Wspaniały, pokojowy marsz antyfaszystów, który odbył się dzisiaj w Warszawie.
I te patriotyczne hasła! W sam raz przed 11 listopada.
Nic dodać, nic ująć
Ruda, a żeby Cie cały hezbollah przej***ł. Polką byłaś, jesteś i będziesz, choćby nie wiem jak było to dla Ciebie obciachowe. Powieś się lepiej odrazu.
tepi ludzie...
btw media mowia ze bylo podobno okolo 1k ludzi, z tego co slyszalem bylo z 500, nie to ze liczby cos znacza, ale niech sobie policza ile bedzie w poniedzialek osob
Ruda, a żeby Cie cały hezbollah przej***ł. Polką byłaś, jesteś i będziesz, choćby nie wiem jak było to dla Ciebie obciachowe. Powieś się lepiej odrazu.
"z autobusem arabów zdradziła go"
popatrzcie na jej minę... to jest przykre, bo wyraża dumę z tego co głosi...
głupią szmatę pod mur, wyr*chać i ubić zanim zniesie jaja!
a co do 11 listopada, to ciekawe, czy Polacy znowu wpuszczą szkopów na marsz niepodległości i dadzą się oklepać... ciekawe... a najlepiej to hitlerowskie swastyki niech pozakładają i idą ramię w ramię z kombatantami, którzy walczyli o to żeby takie gówno mówiło po polsku a nie szwargoliło po niemiecku.
tam gdzieś w czeluściach poczekalni jest metal cover Hymnu Polski... mam nadzieje, że ten temat pozwoli wam zrozumieć o co mi chodzi, kiedy napisałem tam, że Hymnu nie można zmieniać w żaden sposób.
sam na marsz niepodległości wybieram się z dziewczyną... chcę iść całkiem pokojowo, przemaszerować za to kim jestem, byłem i będe, a przy okazji zobaczyć kto, kogo i za co będzie bił. A potem spokojnie usiąde sobie przed telewizorem i włącze Fakty. Chcę mieć jasność.
W sumie jak się tak trochę zastanowić - co to jest narodowość? Gdybym urodził się 50 km dalej - byłbym Ukraińcem, mówiłbym po Ukraińsku, uważał Banderę za ważnego bohatera okresu II WŚ etc. Gdyby mój pradziadek, zamiast wracać do prababci (którą widział ledwo kilka razy na zabawach w remizach i na kilku schadzkach ale obiecał że wróci i że za żonę ją weźmie), zostałby gdzieś pod Arnhem (bo chyba tam był raniony w czasie operacji Market-Garden) z tego co pamiętam) to może teraz mówiłbym biegle po Holendersku, nosił się na pomarańczowo, oddawał hołd Królowej (teraz już Królowi), jakby pradziadek nie leciał z postrzeloną nogą do swoich tylko poddał się Niemcom (jak koledzy) to może zabraliby go do obozu, obóz wyzwoliliby Alianci a po wojnie osiadłby gdzies w Niemczech bo nie chciałoby mu się wracać do Polski i teraz mówiłbym po niemiecku, oddawał cześć Angeli, zarabiał kokosy w euro i uważał, że nalezy nam się zwrot Breslau, Posen i Danzig jako ziem zagarniętych w niesprawiedliwy sposób po wojnie. Jakoś tak się złożyło, że urodziłem się Polakiem, mówię Polsku - czy to źle? Chyba nie, ale nie jest to też powód do jakiegoś samouwielbienia