18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Ży­dow­ski te­le­fon za­ufa­nia

Hauer88 • 2013-02-12, 21:44
*Krzysz­tof Gó­rec­ki, 8 lu­te­go 2013

Nie­zwy­kle to­le­ran­cyj­ny mu­si być na­ród, w prze­wa­ża­ją­cej mie­rze ka­to­lic­ki, wy­bie­ra­ją­cy pre­zy­den­ta ma­ją­ce­go ży­dow­skich przod­ków, sy­na ra­bi­na na mi­ni­stra, wnu­ka żoł­nie­rza We­hr­mach­tu na pre­mie­ra, od­da­ją­cy w więk­szo­ści głos na par­tię kie­ro­wa­ną przez mniej­szo­ści na­ro­do­we.

Na­zy­wa­jąc Ja­na Ko­by­lań­skie­go an­ty­se­mi­tą i ty­pem spod ciem­nej gwiaz­dy, za naj­bar­dziej ob­cią­ża­ją­cy za­rzut Si­kor­ski uznał spo­strze­że­nie li­de­ra po­łu­dnio­wo­ame­ry­kań­skiej Po­lo­nii: W Pol­sce mu­szą rzą­dzić Po­la­cy, to tra­ge­dia, że w pol­skim MSZ 80 proc. sta­no­wisk ma­ją Ży­dzi”. Cie­ka­we, że do­strzegł to też Bar­to­szew­ski. W lu­tym 2011 r. po wi­zy­cie pre­mie­ra w Je­ro­zo­li­mie, zna­ny z nie­po­ha­mo­wa­ne­go ga­dul­stwa, ogło­sił: Pol­ska to ewe­ne­ment. Pro­szę wska­zać in­ny kraj w Eu­ro­pie, w któ­rym w ostat­nim 20-le­ciu trzech sze­fów dy­plo­ma­cji, Mel­ler, Rot­feld i Ge­re­mek, by­ło ży­dow­skie­go po­cho­dze­nia, je­den ma ho­no­ro­we oby­wa­tel­stwo Izra­ela, a obec­ny ma żo­nę Ży­dów­kę (dziw­nie za­po­mniał o ro­do­wo­dzie swo­im, swo­jej żo­ny i żo­ny pre­zy­den­ta). Z ko­lei mi­ni­ster (ten od żo­ny Ży­dów­ki) przy tej sa­mej oka­zji za­de­kre­to­wał: Pol­ska to kraj fi­lo­se­mic­ki. Wie­my, tak­że od Bar­to­szew­skie­go, jak zo­sta­je się mi­ni­strem spraw za­gra­nicz­nych. Ge­re­mek te­le­fo­nicz­nie za­py­tał go: Wła­dek, mam dla cie­bie pro­po­zy­cję na tak lub na nie. Chcesz po­rzą­dzić w MSZ?


Ewe­ne­men­tem w ska­li świa­to­wej jest zdo­mi­no­wa­nie przez mniej­szość jed­ne­go z de­cy­du­ją­cych seg­men­tów ad­mi­ni­stra­cji pu­blicz­nej, i to w kra­ju o spo­łe­czeń­stwie ho­mo­ge­nicz­nym na­ro­do­wo­ścio­wo, jak żad­ne in­ne w Eu­ro­pie. Rze­czą złą jest dys­kry­mi­no­wa­nie ko­go­kol­wiek tyl­ko z po­wo­du je­go po­cho­dze­nia, ale ha­nieb­ną – wy­mu­sza­nie dla sie­bie spe­cjal­nych przy­wi­le­jów tyl­ko dla­te­go, że się jest okre­ślo­nej na­cji i wza­jem­ne wspie­ra­nie się w tym w ra­mach so­li­dar­no­ści et­nicz­nej. Nie­zwy­kle to­le­ran­cyj­ny mu­si być na­ród, w prze­wa­ża­ją­cej mie­rze ka­to­lic­ki, wy­bie­ra­ją­cy pre­zy­den­ta ma­ją­ce­go ży­dow­skich przod­ków, sy­na ra­bi­na na mi­ni­stra, wnu­ka żoł­nie­rza We­hr­mach­tu na pre­mie­ra, od­da­ją­cy w więk­szo­ści głos na par­tię kie­ro­wa­ną przez mniej­szo­ści na­ro­do­we. W tej sy­tu­acji Bar­to­szew­ski i Si­kor­ski sta­ją za gra­ni­cą przed nie la­da trud­nym i dwu­znacz­nym za­da­niem prze­ko­ny­wa­nia roz­mów­ców, że ich oskar­że­nia Po­la­ków o na­cjo­na­lizm, an­ty­se­mi­tyzm i kse­no­fo­bię oraz że w Pol­sce nie brak lu­dzi my­ślą­cych tak, jak Bre­ivik, są praw­dzi­we.

