Motoryzacja mogła pójść w wodór i gaz. Tak robią wszystkich w wała i zrobili jakiś chory gescheft. Elektrycznych samochodów będzie co najwyżej 1/10 liczby dzisiejszych spalinowych. Żadna sieć energetyczna nie udźwignie obciążeń i nie starczy surowców. Za 15 lat samochód tylko dla milionerów.
Jak Ty to policzyłeś?
Kolejna sprawa- kobalt to metal ciężki. Nie zaszkodzi im wdychanie? Czy to może taka robota na trzy lata?
Pierwszy niewygodny fakt: od kobaltu w bateriach się odchodzi,
Drugi niewygodny fakt: kobalt jest nadal używany do odsiarczania ropy,
Trzeci niewygodny fakt: wyprodukowanie litra paliwa wymaga tyle energii elektrycznej, że typowy EV zajedzie dalej na tym prądzie niż sadzomiot na tym litrze. Więc każdy sadzomiot zastąpiony elektrykiem to docelowo więcej prądu w sieci.
No ale wylewanie żółci na EV jest modne, bo nie robią brum brum...
Ludzie wylewają żółć bo wciska im się gówno. W normalnych wolno rynkowych warunkach przedsiębiorstwa opracowują nowe, lepsze technologie bo to daje im przewagę nad konkurencją. Konsument wybiera to na co ma ochotę, a to zwykle oznacza, że stosunek ceny do jakości jest korzystniejszy. W centralnie sterowanej gospodarce socjalistycznej takiej jak EU, to komitet nadzorczy mówi co jest dobre a co złe i wyznacza cele ku wk***ieniu wszystkich.
Nie pie**ol tu o gospodarce socjalistycznej. Jak zechcesz palić opony na swojej posesji, to Ci tego zakażą. Tak samo jest z sadzomiotami. To gówno jest rakotwórcze i skraca nam życie średnio o parę lat. Do czasu kiedy nie było alternatywy trzeba było to jakoś tolerować, a teraz trzeba obrzydzić tak jak to tylko możliwe (skoro argument zdrowia i klimatu nie dociera). A powinni po prostu zakazać, tak jak azbestu w eternicie, DDT i innego gówna, które stosowaliśmy tylko dlatego, że nie wiedzieliśmy jakie to szkodliwe. Tak więc podsumowując Twoja wolność do smrodzenia kończy się tam, gdzie wpływa na życie innych. Zrób sobie samochód spalinowy, w którego nie będziesz wlewał paliw kopalnych (czyli nie dodawał CO2 do atmosfery) i którego spaliny będziesz co do grama neutralizował (w tych cudownych silnikach wodorowych też się wydzielają rakotwórcze tlenki azotu), i nikt Ci nie będzie ich zakazywał. Ale pewnie żyjesz wg filozofii "po nas choćby potop". Co z tego, że przyszłe pokolenia będą zdychać z przegrzania, jak ja chce sobie porobić brum brum, bo jest trochę taniej. Ale długo taniej nie będzie, bo jakbyś nie zaklinał rzeczywistości - to ropa będzie coraz droższym surowcem. I w którymś momencie faktycznie tylko bardzo bogatych będzie stać na sadzomioty.
No fajnie, widzę duże wpływy tej autystycznej Grety. Pół wieku temu ogromnym problemem był dodatek ołowiu w benzynie. Nikomu wtedy nie przyszło do głowy, żeby z tego powodu rezygnować z samochodów. Usunięto ołów z paliwa i po problemie. Obecnie obowiązują bardzo wyśrubowane normy emisji. Wiesz jak bardzo wyśrubowane? Samochód nie może emitować więcej niż 1kg CO2 na każde 1000km. Wiesz ile drzew trzeba zasadzić, żeby zrównoważyć taką emisję? JEDNA k***a sosna wystarczy, aby zaabsorbować cały dwutlenek węgla jaki wyemituje samochód benzynowy po przejechaniu 600 tyś km! Dla disla to jest 1200 tyś bo norma jest niższa. Jak nie wierzysz mogę Ci to policzyć na palcach, bo wystarczy do tego podstawowa wiedza. Co do cząstek stałych (które można dość łatwo odfiltrować) to jeden papieros wytwarza ich więcej niż silnik disla na biegu jałowym przez godzinę. Może więc k***a zamiast przypie**alać się do samochodów, których ludzie bardzo potrzebują, przypie**olisz się do papierosów? Chcesz ratować środowisko - rób to z głową.
