Ech, tak pięknie lewactwo narzeka na ból dupy prawactwa... To ja może inPT lewactwu przypomnę pewien szmonces.
Dwóch Żydów jedzie kuszetką, a żeby było taniej, to śpią w jednej koi. Jeden z nich zawzięcie liczy:
- Dwadzieścia... Sto dwadzieścia... Czysta czterdzieście...
- Panie Rosenzweig, pan się mylisz! - przerywa drugi.
- Jeszcze raz... - Dwadzieścia... Sto dwadzieścia... Czysta czterdzieście...
- Ależ panie Rosenzweig! Pan się mylisz, pan się po nie swoja dupa drapiesz!
Nie bronie skrajnych feministek, bo dla mnie każda skrajność, na lewo czy na prawo, to takie same gówno. Natomiast nie dziwi mnie fakt, że kobiety w Polsce protestują, bo katolski pis przywraca w Polsce ciemnogród. Tabletka dzień po to żadna aborcja, bo k***a nie ma jeszcze co usuwać- trochę biologii, a nie tylko watykańskie bzdury. Wszystko idzie w tym kierunku, że niedługo będziemy na kondomy potrzebowali recepty. To taka sama aborcja, jak tabletka dzień po, albo spirala.
Apolityczność to jeden z największych raków na ciele polskiej polityki. Można uważać, że podział prawica-lewica jest ch*jowy i zdezaktualizowany (bo w pewnym sensie jest, chociaż imo nie do końca), ale nie utożsamianie się z żadnym poglądem to po części lenistwo intelektualne a po części po prostu niezrozumienie o co w tym wszystkim chodzi, że tu się dzieje realna walka interesów różnych grup społecznych i jak się nie opowiesz po stronie własnych interesów to będą cię j***ć r*chać i na tobie zarabiać w jeszcze większym stopniu niż do tej pory.
Ludzie powinni sobie uświadomić, że wszystko jest polityczne, a niechęć do polityki nie sprawia że nas to przestaje dotyczyć. Apolityczność w praktyce sprowadza się do zachowania status quo, czyli znajduje się w interesie rządzących.