W świe­cie cy­wi­li­zo­wa­nym od daw­na funk­cjo­nu­je za­wo­do­wy kor­pus urzęd­ni­ków, po­zo­sta­ją­cych w służ­bie pań­stwa, obo­wią­zu­ją ja­sne kry­te­ria przy­stę­po­wa­nia do nie­go, a dy­plo­ma­ta­mi są lu­dzie zna­ją­cy swój fach. Nie z ukła­du, ale za spra­wą pre­zen­to­wa­nych kom­pe­ten­cji. Nie­na­gan­na prze­szłość, po­czu­cie od­ręb­no­ści wo­bec in­nych na­ro­dów kształ­to­wa­ne przez czyn­ni­ki ta­kie, jak: ję­zyk, świa­do­mość po­cho­dze­nia, po­czu­cie toż­sa­mo­ści na­ro­do­wej, hi­sto­ria, wię­zy krwi, sto­su­nek do dzie­dzic­twa kul­tu­ro­we­go, szcze­gól­nie ujaw­nia­ją­ce się w sy­tu­acjach kry­zy­so­wych, gdy po­trzeb­ne jest wspól­ne dzia­ła­nie na rzecz ogól­nie po­ję­te­go do­bra na­ro­du – oto pod­sta­wo­we ce­chy, któ­re po­win­ny okre­ślać dy­plo­ma­tę Rze­czy­po­spo­li­tej.

Nie­ste­ty, moż­na po­wie­dzieć, że w Pol­sce obo­wią­zu­je mo­del sta­li­now­ski, gdzie am­ba­sa­do­ra­mi i wy­so­ki­mi ran­gą dy­plo­ma­ta­mi zo­sta­ją lu­dzie, któ­rych głów­ną re­ko­men­da­cją jest zna­jo­mość z kimś waż­nym, przy­na­leż­ność do jed­nej ko­te­rii, ra­sy. Po­ma­ga me­try­ka uro­dze­nia i po­wią­za­nie z kla­no­wym ukła­dem na­ro­do­wo­ścio­wym. Cza­sa­mi wy­glą­da na to, że do­brze być „wy­se­lek­cjo­no­wa­nym przez Kisz­cza­ka” lub „po­le­co­nym przez Urba­na”. Szan­sę stwo­rze­nia po 1989 r. pro­fe­sjo­nal­nej służ­by dy­plo­ma­tycz­nej zmar­no­wa­ło wą­skie gro­no lu­dzi zwią­za­nych z Ge­rem­kiem, któ­rzy po­trak­to­wa­li MSZ nie­mal jak łup, ob­sa­dzi­li w nim wszyst­kie waż­niej­sze sta­no­wi­ska, do­brze przy tym chro­niąc PRL i je­go no­men­kla­tu­rę.

Je­śli się przyj­rzeć bli­żej spra­wie Ge­rem­ka, w ści­słym kie­row­nic­twie dy­plo­ma­ci z klu­cza na­ro­do­wo­ścio­we­go sta­no­wi­li nie mniej niż 80 pro­cent. Pa­ra­dok­sal­nie – rów­no­cze­śnie je­go par­tia oraz je­go „or­gan pra­so­wy” – „Ga­ze­ta Wy­bor­cza” – twier­dzi­li, że Pol­ska to kraj nę­ka­ny an­ty­se­mi­ty­zmem bez Ży­dów. Że cho­dzi­ło o coś zu­peł­nie in­ne­go, niech świad­czą wy­po­wie­dzi so­jusz­ni­ków Ge­rem­ka „w rzą­dze­niu kse­no­fo­bicz­nym na­ro­dem”. W wy­wia­dzie dla ukra­iń­skie­go „Zier­ka­ło Nie­die­li” – Kwa­śniew­ski rzekł: w na­szym kra­ju nie ma zbyt licz­nie re­pre­zen­to­wa­nych mniej­szo­ści na­ro­do­wych, tym bar­dziej je więc wy­so­ko ce­ni­my. Wtó­ro­wał mu Mich­nik: być mo­że rzą­dy AWS przy­nio­są po­że­gna­nie z mi­tycz­ną, choć bez­sen­sow­ną wia­rą w pań­stwo na­ro­do­wo-ka­to­lic­kie rzą­dzo­ne przez lu­stra­to­rów i de­ko­mu­ni­za­to­rów.

I przy­nio­sły – w MSZ do ta­kie­go po­że­gna­nia do­szło. „Do­ro­bek ka­dro­wy” Ge­rem­ka w uwal­nia­niu MSZ od cho­rej pol­skiej kse­no­fo­bicz­nej tra­dy­cji był za­iste im­po­nu­ją­cy. Znacz­na ilość nie tyl­ko waż­nych sta­no­wisk, ale tak­że do­ty­czą­cych sze­ro­ko ro­zu­mia­nej po­li­ty­ki za­gra­nicz­nej zna­la­zły się pod kon­tro­lą owej mniej­szo­ści: Ge­re­mek i je­go eki­pa w MSZ, prze­wod­ni­czą­cy ko­mi­sji spraw za­gra­nicz­nych Sej­mu i Se­na­tu, szef Ko­mi­sji In­te­gra­cji Eu­ro­pej­skiej, do­rad­ca li­de­ra „S” ds. za­gra­nicz­nych. Je­śli do­rzu­ci­my do nich, jak go na­zwał Sie­miąt­kow­ski, „Moj­że­sza pol­skiej le­wi­cy” – Kwa­śniew­skie­go, upior­ny krąg się do­mknął. Przed­sta­wi­cie­le owej mniej­szo­ści ni­by żar­tem kon­sta­to­wa­li, że w ta­kiej sy­tu­acji ze­bra­nie „mi­nia­nu”, tj. co naj­mniej 10 męż­czyzn po­trzeb­nych dla od­by­cia po­po­łu­dnio­wej mo­dli­twy ży­dow­skiej, sta­ło się w ści­słym kie­row­nic­twie MSZ, po raz pierw­szy od 1968 r., zno­wu moż­li­we.