No fajnie, widzę duże wpływy tej autystycznej Grety.
1 kg CO2 na 1000 km? Daj linka, to się pośmieję - dalej - policz mi to na palcach .
I teraz nikt nie zmusza do rezygnowania z samochodów, tylko zmiany sposobu ich napędzania. Coś Ci się rachunki popie**oliły z tą jedną sosną (dla której tak przy okazji jest już za ciepło w Polsce - ciekawe dlaczego? - więc policz to może dla kaktusów?). Sadzenie drzew (nawet jakby miały takie kosmiczne współczynniki pochłaniania CO2) nie rozwiązuje problemu, bo to drewno później nie wraca pod ziemię, tylko zostaje ponownie rozłożone (spalone/strawione - na jedno wychodzi) - dla atmosfery bilans jest niezmienny. Pisałem wcześniej (ale widzę, że czytanie ze zrozumieniem jest dla Ciebie za trudne) - jak nie było alternatywy, to można było sadzomioty tolerować, a teraz wypie**alać (bo nawet z tymi "wyśrubowanymi normami" jesteś trupem, jeśli będziesz w zamkniętym pomieszczeniu z odpalonym sadzomiotem przez pół godziny. A papierosy zakazano z więkoszości publicznych miejsc, więc nie wiem do czego pijesz? To że jedna rzecz syfi, to nie oznacza, że trzeba tolerować inną syfiącą rzecz. Gdzie tu logika?
Mea culpa - norma mówi o 100g/km CO2 i 1g/km CO. Pomyliłem z tlenkiem węgla. Zatem na każde 6tyś km musisz zasadzić jedną sosnę i jesteś zero-emisyjny. Rachunek jest prosty - przeciętna sosna po 50 latach osiąga masę ok 800kg. Sucha masa stanowi 400kg. Połowa suchej masy drewna to czysty węgiel, czyli 200kg. Cząsteczka CO2 składa się z jednego atomu węgla o masie atomowej 6 i dwóch atomów tlenu o masie 8, czyli węgiel stanowi 6/22 masy CO2, czyli w przybliżeniu aby drzewo zaabsorbowało 1kg węgla musi pochłonąć ok 3,6kg CO2. Zróbmy grube zaokrąglenie w dół na 3x. To oznacza, że na 200kg węgla drzewo musiało pochłonąć 600kg CO2. Zatem 600kg / 100g/km = 6000km.
Zakonserwowane drewno może pełnić rolę konstrukcyjną na dziesiątki a nawet setki lat, ale w celach ekologicznych można je też po prostu zakopać pod ziemią albo zatopić w morzu.
No a co do ostatniego zdania - samochody nie jeżdżą w zamkniętych pomieszczeniach, więc chyba doszliśmy do porozumienia. Samochody mogą jeździć na powietrzu, a jak komuś się to nie podoba to w pierwszej kolejności musi zakazać palenia papierosów na powietrzu, bo to bardziej syfi.
600kg CO2
I znowu Ci się popie**oliło - tym razem masowa atomowa z liczbą atomową (liczba masowa węgla to 12).
(a pod wodą też zostanie rozłożone, więc to nie argument)
Lasy za wolno rosną i zajmują za dużo miejsca, żeby realnie mieć wpływ na wzrost stężenia CO2 w atmosferze.
300 lat temu mieliśmy 280 ppm CO2. Teraz 400 (z czego na większość zapracowaliśmy sobie przez ostatnie pół wieku). To co, za 100 lat przy takim tempie będzie gdzieś 600. I zaraz wchodzimy w strefę stężeń, które realnie wpływają na IQ.
I jak twierdzisz, że papierosy bardziej trują niż samochody, to sorki, ale nie mamy o czym rozmawiać. I nie będziesz mi kolejności zwalczania trucicieli określał, bo żadnych nie chcę w swoim otoczeniu.
Oświeć mnie, gdzie chcesz te 6 miliardów drzew posadzić (i kim, bo jak sprzętem, to on znowu emituje CO2).
Jakieś brednie
tylko o to, że to co produkuje przeciętny Kowalski swoim samochodem nie stanowi żadnego problemu.
Lobby naftowe zrobiło naprawdę dobrą robotę piorąc ludziom mózgi...