18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

W czym człowiek jest lepszy od Boga?

mapecik1 • 2011-02-11, 12:08
Odpowiedź jest prosta

Earth

2011-02-11, 17:56
Jestem wierzący, ale gdy patrzę na tych napinaczy, którzy propagują cool ateizm, to tracę wiarę w człowieka.

slayyer

2011-02-11, 18:22
w p*zdu ...co to qrwa jest cool ateizm ?
odpie**olcie się od ludzi .... dośc już wymordowaliscie innowierców i innych ... chsześcijanie qrwa mać ...... heh

Patriot91

2011-02-11, 18:23
@Sadistic
Twoja przesycona jadem wypowiedz potwierdza tylko mojego wcześniejszego posta....

PS. Jesteś ch*jem.

nihillogin

2011-02-11, 18:55
Do użytkownika lelevel
Kolejny, który postuluje istnienie jakiegoś bytu i żąda obalania, tym razem duszy. Problem duszy w nauce to tzw. problem psychofizyczny i piękne rozwiązanie go zapostulował Pierce. Zatem poczytaj waść. Miłej lektury

W

2011-02-11, 19:58
i znowu wybucha wielka dyskusja na temat religii. wiara jest kwestią indywidualną. wiara, czyli przyjmowanie za prawdziwe rzeczy/wydarzenia/lidzi, których istnienia potwierdzć naukowo się nie da. nie pojmuję więc spiny o udawadnianie istnienia boga. nie wierzysz? więc jeśli ci udowodnią, że się mliłeś, a ty odczujesz wielką "skruchę" i nagle się nawrócisz to to jest obłuda i hipokryzja, a nie wyznanie.
co do "broniących" wyznania katolików poprzez wyzywanie innych, są po prostu beznaziejni i nie rozumieją założeń swojej religii (przysłowiowa miłość bliźniego, czy "nie wiedzą co czynią")

1986kuba

2011-02-11, 20:09
W napisał/a:

i znowu wybucha wielka dyskusja na temat religii. wiara jest kwestią indywidualną. wiara, czyli przyjmowanie za prawdziwe rzeczy/wydarzenia/lidzi, których istnienia potwierdzć naukowo się nie da. nie pojmuję więc spiny o udawadnianie istnienia boga. nie wierzysz? więc jeśli ci udowodnią, że się mliłeś, a ty odczujesz wielką "skruchę" i nagle się nawrócisz to to jest obłuda i hipokryzja, a nie wyznanie.
co do "broniących" wyznania katolików poprzez wyzywanie innych, są po prostu beznaziejni i nie rozumieją założeń swojej religii (przysłowiowa miłość bliźniego, czy "nie wiedzą co czynią")



mam dwa shifty na klawiaturze, więc proszę:

daję Ci jeden oto, stosuj go rozsądnie :ok:

JADOWITY_SZCZYMSZYL

2011-02-11, 20:32
dokładnie ...
jest to indywidualna sprawa czy wierzę w Boga czy nie ...
jestem wierzący ... i nie jest mi z tego powodu wstyd czy coś ... jebie mnie opinia innych ludzi i tyle ... Jeśli jesteś ateistą to daj spokój innym którzy mają swój mózg i wiedzą czy wierzyć czy nie ...
dla mnie jest bez sensu teoria że pochodzimy od małpy czy innego zwierzęcia ...
ch*j wam w dupę że aż miło !

stanson2

2011-02-11, 21:14
-Czym się różni suchar mapecika1 od innych sucharów
-Jest wybitnie zj***ny

CzarnyAfgan

2011-02-11, 21:33
Ja pie**olę jaka dyskusja :O

Gwayhyr

2011-02-11, 21:38
nihillogin - Obiecałem sobie, że nie będę komentował tutaj nic, bo momentami poziom jest poniżej mułu, ale to co wypisywałeś i jak udawałeś specjalistę w dziedzinie, o której nie masz bladego pojęcia, zmusiło mnie do tego. Nie czytałem reszty komentarzy, więc może już Cię ktoś zgnoił - jeśli tak, to słusznie zrobił, ale mam ochotę Ci dołożyć. Krótki wykład dla Ciebie, bo widzę, że chcesz pełnić rolę mędrca, a jesteś po prostu niedouczonym i nieoczytanym zasrańcem, który powinien teraz w porywach uczyć się do matury. To, że dorwałeś parę haseł z wikipedii, albo kolega pożyczył Ci podręcznik Tatarkiewicza, nie czyni Cię żadnym specjalistą. Po prostu pieprzysz od rzeczy, co wyłożę ci w kilku punktach.