Dzie­ła Ge­rem­ka w MSZ do­koń­czył Si­kor­ski. Lu­dzie „kor­po­ra­cji Ge­rem­ka” ma­so­wo po­ja­wi­li się w je­go oto­cze­niu, a on sam sku­tecz­nie „dba” o nich, chy­ba spła­ca­jąc w ten spo­sób dług z kam­pa­nii wy­bor­czej. Ga­bi­ne­ty dy­rek­tor­skie mi­ni­ster­stwa wy­peł­ni­ły się – tak, jak za cza­sów Ge­rem­ka – praw­dzi­wy­mi we­te­ra­na­mi gru­py „wuj­ka Bron­ka”. Przy­glą­da­jąc się pol­skim dy­plo­ma­tom, nie spo­sób nie za­uwa­żyć, że naja­trak­cyj­niej­sze am­ba­sa­dy otrzy­ma­li w mniej­szym lub więk­szym stop­niu zwią­za­ni z nie­boszcz­ką UW. Ca­łą dwu­li­co­wość Si­kor­skie­go moż­na by stre­ścić w no­mi­na­cji Ry­szar­da Schnep­fa na am­ba­sa­do­ra w Wa­szyng­to­nie. Schnepf to waż­na po­stać „lob­by ży­dow­skie­go”: je­go oj­ciec, funk­cjo­na­riusz In­for­ma­cji Woj­sko­wej, przez wie­le lat stał na cze­le Związ­ku Re­li­gij­ne­go Wy­zna­nia Moj­że­szo­we­go, a sam syn w la­tach 90. był dy­rek­to­rem w Fun­da­cji Sha­lom, kie­ro­wa­nej przez Goł­dę Ten­cer i Szy­mo­na Szur­mie­ja. Gdy przy­po­mni­my, że od dwóch lat kon­su­lem ge­ne­ral­nym w No­wym Jor­ku jest czo­ło­wa fi­lo­se­mit­ka Ewa Juń­czyk-Zio­mec­ka, a w Los An­ge­les Jo­an­na Fry­bes-Ko­ziń­ska, moż­na wręcz po­wie­dzieć, że sto­sun­ki pol­sko-ame­ry­kań­skie Si­kor­ski za­mie­nił w sto­sun­ki ży­dow­sko-ame­ry­kań­skie.

Po 1944 r. Sta­lin z peł­nym cy­ni­zmem po­wie­rzył wła­dzę w Pol­sce et­nicz­nym mniej­szo­ściom, umie­ścił ko­la­bo­ru­ją­cych z So­wie­ta­mi Ży­dów na klu­czo­wych sta­no­wi­skach w par­tii i ad­mi­ni­stra­cji pań­stwo­wej. Naj­waż­niej­sze mi­ni­ster­stwa, w tym spraw za­gra­nicz­nych, zo­sta­ły ob­sa­dzo­ne przez jej przed­sta­wi­cie­li. Był to wy­ra­cho­wa­ny za­mysł so­cjo­tech­nicz­ny dla znie­wo­le­nia i po­dzie­le­nia Po­la­ków. Mniej­szość pod­da­wa­ła się ła­twej kon­tro­li, by­ła w opo­zy­cji do więk­szo­ści, speł­nia­ła wszyst­kie po­le­ce­nia no­we­go oku­pan­ta. Waż­ne tak­że by­ły mo­ty­wa­cje ide­olo­gicz­ne, tj. jej hi­sto­rycz­ne za­uro­cze­nie ko­mu­ni­zmem. Sta­lin po woj­nie przy­słał do Pol­ski ty­sią­ce ta­kich agen­tów, aby w miej­sce wy­nisz­czo­nych pol­skich elit sta­no­wi­li trzon no­wej „pol­skiej” in­te­li­gen­cji. Naj­waż­niej­sze sta­no­wi­ska rzą­do­we ob­ję­li wy­wo­dzą­cy się z KPP lu­dzie na­ro­do­wo­ści ży­dow­skiej, ci sa­mi, któ­rzy 17 wrze­śnia 1939 r. „ca­ło­wa­li so­wiec­kie czoł­gi” we Lwo­wie i Bia­łym­sto­ku. Z so­wiec­kie­go punk­tu wi­dze­nia by­li wprost bez­cen­ni. Nie­ska­że­ni pa­trio­ty­zmem gwa­ran­to­wa­li brak ja­kich­kol­wiek skru­pu­łów w spra­wach na­ro­do­wych. Pod tym wzglę­dem So­wie­ci się nie za­wie­dli. Gor­li­wość ko­la­bo­ran­tów by­ła wiel­ka.

