Z tym że biedni i ci co mają najmniej najchętniej się dzielą to jedna z największych hipokryzji. Można to zaobserwować w życiu bardzo wyraźnie. Kiedyś przekonałem się o tym na własnym przykładzie. Skończyło mi się paliwo w motorze i musiałem go pchać drogą. Minęło mnie kilkadziesiąt samochodów. W 98% były to kilkunastoletnie samochody. Zatrzymał się tylko jeden kierowca jadący nowym BMW i zaproponował przelanie kilku litrów paliwa z własnego baku i nic nie oczekiwał w zamian (uprzedzając głupie komentarze). Reszta tylko przejeżdżała obok z małym uśmieszkiem radości tego że drugiemu jest gorzej.
ostatnio po nich nieźle jechali na liveleak, jak wyszło na jaw, że bezdomny to ich podstawiony kumpel.
To wszystko gówno prawda. Nigdy jeszcze nikomu, powtarzam, nikomu jeśli mnie o to wprost zapytał nie odmówiłem jedzenia - czasami nawet sam wychodzę z inicjatywą, szczególnie jeśli widzę że ten człowiek może potrzebować. Jedyny wyjątek to beje śmierdzący alkoholem - tacy niech zdychają tak jak stoją.
Ostatnio w centrum Warszawy dwójka ludzi zapytała mnie o bułkę, O bułkę, o cokolwiek bo byli głodni a wypłatę (za roznoszenie ulotek jak sami stwierdzili) mieli dostać za trzy dni. Zamiast tego dostali po puszce coli, chleb żurawinowy i pętko kiełbasy, co kosztowało mnie łącznie 25 zł. Ale czy ja się tym chwalę na prawo i j***ne lewo? k***a no nie, bo ch*j to kogo obchodzi. Mam 5600 zł na rękę więc nie ukrywajmy, dla mnie te 25 zł było jak splunięcie, bo choćby tylko dzisiejszej nocy wywaliłem cztery stówy na takie bezużyteczne gówna jak alkohol, clubbing, żarcie i taksa. Więc co to jest 25 zł? Człowiek nie powinien chodzić głodny, nigdy. Choć też do końca nie wiem, czy moje przekonanie o tym nie jest uwarunkowane tym, że pamiętam jak kiedyś, jeszcze za dzieciaka było nam w domu ciężko - nie biednie, ale ubogo. Kotlet mielony? Dwa razy w miesiącu po jednej sztuce w niedzielę i nie częściej i nie więcej, zamiast tego na co dzień ziemniaki, jajka i cienka zupa, bo na wsi mieliśmy swoje i na to można było sobie pozwolić.
Niemniej, jeśli pomagasz, to pomagaj tak jak robią to np. bracia franciszkanie których mijam każdego dnia jadąc do pracy - nie nie, jestem katolikiem - których darzę pie**olonym wielkim szacunkiem. Każdego ranka serwują zupę i grubą pajdę razowego chleba każdemu kto o to prosi. Każdemu, bez względu na to kim jest i czym się zajmuje. I nie chcą żadnego rozgłosu, nie chcą niczego. A wielkiemu żebrzącemu o subskrypcje niedzielnemu bohaterowi z youtube ch*j w dupe. Niech wypie**ala, niech ginie w holokauście, niech sobie poderżnie to parszywe gardło, tak jak każda szukająca taniego poklasku szmata.
Z tym że biedni i ci co mają najmniej najchętniej się dzielą to jedna z największych hipokryzji.
Eksperyment pokazujący, że Ci co mają najmniej dają najwięcej.
Właśnie taki błędny wniosek, niektórzy mogą wyciągnąć po obejrzeniu tej mistyfikacji...
Weźmy też pod uwagę to, że koleś wygląda jak niegodny zaufania ćpun, który odebrałby człowiekowi życie za kilka dolców, byleby strzelić sobie w żyłę... [zwróćcie uwagę na to spojrzenie... takie nieszczere...]
Z takim nawet ja bym się nie podzielił...
I wcale ze względu na to co napisałem powyżej...
Po prostu krew się we mnie gotuje, gdy ktoś obcy przeszkadza mi w jedzeniu...
[tym bardziej jeśli jest "tak bardzo smaczne"... ]