Po pierwsze - ateizm jest logicznie sprzeczny. Nie da się udowodnić nieistnienia abstrakcyjnego bytu (jakiegokolwiek). Tutaj polecam Russell'owski "czajniczek", który mylnie jest utożsamiany z Bogiem. Russell'owi chodziło o to, że nie ma logicznych podstaw do wyrażania sądów pewnych na temat abstraktów i dlatego określa się w dyskusji z Coplestonem jako agnostyk. Na tej samej podstawie zaistniał latający potwór spaghetti - nie da się obalić tego bytu, ale akurat jest on zrobiony dla śmiechu i ma pewne sprzeczności logiczne, co dyskwalifikuje go w poważnej dyskusji filozoficznej.

Po drugie - popełniasz klasyczny błąd ateistycznego niedouka filozoficznego (coś jak Hitchens czy Denett nie wspominając o Dawkinsie, który filozoficznie jest po prostu imbecylem) - nie ma czegoś takiego jak WIEDZA, że Bóg/demiurg/jakkolwiek to nazwiesz istnieje. Jest WIARA w to, że on istnieje, dlatego teiści ZAWSZE będą ponad ateistami. Odsyłasz kogoś do lektur, a sam jesteś głąbem, który podchwycił kilka hasełek z wikipedii. Gdybyś choć liznął filozofii, to słyszałbyś o Kierkegaardzie, który wyraźnie rozróżnił episteme od fides (tylko żebyś literalnie tego terminu nie rozumiał) czyli wiedzy od wiary. Nawet na chłopski rozum - jako istota ograniczona zakładasz istnienie bytu doskonałego, więc z definicji nie możesz mieć statusu identycznego pod względem wiedzy. Możesz mieć tylko mniemanie i bardzo często jest to doxa - mniemanie mylne. Mając wiedzę o istocie doskonałej, byłbyś bytem tożsamym tej istocie, co jest nielogiczne.

Trzy - jak ktoś wygłasza sądy, które są możliwe do weryfikacji w sposób empiryczny, to oczywiste jest, że wymaga się takowej weryfikacji. Pytanie tylko - jaką masz pewność, że poznanie zmysłowe nie jest czymś zafałszowane? Możesz tylko wierzyć, że tak jest. Porównywanie raka spowodowanego jazdą na rowerze, co jest weryfikowalne z poziomu nauk tzw. przyrodniczych/empirycznych do abstraktu, to po prostu błąd metodologiczny, albo głupota. W Twoim przypadku obstawiam to drugie.

Cztery - dowody na istnienie Boga nigdy nie miały na celu uzyskanie pewności, a wykazanie w logicznie spójny sposób, że są przesłanki mogące udowodnić, że taki byt istnieje, lub nie ma logicznej sprzeczności, by zaistniał. Pewności jak już pisałem nie osiągniesz nigdy, ze względu na swoją ograniczoną naturę i scholastycy czy dalej idealiści mieli tego świadomość.

Pięć - nie posługuj się brzytwą Okhama, jak nie wiesz o co dokładnie w niej chodzi. Tutaj kategorie Kartezjusza byłyby właściwe, czyli jasność i wyraźność, ale musiałbyś mieć pojęcie o czym piszesz, żeby to wiedzieć. A co to ma do Platona, który podobnie jak Arystoteles w prosty sposób tłumaczyli czemu uważają, że Bóg istnieje, to nie rozumiem, ale domyślam się, że po prostu w życiu nie miałeś w ręku ani jednego dialogu Arystoklesa (bo Platon niedouku to tylko jego przydomek) i stąd pieprzysz te swoje androny.