Jak­że prze­wrot­nie w świe­tle po­wyż­sze­go brzmią żą­da­nia or­ga­ni­za­cji ży­dow­skich pod ad­re­sem Pol­ski – „za­dość­uczy­nie­nia za krzyw­dy, ja­kich do­zna­ła lud­ność ży­dow­ska na sku­tek ko­mu­ni­stycz­nych prze­śla­do­wań”. Ich zda­niem mniej­szość ta by­ła obiek­tem bru­tal­nej dys­kry­mi­na­cji z rąk ko­mu­ni­stów-Po­la­ków i od­da­na w „pol­ską nie­wo­lę”. W 1968 r. róż­ni „Mich­ni­ki i Szlaj­fe­ry” spre­pa­ro­wa­li „po­wra­ca­ją­cą fa­lę pol­skie­go an­ty­se­mi­ty­zmu” oraz exo­du­su resz­tek Ży­dów z zie­mi pol­skiej, emi­gra­cję „od­da­nych człon­ków par­tii” do Izra­ela. Przed „okrą­głym sto­łem” za­czę­to przed­sta­wiać mar­co­wych emi­gran­tów ja­ko wcie­le­nie opo­ru an­ty­ko­mu­ni­stycz­ne­go, wręcz uoso­bie­nie wszel­kich cnót i za­sług. Traf­nie ujął to J. Eisler, któ­ry przy­znał, iż współ­cze­snych po­li­ty­ków pol­skich zro­bi­ła mar­co­wa pro­pa­gan­da ko­mu­ni­stycz­na. Moż­na za­ry­zy­ko­wać ana­lo­gię, że tak, jak Sta­lin w 44 r. się­gnął do Ber­ma­na i Min­ca, tak Ja­ru­zel­ski ma­newr ten po­wtó­rzył z Ge­rem­kiem i Mich­ni­kiem. W 1989 r. lu­dzie po­ko­le­nia mar­ca swych przed­sta­wi­cie­li wpro­wa­dzi­li do wszyst­kich waż­nych struk­tur rzą­do­wych (a i an­ty­rzą­do­wych na wszel­ki wy­pa­dek). Oka­za­ło się, że w su­we­ren­nej RP aby zo­stać am­ba­sa­do­rem, naj­le­piej być mar­co­wym kom­ba­tan­tem. Gdy w do­dat­ku po­cho­dzi­ło się z ro­dzi­ny so­wiec­kich agen­tów al­bo in­nych TW – za­wrot­na ka­rie­ra by­ła nie­mal za­gwa­ran­to­wa­na. To dla­te­go syn KPP-owca i sta­li­now­skie­go dy­plo­ma­ty, gdy „wy­po­mnia­no” mu oj­ca, od­pa­ro­wał: prze­cież w 1968 r. mó­wi­li­śmy wam, że wró­ci­my!

W nie­któ­rych przy­pad­kach na dy­plo­ma­tycz­nych stoł­kach sie­dzi już dru­gie, a na­wet trze­cie po­ko­le­nie po­cho­dzą­cej od sta­li­now­skich wład­ców Pol­ski tej mniej­szo­ści. Wła­ści­wie nic się nie zmie­ni­ło. Mniej­szość ta jak rzą­dzi­ła, tak rzą­dzi. Re­pro­duk­cji po­ko­le­nio­wej i swo­iste­mu ide­olo­gicz­ne­mu re­cyc­lin­go­wi pod­le­ga ko­lej­ne po­ko­le­nie KPP-owców. Dzi­siej­sza de­ko­mu­ni­za­cja w Pol­sce lub ra­czej jej nie­uda­ne pró­by nie się­ga­ją isto­ty pro­ble­mu pol­skie­go sta­li­ni­zmu, gdzie Ży­dzi by­li ka­stą rzą­dzą­cą, a co naj­mniej znacz­ną jej czę­ścią. Po­cią­gnię­cia de­ko­mu­ni­za­cyj­ne, któ­re przede wszyst­kim po­win­ny by­ły ob­jąć sta­li­now­skich siew­ców ko­mu­ni­zmu oraz lu­dzi po­kro­ju Mich­ni­ka, Urba­na i Ge­rem­ka, do­tknę­ły je­dy­nie sze­re­go­wych człon­ków PZPR i za­zwy­czaj tyl­ko tych, któ­rzy wal­czy­li o wpły­wy z KOR-owca­mi.

