Bo taki to byl okres. Jeszcze kilka lat po 2000, przynajmniej u mnie nikt kto nie musiał po 22 nie łaził a jak przyszedł piątek i sobota i zwalało się bydło z okolicznych wiosek do jedynej dyskoteki w mieście to nawet latem, o 20 jak jeszcze było widno był strach chodzić.
Dopiero się po 2004 wszystko uspokoiło, i to momentalnie. Rok, dwa i nawet w środku nocy człowiek nie bał się iść nocą. A teraz?? Teraz to nawet z małym dzieckiem można ryzykować spacer po centrum i nic się nie dzieje.
Hołota momentalnie sp*liła na przysłowiowy zmywak i cegły nosić pod Londynem to się wszystko ucywilizowało.
Normalnie jakbyś mi z usta wyjął to co chciałem napisać...
Zawsze się dziwiłem rodzicom ich lęku przed chodzeniem po zmroku, obcymi, służbą zdrowia, policją czy państwem dopóki nie dowiedziałem się nieco więcej o 90. Szkoda że nie było wtedy smartfonów bo sporo sadolowego materiału nas ominęło.