Taki krótki kursik historii filozofii, epistemologii i logiki z mojej strony. Nie będę dręczył Cię ontologią, bo byś się spłakał. To na tyle jeśli chodzi o dokształcenie jakiegoś pajaca. Jak myślisz, że na portalu internetowym uda ci się obalić istotę Boga, co nie udało się filozofom czy naukowcom przez kilka tysięcy lat, to po prostu jesteś idiotą, na którym żerują tacy jak Dawkins. Kup jego książkę, będzie się cieszył, że złapał następnego frajera. Sam Dawkins pisze wprost, że jest na 6 z 7 szczebli swojej drabinki ateistycznej, bo nie może mieć pewności co do swoich tez (cytacik z Boga urojonego). Jak ktoś mnie odeśle do jakiegoś następnego imbecyla ateisty, to od razu polecam ikonę współczesnego ateizmu - Anthony'ego Flew, który był mentorem dla Dawkinsa, Hitchensa i reszty tej hołoty, ale w pewnym momencie powrócił do teizmu w sensie arystotelesowskim. Od tej chwili wymienieni panowie zaczęli toczyć pianę z ust i szczekać na lewo i prawo, bo grunt zaczął im się sypać pod nogami. Niestety Flew nie zdobył takiej popularności jak te zasmarkańce, bo po prostu dzisiaj bycie zbuntowanym ateistą jest cool, trendy i stajli, a jego książka była za trudna. Za dużo nawiązań do klasyków filozofii i fachowej terminologii. Dawkins pisze w sposób prostacki - nawet przeciętnie rozwinięty owczarek niemiecki jest w stanie ogarnąć jego linię argumentacyjną i dlatego tak się przyjął.

mks

2011-02-11, 23:16
Gwayhyr napisał/a:

[ciach]
Taki krótki kursik historii filozofii, epistemologii i logiki z mojej strony.
[ciach]



Z wieku i wypowiedzi wnioskuję, że jesteś studentem filozofii (A jak nie to pech, ale pewnie studiujesz coś pokrewnego). Dla Ciebie więc oto takie dwie "zagadki":

Kto to jest magister filozofii?
Dobrze wykształcony bezrobotny.
Kto to jest doktor filozofii?
Jeszcze lepiej wykształcony bezrobotny.

Jeśli jednak nie trafiłem w studia to trudno się mówi i "zagadka" nr 3:
Jaka jest różnica między filozofem z wykształcenia a filozofem domorosłym?
Taka jak różnica między astronomem i astrologiem.

1986kuba

2011-02-11, 23:36
@ Gwayhyr
No to może parę moich osobistych uwag do twoich wypocin. Ogólnie bym to olał – każdy ma prawo do swojego zdania, zwłaszcza, że nieźle argumentujesz - ale wyjątkowo wk***ił mnie twój nienawistny i napompowany swoim „ja” ton :D
Ad. 1.: Cytat ze wspomnianego Russella: „Wielu ludzi wierzących mówi tak, jakby to na sceptykach spoczywał obowiązek udowodnienia nieprawdziwości głoszonych przez nich dogmatów, a nie na wierzących ciężar dowodu. Oczywiście, to pomyłka. Gdybym stwierdził, że gdzieś tam, pomiędzy Ziemią a Marsem, krąży wokół Słońca po eliptycznej orbicie porcelanowy czajniczek, nikt nie byłby w stanie zakwestionować prawdziwości tego twierdzenia (oczywiście musiałbym być wystarczająco przewidujący, by dodać, że czajniczek jest zbyt mały, by dało się go dostrzec nawet za pomocą najpotężniejszych teleskopów). Gdybym jednak obwieścił, że skoro moich poglądów nie można zakwestionować, to jest przejawem absurdalnych i nieracjonalnych uprzedzeń odrzucanie ich przez innych ludzi, uznano by — skądinąd słusznie — że prawię nonsensy. Jednakże, jeśliby istnienie czajniczka potwierdzały starożytne księgi, które jako uświęconą prawdę odczytywano by nam co niedzielę, i których treść wkładano by w dziecięce główki w każdej szkole, odmowa wiary w istnienie czajniczka uznana zostałaby za przejaw podejrzanej ekscentryczności, osobnika weń wątpiącego wysłano by zaś do psychiatry w czasach bardziej oświeconych, a oddano inkwizycji w epokach wcześniejszych.”. Niech każdy oceni go sam, czy można odnieść (choćby przez analogię) czajniczek do (dowolnego) boga, czy nie.

Ad. 2: Skoro nie ma „WIEDZY, że Bóg/demiurg/jakkolwiek istnieje”, dlaczego Homo sapiens ma w to WIERZYĆ? Może w procesie ewolucji naszych mózgów wiara zostaje coraz śmielej wypierana przez wiedzę? Po co trwać przy czymś, co pomagało w przeszłości przetrwać rodzajowi ludzkiemu i się rozwijać populacjom, a dziś jest raczej zarzewiem konfliktów w skali globalnej (wiara w tego czy innego boga nie wytrzymała zderzenia z globalizacją?). Logiczne myślenie nakazuje by raczej nie wierzyć. Skąd pogląd, że teiści będą ponad ateistami? W ujęciu filozoficznym – może i masz rację, ale w naukowym już nie byłbym taki pewien (brak dowodów, brak potwierdzenia hipotezy naukowej o istnieniu boga).