W 1989 r. w MSZ za­ro­iło się od na­zwisk „z no­te­su wuj­ka Bron­ka”: Szlaj­fer, Mel­ler, Minc, Re­iter, Schnepf, Wi­nid, Kranz, Ana­nicz, Lin­den­berg, Per­lin. Wszy­scy ko­lej­ni wło­da­rze mi­ni­ster­stwa mie­li bar­dzo dziw­ną pre­dy­lek­cję do ob­co brzmią­cych na­zwisk, mi­mo świa­do­mo­ści, że nie za­wsze są praw­dzi­we. Mo­de­lo­wym wręcz przy­kła­dem owych „80 pro­cent sta­no­wisk” jest Ry­szard Schnepf – au­tor ha­nieb­nej na­gon­ki na Ja­na Ko­by­lań­skie­go, syn po­cho­dzą­ce­go z Ukra­iny ży­dow­skie­go funk­cjo­na­riu­sza NKWD, ofi­ce­ra In­for­ma­cji Woj­sko­wej, jed­ne­go z sze­fów spo­łecz­no­ści ży­dow­skiej w PRL. In­nym zna­mien­nym przy­kła­dem „uda­nej” wy­mia­ny elit i „re­cy­klin­gu” po­ko­le­nio­we­go w Pol­sce po­sierp­nio­wej, gdy dy­plo­ma­cja pa­dła łu­pem opcji na­ro­do­wo­ścio­wej zwią­za­nej z no­men­kla­tu­rą PRL sprzed mar­ca 1968 r., czy­li de fac­to tych sa­mych, co za cza­sów Bie­ru­ta i Ber­ma­na elit wła­dzy, jest Ste­fan Mel­ler – po­to­mek agen­ta Ko­min­ter­nu i ofi­ce­ra In­for­ma­cji Woj­sko­wej. I w je­go przy­pad­ku po­ko­le­nio­wa zmia­na war­ty uda­ła się zna­ko­mi­cie. Wy­wo­dzą­cy się ro­dzin­nie z krę­gów agen­tu­ral­nej, an­ty­pol­skiej or­ga­ni­za­cji zna­lazł się w pierw­szym sze­re­gu bu­dow­ni­czych Rze­czy­po­spo­li­tej. W su­we­ren­nej RP do­szło przy tym do bez­pre­ce­den­so­wej sy­tu­acji. Dwóch po­tom­ków sta­li­now­skich ofi­ce­rów – Ci­mo­sze­wicz i Mel­ler, zo­sta­je, je­den po dru­gim, mi­ni­sta­mi SZ. W ja­kim in­nym kra­ju moż­li­wa by­ła­by tak że­la­zna lo­gi­ka po­stę­po­wa­nia, pre­cy­zja w ob­sa­dzie klu­czo­we­go sta­no­wi­ska?

Oprócz „spraw­dzo­ne­go pa­trio­ty” Ge­rem­ka za głów­ne­go kon­struk­to­ra na­ro­do­wo­ścio­wej po­li­ty­ki per­so­nal­nej dy­plo­ma­cji moż­na uznać… Urba­na i je­go or­gan pra­so­wy – ty­go­dnik „Nie”. I to bez wzglę­du na to, kto w MSZ rzą­dzi. Gdy­by przyj­rzeć się bli­żej je­go dzia­łal­no­ści, to moż­na spo­strzec, że nie­jed­ne­go dy­plo­ma­tę wy­pro­mo­wał i nie­jed­ne­mu ka­rie­rę zła­mał. Swo­istą „fi­lo­zo­fię ka­dro­wą” Urba­na do­brze ilu­stru­je za­miesz­czo­ny w je­go szma­tław­cu cy­tat, a ra­czej in­struk­cja: „Praw­dzi­wi zwo­len­ni­cy su­we­ren­no­ści co­dzien­nie po­ka­zu­ją, że Pol­ska, w któ­rej ze­chce żyć więk­szość Po­la­ków, su­we­ren­na być nie mo­że. Jej wład­ca­mi by­li­by bo­wiem Ry­dzyk, Świ­toń, Glemp, Ol­szew­ski”.

Wbrew lo­gi­ce – du­że zna­cze­nie w spra­wach ka­dro­wych ma­ją… żo­ny mi­ni­strów. Po­kre­wień­stwo z ni­mi pro­cen­tu­je zna­ko­mi­cie. Krzysz­tof Krzy­mow­ski, am­ba­sa­dor RP w Zjed­no­czo­nych Emi­ra­tach Arab­skich jest sio­strzeń­cem Zo­fii Le­win, po­ło­wi­cy Bar­to­szew­skie­go. W ka­rie­rze po­ma­ga też żo­na sto­sow­ne­go po­cho­dze­nia. Ra­ban wsz­czę­ty w związ­ku ze zde­ma­sko­wa­niem przez „Nasz Dzien­nik” ko­mu­ni­stycz­ne­go ka­pu­sia, dzien­ni­ka­rza „Po­li­ty­ki”, am­ba­sa­do­ra w In­diach Krzysz­to­fa Mro­zie­wi­cza, miał chy­ba zgo­ła in­ne po­wo­dy. Mro­zie­wicz au­re­olą dzien­ni­kar­skiej sła­wy opro­mie­nio­ny zo­stał po roz­trop­nym ożen­ku z Ali­cją Al­brecht, cór­ką Je­rze­go, sta­re­go KPP-owca, by­łe­go se­kre­ta­rza KC PZPR. Wie­le wska­zu­je, że in­ną, ale też ory­gi­nal­ną i nie­zwy­kle sku­tecz­ną me­to­dę ro­bie­nia ka­rie­ry ob­ra­ła Re­gi­na Jur­kow­ska (by­ła kon­sul przy Schnep­fie i Gu­ga­le w Uru­gwa­ju), zgła­sza­jąc się, z wła­snej ini­cja­ty­wy, na świad­ka obro­ny w pro­ce­sie wy­to­czo­nym przez Si­kor­skie­go J. Ko­by­lań­skie­mu. Jak wi­dać – na na­gro­dę nie cze­ka­ła dłu­go. Jest wi­ce­dy­rek­to­rem De­par­ta­men­tu Współ­pra­cy z Po­lo­nią. Tak­że na­bór, a ra­czej se­lek­cja mło­dzie­ży do pra­cy w MSZ prze­bie­ga w spo­sób świad­czą­cy o za­mia­rze szyb­kie­go uwal­nia­nia Pol­ski od cho­rej i kse­no­fo­bicz­nej czę­ści „po­pu­la­cji” (że­by użyć ulu­bio­ne­go sło­wa red. Skal­skie­go z „GW”). Wśród dy­plo­ma­tycz­ne­go na­ryb­ku ma­my: wnu­ka sze­fa dys­tryk­tu lo­ży B’nei B’rith w II RP i wnu­ka ostat­nie­go w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym Wiel­kie­go Mi­strza Wiel­kiej Lo­ży Na­ro­do­wej Pol­skiej. Są też by­li sta­ży­ści Fun­da­cji So­ro­sa i Fun­da­cji Sha­lom.

