sposób, oraz przeczytać jego "ostatnią wypowiedź" (niektóre są nawet śmieszne, polecam Billy John Galloway czy innych psycholi). Co pokrzepiające, znakomitą większość skazańców stanowią czarni i latynosi.
Miłej lektury.
Aqualinespirit • 2013-05-02, 20:30  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (96 piw)
Trzy minutki googlowania:
http://www.tdcj.state.tx.us/death_row/dr_executed_offenders.html
316
Natknąłem się dziś w necie na taki materiał z tefałenu. Skąd się biorą tacy zwyrodnialce?!

cocaine.animals • 2013-04-04, 11:06  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (83 piw)
Durczok ty ch*ju.

Kara śmierci za półnagie zdjęcia na Facebooku

Anonymous • 2013-03-28, 21:34
65
Za taką karą dla 19-letniej Aminy opowiada się tunezyjska Komisja Wspierania Cnoty.

Słyszeliście o ukraińskich feministkach, które obnażają się, protestując przeciw różnym patologiom społecznym? Polskim mediom zdarzało się o nich pisać pozytywnie, gdy np. krytykowały Putina w Rosji czy Berlusconiego we Włoszech. Wystarczyło jednak, by w czasie Euro 2012 pojawiły się pod Stadionem Narodowym, a zostały zmieszane z błotem.

Co to ma wspólnego z tunezyjską 19-latką? Amina sympatyzowała z grupą Femen i pozostawała w stałym kontakcie z Inną Szewczenko, jedną z ukraińskich aktywistek – podaje „Gazeta Wyborcza”. Założyła na Facebooku stronę dla tunezyjskiej sekcji tego ruchu i opublikowała na niej swoje zdjęcia.

Na jednym z nich występuje topless z wyciągniętymi środkowymi palcami obu rąk i wypisanym na ciele hasłem: „pie**olę waszą moralność.” Na drugiej fotografii, którą możecie zobaczyć obok, w prawej ręce trzyma książkę, w lewej papieros, a na jej klatce piersiowej widnieje napis: „Moje ciało należy do mnie i nie jest źródłem czyjegokolwiek honoru.” Zdjęcia te zbulwersowały wyznawców islamu.

Tunezyjski portal informacyjny „Kapitalis”, na który powołuje się „Gazeta Wyborcza”, cytuje wypowiedź kaznodziei Adela Almi, przewodniczącego Komisji Wspierania Cnoty. Twierdzi on, że zgodnie z szariatem Aminie należy wymierzyć od 80 do 100 batów. Ponieważ jednak sprawa jest bardzo poważna, lepiej byłoby ją ukamienować. Jego zdaniem zachowanie 19-latki może być zaraźliwe i podsuwać zdrożne pomysły innym kobietom, czemu oczywiście należy zapobiec.

Z kolei według prawników Amina podlega karze od 6 miesięcy do 2 lat więzienia i powinna zapłacić grzywnę w wysokości od 100 do 1000 dinarów – na podstawie art. 226 prawa karnego.

Rodzina Aminy umieściła ją w zamkniętym ośrodku psychiatrycznym. Femen na swojej stronie podaje, że stało się to wbrew woli dziewczyny, ale nie sposób tego potwierdzić – od kilku dni nikt nie ma z Aminą kontaktu. Może rodzina chciała ją po prostu uchronić przed islamistami…

Działaczki Femenu przygotowały już petycję zaczynającą się od słów: „Amina must be safe”, skierowaną do tunezyjskiego rządu, Amnesty International i ONZ. Do chwili obecnej zdążyło ją podpisać ponad 90 tys. osób.

„Gazeta Wyborcza” wspomina też o apelu, by 4 kwietnia uczynić Międzynarodowym Dniem Obrony Aminy. Tego dnia można byłoby solidaryzować się z prześladowaną dziewczyną, umieszczając swoje półnagie zdjęcia w serwisach społecznościowych. Co poniektórzy już teraz to robią na Facebooku, nie można jednak powiedzieć, że fanpage „Free AMINA” cieszy się dużą popularnością.