Ad.3: „jaką masz pewność, że poznanie zmysłowe nie jest czymś zafałszowane?” – równie dobrze można rzec, że jaką masz pewność, że twoja wiara nie jest czymś zafałszowana? Może nie ma Jahwe, może jednak Czajniczek nad nami czuwa bądź Allah albo Atar ;) Tak, wiem, zaraz mi odpowiesz, że „to jest właśnie wiara”. Ale dlaczego niby ona ma być lepsza od mojej „niewiary”? Trochę pokory, bufonie :-P

Ad. 4. Pewności nigdy. A gdzie chociaż przesłanki? :-D

Ad. Ostatniego akapitu: ponownie cytat i słowa Dawkinsa (a nie rzekomy cytat by Gwayhyr :lol: ): „Osobiście zaliczyłbym się do kategorii 6. (choć blisko mi do 7.) — w kwestii Boga jestem agnostykiem w takim samym stopniu, w jakim pozostaję agnostykiem w odniesieniu do istnienia wróżek.”. Jak widać „nieco” różni się od tego przytoczonego przez ciebie :-D

Zdaję sobie sprawę, że zaraz znów zapowietrzysz się w swym ogromnym jak krzyż (wiadomo który :P ) ego i będziesz przytaczał coraz to sławniejszych filozofów, jednak mając na uwadze twój nienawistny ton pełen pogardy, a także przekłamane cytowanie to jestem pełen obaw o twój obiektywizm. Inna sprawa, że wysoce wątpliwy jest argument przedkładania filozoficznego rozumowania nade wszystko. Tak samo jak niekoniecznie bardziej skomplikowane książki i bardziej zagmatwane umysły filozofów mają rację.

Osobiście poleciłbym jeszcze wszystkim zainteresowanym bardzo ciekawą rozmowę pomiędzy Dawkinsem a Coyne ( yt: „Father George Coyne Interview”). Panowie mają odmienne zdania w decydującej kwestii, a jednak nie plują jadem jak np. Gwayhyr i słucha się ich naprawdę przyjemnie :-D

nihillogin

2011-02-12, 00:15
Gwayhyr napisał/a:

nihillogin - Obiecałem sobie, że nie będę komentował tutaj nic, bo momentami poziom jest poniżej mułu, ale to co wypisywałeś i jak udawałeś specjalistę w dziedzinie, o której nie masz bladego pojęcia, zmusiło mnie do tego.



niech ten krótki cytat wystarczy. Niestety mylisz się w ocenie mojej osoby, bo filozofię studiuję zawzięcie i namiętnie. Epistemologię owszem u niejakiego Jana Woleńskiego i TOmasza Placka. Ontologia, a jakże Józef Lipiec. Filozofia wschodu u imć Kudelskiej. Pomijając szereg Twojej argumentacji, która definitywnie dowodzi, że grama z mojej wypowiedzi nie zrozumiałeś postaram się wytłumaczyć powoli "jak się rzeczy mają."

Nie twierdzę, że teizm lub ateizm jest lepszy czy gorszy od drugiego, tylko, że postulowanie istnienia jakiegoś bytu zmusza do udowodnienia postulatu i odnosi się stricte do wypowiedzi Szpadyzora "nie ma dowodu na nieistnienie boga". Nie ma dowodu na nieistnienie czegokolwiek, bo to...nie istnieje "To czego nie ma nie istnieje". To taka elementarna logika i starożytność.
O Kierkegaardzie słyszałem również, ale przy interpretacji jego dzieł (zwłaszcza pamiętników i Albo-Albo) nie wolno zapominać jak bardzo był skrzywdzony przez ojca i fanatyzm religijny właśnie. Czytałeś jego biografię?
W swojej wypowiedzi nie masz krzty obiektywizmu tylko rzucasz się jak wsza na grzebieniu powołując na argumenty strony idealizmu, teizmu łotewer. Nie po to by dążyć do jakiejś tam prawdy, ale by wykazać jaki to Ty z kolei jesteś super. Moja wypowiedź nie służyła przekonywaniu kogolwiek, zrozum a jedynie wykazaniu prostej konieczności, której podsumowaniem jest legendarna brzytwa Ockhama. No, ale Ty wiesz lepiej na pewno.