Nikt nie chce ich pięt­no­wać za prze­szłość oj­ców. Ale czy w pierw­szym sze­re­gu dy­plo­ma­cji su­we­ren­nej Rze­czy­po­spo­li­tej po­win­ny być dzie­ci funk­cjo­na­riu­szy KPP, lu­dzi wy­wo­dzą­cych się ro­dzin­nie z krę­gów agen­tu­ral­nej, an­ty­pol­skiej or­ga­ni­za­cji? Je­śli oj­ciec był so­wiec­kim agen­tem, czy syn mo­że być pol­skim pa­trio­tą i przy­zwo­itym czło­wie­kiem? Wy­da­je się to bar­dzo ma­ło praw­do­po­dob­ne. Jabł­ko od ja­bło­ni nie­da­le­ko pa­da. Wszy­scy wy­mie­nie­ni, ze Schnep­fem na cze­le, twier­dzą, że w dy­plo­ma­cji zna­leź­li się dzię­ki po­sia­da­nym kwa­li­fi­ka­cjom, ta­len­to­wi lub szczę­ściu, a nie po­wią­za­niom ro­dzin­nym. Wy­da­je się jed­nak, że ich ka­rie­ry i, jak w przy­pad­ku Schnep­fa, funk­cje spo­łecz­ne i urzę­dy to na­stęp­stwo „za­po­bie­gli­wo­ści” Ber­ma­na, Ge­rem­ka lub Kisz­cza­ka.

Tak­że Le­wi­ca prze­ja­wia­ła, co nie dzi­wi, sła­bość do po­tom­ków „de­san­tu wschod­nie­go”. Za­kom­plek­sio­na wo­bec USA SLD ewi­dent­nie sta­ra­ła się ko­kie­to­wać Wa­szyng­ton po­przez przy­po­do­ba­nie się krę­gom ży­dow­skim. Wy­bra­niec Ro­sa­tie­go Da­niel Pas­sent w swym po­że­gnal­nym fe­lie­to­nie, przed wy­jaz­dem do Chi­le, na­pi­sał: oj­czy­zna po­wie­rza mi za­szczyt­ny obo­wią­zek am­ba­sa­do­ra RP, zo­sta­ję am­ba­sa­do­rem wszyst­kich Po­la­ków., co w je­go wy­ko­na­niu za­brzmia­ło jak kpi­na, zwłasz­cza, że w in­nym miej­scu przy­znał, iż jed­nym z po­wo­dów je­go wy­jaz­du do Chi­le jest fakt, że czu­je się zmę­czo­ny Pol­ską. Uro­dzo­ne­mu w Ko­ło­myi w 1941 r. w do­brych so­wiec­kich cza­sach An­drze­jo­wi Za­łuc­kie­mu za­wdzię­cza­my nie­za­po­mnia­ną hu­mo­ry­stycz­ną i za­ra­zem ro­dza­jo­wą scen­kę: w do­bo­ro­wym to­wa­rzy­stwie – z jed­nej stro­ny Pri­ma­ko­wa (Joj­ny Fin­kel­ste­ina), a z dru­giej „na­sze­go” am­ba­sa­do­ra w Mo­skwie, Ge­re­mek w lu­tym 1998 r. ni stąd, ni zo­wąd, oświad­czył: pol­skie spra­wy są w pol­skich rę­kach. Ku zdu­mie­niu oto­cze­nia Ge­re­mek szcze­gól­nie za­in­te­re­so­wał się lo­sem Mar­ka Gre­li, dy­plo­ma­ty ści­śle po­wią­za­ne­go z SLD, PZPR i in­ny­mi „or­ga­na­mi” oraz Ro­sa­tim. Skąd owa tro­ska? Spra­wa wy­da­je się pro­sta: spo­wi­no­wa­ce­nie et­nicz­ne i za­słu­gi wo­bec na­ro­du wy­bra­ne­go. Do­wo­dy? Gre­la był au­to­rem de­cy­zji rzą­do­wej z 1997 r. o prze­ka­za­niu 40 kg zło­ta, war­to­ści pół mi­lio­na do­la­rów na fun­da­cję po­mo­cy ofia­rom Ho­lo­cau­stu. By­ła to ostat­nia część zde­po­no­wa­ne­go po woj­nie w skarb­cach za­chod­nich na­leż­ne­go nam krusz­cu, zra­bo­wa­ne­go z NBP przez hi­tle­row­skie Niem­cy. Adam Da­niel Rot­feld w cią­gu kil­ku mie­się­cy swe­go urzę­do­wa­nia wy­pro­mo­wał i ro­ze­słał po świe­cie, ni­czym Troc­ki, ku­rie­rów Ko­min­ter­nu, kil­ku­na­stu wy­so­kich ran­gą dy­plo­ma­tów „et­nicz­ne­go cho­wu”. Sam Rot­feld utrzy­mu­je, że z po­wo­du „nie­słusz­ne­go na­zwi­ska” i tzw. złe­go wy­glą­du ka­rie­ry w dy­plo­ma­cji PRL nie zro­bił. Do MSZ w 1956 r. nie zo­stał przy­ję­ty, mi­mo iż – jak twier­dzi – był jed­nym z trzech, któ­rzy zda­li eg­za­min ce­lu­ją­co. W znaj­du­ją­cych się w ar­chi­wach IPN mel­dun­kach ope­ra­cyj­nych MBP (przy­po­mnij­my, wów­czas za­rzą­dza­ne­go przez Fej­gi­na i Ró­żań­skie­go) za­rzu­co­no mu kon­tak­ty z sy­jo­ni­sta­mi (m.​in. ze spo­krew­nio­nym z nim oj­cem obec­ne­go mi­ni­stra fi­nan­sów). Ten­że Rot­feld, eks­po­nent dy­plo­ma­tycz­nej eli­ty RP, tak dla „Rz” wy­ło­żył teo­re­tycz­ne pod­wa­li­ny teo­rii two­rze­nia elit: na­ród po­zba­wio­ny elit jest tłu­mem, mo­tło­chem, a nie spo­łe­czeń­stwem. Jak wi­dać, eli­ta MSZ zo­sta­ła stwo­rzo­na, cho­ciaż nie­po­lska, ale mo­tłoch… po­zo­stał.