Z kolei strona założona przez samą Aminę – jak informuje „Huffington Post” – została przejęta przez islamskich hakerów, którzy usunęli dodane przez dziewczynę zdjęcia.


Napis: "Moje ciało należy do mnie i nie jest źródłem czyjegokolwiek honoru."

Autor: Anna Wasilewska-Śpioch
Zdjęcie: Femen.org
Źródło: Wolne Media
Źródło źródła: Dziennik Internautów
Bura102 • 2013-03-28, 21:49  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (67 piw)
ch*jowe cycki, ch*jowy ryj. Też bym została feministką

Kara śmierci

DFM • 2013-03-06, 11:39
124
Tragiczny finał poszukiwań uprowadzonego niemowlęcia. W chińskim mieście Changchun na policję zgłosił się mężczyzna, który dzień wcześniej ukradł samochód, a wraz z nim - dwumiesięczne niemowlę.

Fot. AFP

Ta sprawa poruszyła Chińczyków. Dwa dni temu mieszkaniec Changchun pozostawił przed sklepem samochód, a w nim dwumiesięczne dziecko. Policji tłumaczył, że wyszedł do sklepu "na chwilę", a dziecko pozostawił w aucie, bo obawiał się, że może się przeziębić.

Skradzionego samochodu i zaginionego dziecka jeszcze wczoraj szukało ponad 10 tysięcy policjantów oraz setki wolontariuszy. Wieczorem na policję zgłosił się mężczyzna, który ukradł samochód. Auto odnaleziono, ale na pomoc dziecku było już za późno.


Po kradzieży złodziej udusił niemowlę. Grozi mu za to kara śmierci.



Nie wiem jak Wy ale ja jestem zdania że każda k***a która działa w ten sposób powinna być powieszona .
R41NM4N • 2013-03-06, 11:55  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (41 piw)
W Chinach akurat kara śmierci jest stosunkowo umiarkowana - dwóch mundurowych trzyma za ręce a trzeci z bliskiej odległości strzela w głowę z wz56 ew dla bardziej pogodzonych z losem szybki strzał w potylicę w pozycji klęczącej.
Szybki i skuteczny system resocjalizacyjny dla morderców, handlarzy narkotyków oraz oszustów podatkowych. (jest to również kara za korupcję oraz coś co u nas nazywa się niedopełnieniem obowiązków pracownika administracji państwowej - tam za autostrady, kopalnie, huty, stocznie, umowę na kupno gazu jest czapa u nas premia i uścisk ręki premiera)

Egzekucja

karolcba • 2012-08-24, 13:52
231
Złapali trzech przestępców i skazano ich na karę śmierci. Wchodzi pierwszy do celi egzekucji i pytają go:
- Jak chcesz umrzeć?
- Może krzesełko?
- Ok.
Siada na krzesełku, podłączają go i się okazuje, że jest zepsute.
- No, masz szczęście. Skoro krzesełko zepsute, jesteś wolny.
Tamten wychodzi i mówi do następnego w kolejce:
- Krzesełko zepsute.
Tamten wchodzi, wybiera krzesełko i go wypuszczają. Wychodząc mówi do ostatniego więźnia:
- Krzesełko zepsute.
Tamten wchodzi. Pytają go, jaką chce wybrać śmierć. On na to:
- No, krzesełko zepsute... To może rozstrzelanie?
BongMan • 2012-08-24, 15:05  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (138 piw)
Pewien przewodnik w Górach Skalistych w USA miał bardzo złą sławę. Co zabierał jakąś grupę turystów na wyprawę, zawsze ktoś ginął. W końcu zainteresowała się tym policja. W śledztwie wyszło na jaw, ze zły przewodnik jest patologicznym morderca. Sąd orzekł karę śmierci. W dniu wykonania wyroku posadzono go na krześle elektrycznym, włączono prąd, ale po dziesięciu minutach okazało się, ze delikwent wciąż żyje i z tajemniczym uśmiechem stwierdza:
- Przecież wszyscy wiedzą, że jestem złym przewodnikiem.