Wykaż mi dokładne punkty sprzeczne ateizmu,a zinterpretuję Ci je niwelując sprzeczność. Można tak zrobić z każdym poglądem właśnie ze względu na relatywizm poznawczy. Co ciekawe Relatywizm, którym tak się podpierasz i podważanie zmysłowego poznania jest charakterystyczne, dla filo starożytnej i sceptycyzmu, który jest raczej pośmiewiskiem filozofii (via Stine).
Kant->wszelkie poznanie zaczyna się od doznania/zmysłów nie pamiętam cytatu dokładnie. Behawioryzm chociaż bardzo przesadny, ma swoje podstawy. Jak działa wyobraźnia i podświadomość?

Jakiekolwiek twierdzenie, że empirysta będzie gorszy/lepszy od apriorysty jest w ogóle nieuzasadnione, bo czy to wedle klasycznej, kryterialnej czy jakiejkolwiek innej definicji nie zweryfikujesz zgodności myśli z rzeczywistością/kryterium ostatecznym, bo nie. Po prostu jest to poza naszym zasięgiem,, więc zarzucając mi pewne zachowania sam popadasz w skrajności.

I wreszcie nie podniecaj się, że znasz takie słówka jak ontologia (ta meta ta fizyka joł) bo możemy zacząć się przerzucać hasłami: aksjologia, fenomenologia, kognitywistyka, hermeneutyka (taaak też, umiem się popisywać jak Ty) i nie dojdziemy do niczego.

Zanim wpadniesz w swój fanatyczny szał spróbuj zinterpretować KONTEKST wypowiedzi. I zanim w myśl panującej w internecie mody napiszesz "poczytałeś na wikipedii i gówno wiesz" zastanów się, bo to, że ktoś nie pisze stronicowych (jak Ty) esejów nie znaczy, że nie ma wiedzy w danym temacie. Łaskawie oszczędź dalszej dyskusji, bo dyskurs w tej kwestii nie prowadzi do niczego.

I a propo ostatniego Twego akapitu - nie, nie jestem tak butny, by wydawało mi się, że mogę obalić istnienie pewnego bytu absolutnego, nad czym pracowało dziesiątki empirystów, z czym walczyli idealiści etc... Tylko, że ja nawet nie próbuję tego robić. Po prostu zauważam jaka jest kolejność działania dowodzenia myśleniem poprzez analogię. Zarzucanie, że rower i rak to nie to samo co bóg jest dowodem na to, że albo a) nie rozumiesz analogii
b) czepiasz się semantyki zamiast ogólnego wydźwięku wypowiedzi bo brak Ci innych argumentów.

Tak więc jedyną filozofię jaką można Ci przypisać, to... hipokryzja, co raczej pasuje do klimatu wypowiedzi.


P.S
Tak, byłem kilka lat lektorem, przeczytałem dużo dzieł teologicznych chrześcijaństwa, religii wschodu, szykuję się do Islamu, biblię kilkukrotnie. Pozwala mi to wypowiadać się stosunkowo obiektywnie. Daj sobie na luz.

@Szpadyzor -> cieszy mnie Twoja reakcja. Dowodzi, że sam niewiele możesz dodać.

edit: Przeczytałem bardzo dużo dialogów Platona i kilka dzieł Arystotelesa. Jeśli nie wiesz co oznacza powiedzenie "Brzytwa Ockhama tnie brodę Platona" znaczy to, że wiele więcej musisz przeczytać niżbyś chciał.

A i co do Twojej argumentacji o "dowodach na istnienie boga" to w najlepszym razie mówi się o "pięciu drogach", a gdzie tam dowody? I to, że nie ma logicznej sprzeczności by zaistniał taki byt wiele nie wnosi. Nie ma logicznej sprzeczności by istniał latający potwór spaghetii.

A w ogóle to czytałeś Ty tego Pierca, który stoi raczej bliżej Twojej strony barykady ,że tak się wściekasz, czy jak?

squorpion

2011-02-12, 00:50
prawdziwy chrześcijanin nie będzie dyskutował.... on wie w co wierzy i w to nie wątpi!!! a od dyskutowania są świadkowie jechowy