Czy od przed­sta­wi­cie­la mniej­szo­ści na­ro­do­wej moż­na ocze­ki­wać re­pre­zen­to­wa­nia i obro­ny pol­skie­go in­te­re­su na­ro­do­we­go? Czy nie doj­dzie u nie­go, prę­dzej czy póź­niej, do kon­flik­tu iden­ty­fi­ka­cyj­ne­go i po­czu­cia lo­jal­no­ści? Ry­szard Schnepf, ja­ko mi­ni­ster w kan­ce­la­rii pre­mie­ra, szcze­gól­nie gor­li­wie zaj­mo­wał się lob­bin­giem na rzecz or­ga­ni­za­cji ży­dow­skich z USA, do­ma­ga­ją­cych się od Pol­ski mi­liar­do­wych od­szko­do­wań za mie­nie po­zo­sta­wio­ne w Pol­sce. Jest tak­że współ­za­ło­ży­cie­lem i człon­kiem lo­ży – B’nai B’rith, któ­ra ofi­cjal­nie za cel sta­wia so­bie wal­kę o prze­ję­cie mie­nia ży­dow­skie­go. Czy, ja­ko am­ba­sa­dor RP, da tym rosz­cze­niom wła­ści­wy od­pór? Wo­bec ko­go prze­wa­ży po­czu­cie lo­jal­no­ści? Ja­cek Cho­do­ro­wicz, for­mal­nie „am­ba­sa­dor wszyst­kich Po­la­ków” w Tel Awi­wie, pierw­sze urzę­do­we kro­ki skie­ro­wał do Da­wi­da Pe­le­ga dy­rek­to­ra World Je­wish Re­sti­tu­tion Or­ga­ni­za­tion, chy­ba tyl­ko po to, aby wy­słu­chać je­go rosz­czeń ma­jąt­ko­wych wo­bec Pol­ski i pil­nie prze­ka­zać je rzą­do­wi RP! Za swą pierw­szą po­win­ność dy­plo­ma­tycz­ną uznał tak­że wy­stą­pie­nie o przy­zna­nie ho­no­ro­we­go oby­wa­tel­stwa pol­skie­go sze­fo­wi Mo­sa­du. Ta­de­usz Cho­mic­ki, am­ba­sa­dor RP w Pe­ki­nie, z uwa­gi nie tyl­ko na wzrost w MSZ zwa­ny „Da­wid­kiem”, u za­ra­nia swo­jej dy­plo­ma­tycz­nej ka­rie­ry był dy­rek­to­rem ko­mór­ki kon­tro­lu­ją­cej eks­port bro­ni. Utwo­rzył tzw. li­stę ne­ga­tyw­ną, czy­li wy­kaz państw, do któ­rych bro­ni eks­por­to­wać nie wol­no. By­ła ona dłuż­sza od ana­lo­gicz­nej ONZ i USA. Stra­ci­li­śmy z te­go po­wo­du du­że pie­nią­dze, prze­ry­wa­jąc zy­skow­ny eks­port, m.​in. do kra­jów arab­skich i Bir­my. Słusz­ne za­tem wy­da­je się po­dej­rze­nie, że głów­nym jej ce­lem by­ło zruj­no­wa­nie bran­ży, a praw­dzi­wą hi­po­te­za, iż po­zo­sta­ją­cy w pol­skich rę­kach prze­mysł zbro­je­nio­wy ska­za­ny zo­stał na za­gła­dę i ru­go­wa­nie z ryn­ków, a je­go pro­duk­cja za­stą­pio­na mi­liar­do­wym im­por­tem z… Izra­ela.