Polscy Kryminaliści

Norbias • 2010-09-05, 23:43
58
Przeglądając Wikipedia mozemy napotkać tego typu ciekawą rzecz czyli: " Lista osób skazanych na karę śmierci w Polsce po roku 1945 "

Proszę oto ona: Lista osób skazanych na śmierć

Jako Fragment daję opis niektórych z zbrodni skazańców.

Cytat:

Z zapisu przesłuchania Pawła Tuchlina:

- Znaczy, odpychała się?
- Tak, później mnie tak odepchnęła i mówi, co pan tu tego i tak jakby chciała uciekać...
- Tak, co dalej?
- Wtedy ją uderzyłem…
- Czym, czym podejrzany ją uderzył?
- Wtedy uderzyłem...
- No ale czym? Przecież podejrzany wie doskonale, że nie ręką?
- ... (milczenie)
- No ale kiwanie głową to nic nie daje, czy to prawda, że nie ręką?
- Prawda...
- No więc czym?
- Jak mówiłem… młotkiem…
- A ile podejrzany uderzeń zadał ofierze?
- To się nigdy nie liczy... ręka sama chodzi…

Tutaj Inny przykład:

"...Wyciągnął wówczas szybko swój nóż i zadał gospodarzowi śmiertelne ciosy w szyję, płuca i serce, po czym rzucił Jana Miazka (ur. 24 maja 1960, zm. 8 stycznia 1991)na wersalkę. Zwłoki Jana Miazka zostały odnalezione z prawie odciętą głową od tułowia.

Następnie poszedł do kuchni, w której zastał półtoraroczną Monikę, córkę Miazków. Posadził dziecko na krześle, po czym wyszedł na podwórko. Wszedł następnie do obory, w której zauważył światło. W oborze zastał żonę Jana, Annę (ur. 21 października 1968, zm. 8 stycznia 1991) trzymającą na ręku 3-letnią córeczkę Agnieszkę (ur. 29 czerwca 1987, zm. 8 stycznia 1991) i upośledzonego brata Anny, 16-letniego Grzegorza Stachowskiego. W sposób wulgarny oświadczył Annie, że ich pieniądze są mu już niepotrzebne, ale lepiej niech wezwie pogotowie do swojego męża. Wówczas przerażona Anna zaczęła krzyczeć, co zdenerwowało Mazura. Według niego zamachnął się i "chlasnął" kobietę w twarz, zapomniał jednak, że w dłoni trzymał nóż. Kobieta odruchowo zasłoniła się dzieckiem, którego szyja została przecięta od machnięcia nożem. Krzyczącą z przerażenia kobietę ugodził nożem w serce, następnie zadał jeszcze kilkanaście ciosów zarówno Annie Miazek jak i trzymanej ciągle przez nią na rękach Agnieszce. Obrażenia zadane czterocentymetrowej szerokości nożem okazały się śmiertelne dla żony Jana Miazka. Brat Anny, Grzegorz ruszył z widłami w rękach w kierunku Mazura na pomoc siostrze. Mazur rzucił w niego nożem trafiając prosto w serce (umiejętność rzucania nożem ćwiczył od młodych lat) po czym zaczął głową nieprzytomnego chłopaka uderzać o ścianę. Według Mazura próbował tylko wyrwać tkwiący głęboko w ciele nóż. Osuwającemu się na ziemię Grzegorzowi zadał jeszcze kilkanaście ciosów nożem. Ponieważ mała Agnieszka ciągle płakała, uderzył więc główką dziecka o ścianę powodując rozległe obrażenia tyłu głowy, następnie zadał kilka ciosów nożem w klatkę piersiową i szyję by na koniec rzucić dziecko o ziemię powodując m.in. pękniecie czaszki ofiary. Opuszczając miejsce zbrodni zapalił papierosa i rzucił zapalona zapałkę. Niedługo później zabudowania gospodarskie stanęły w płomieniach..."

niejakub • 2010-09-06, 10:21  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (13 piw)
a na dzień dzisiejszy, to trzeba by zwyrodnialca karmić do końca wygodnego życia i mu dentystę fundować psia mać. Jestem za karą śmierci.