Od wie­lu już lat Pol­ska i Po­la­cy są obiek­tem wście­kłej kam­pa­nii plu­ga­wie­nia, in­spi­ro­wa­nej przez mię­dzy­na­ro­do­we śro­do­wi­ska ży­dow­skie. Tym­cza­sem urzęd­ni­cy MSZ, z wy­ra­cho­wa­nia i z pre­me­dy­ta­cją, upra­wia­ją pro­pa­gan­dę szko­dzą­cą wi­ze­run­ko­wi Pol­ski za gra­ni­cą, sprzecz­ną z jej in­te­re­sa­mi, a na­wet jej wro­gą. Wy­słan­nik RP w Pe­ki­nie swym kre­tyń­skim wy­głu­pem kom­pro­mi­tu­je w oczach za­gra­ni­cy kraj, z któ­re­go się wy­wo­dzi, Pol­skę.

Czyż to nie my Po­la­cy, a zwłaszcza spraw­dzo­ny pol­ski pa­trio­ta – Jan Ko­by­lań­ski – je­ste­śmy upraw­nie­ni do na­zwa­nia osob­ni­ka, któ­ry stoi za no­mi­na­cją Cho­mic­kich, Cho­do­ro­wi­czów, Schnep­fów, któ­ry utoż­sa­mia się ze śro­do­wi­ska­mi an­ty­pol­ski­mi, ty­tu­łem: an­ty­po­lak i typ spod ciem­nej gwiaz­dy?

*Autor jest pracownikiem MSZ, pisze pod pseudonimem.

PogromcaDziewic

2013-02-14, 20:56
Syjonizm - pochodna od nazwy wzgórza Syjon w Jerozolimie, na którym stała świątynia jerozolimska, ruch narodowy i towarzysząca mu ideologia stworzenia niezależnego państwa żydowskiego na terenie Palestyny oraz zahamowanie procesów asymilacyjnych mniejszości żydowskiej w poszczególnych krajach. Syjonizm stał się ideologią państwową po powstaniu Izraela w 1948 r.;współcześnie jego celem jest utrzymanie jedności narodu żydowskiego żyjącego w rozproszeniu i jego więzi z Izraelem.


Czyli np utworzenie państwa Izrael na terenie Polski, Rosji, czy Ameryki, gdzie jest najwięcej żydów.

Nie każdy żyd jest syjonistą, ale też nie każdy syjonista jest żydem.

Hauer88

2013-02-14, 21:33
Ork.Fajny napisał/a:

Mam to gdzieś. Masz mi jasno i skrótowo napisać czym jest syjonizm.



:shock:

Człowieku jesteś odporny nawet na wytłumaczenie sprawy w encyklopediach żydowskich więc jak ja Ci mogę klarowniej przedstawić to zagadnienie?

Pozdrawiam.

Ork.Fajny

2013-02-14, 22:23
PogromcaDziewic napisał/a:

Czyli np utworzenie państwa Izrael na terenie Polski, Rosji, czy Ameryki, gdzie jest najwięcej żydów.


Czyli co? Tym tokiem rozumowania nacjonaliści polscy dążą do tworzenia polskiego państwa także na terenie np. Irlandii, Anglii albo zagarnąć Chicago.

Hauer88 napisał/a:

Człowieku jesteś odporny nawet na wytłumaczenie sprawy w encyklopediach żydowskich więc jak ja Ci mogę klarowniej przedstawić to zagadnienie?


Szokiem dla ciebie powinien być post PogromcyDziewic. Mu się jakoś udało skrótowo to opisać. Więc nie udawaj oczytanego tylko pokaż że na prawdę jesteś mądry i skróć do wersji którą będzie mi się chciało czytać.

Hauer88

2013-02-14, 22:49
Cytat:

Szokiem dla ciebie powinien być post PogromcyDziewic. Mu się jakoś udało skrótowo to opisać. Więc nie udawaj oczytanego tylko pokaż że na prawdę jesteś mądry i skróć do wersji którą będzie mi się chciało czytać.



Nigdy nie szokowały mnie cytaty z Wikipedii więc wybacz mój brak zadziwienia :oops:

A jeżeli po tym co już zamieściłem dalej nie rozumiesz genezy syjonizmu to przepraszam ale tłumaczenie w kółko tego samego mija się z celem. A co Ci się chce czytać a czego też nie chce to mnie osobiście JEBIE.

Ork.Fajny

2013-02-15, 16:35
Ja nie chciałem genezy. Nie woj się k***a i nie unikaj odpowiedzi, tylko pokaż swoją rzekomą definicje syjonizmu bo chcę ocenić co to ma do nie-rasowej, nie-religijnej idei komunizmu...

PA...........SM

2013-02-15, 22:30
Precz z żydami, murzynami i innymi azjatyckimi kolorowymi śmieciami !!!!!!!!!
White Power !!!!!!
Wcześniej czy później oczyścimy polską ziemię z żydowskiego gówna !!!

Hauer88

2013-02-16, 08:43
Ork.Fajny napisał/a:

Ja nie chciałem genezy. Nie woj się k***a i nie unikaj odpowiedzi, tylko pokaż swoją rzekomą definicje syjonizmu bo chcę ocenić co to ma do nie-rasowej, nie-religijnej idei komunizmu...




Ja tutaj unikania odpowiedzi nie spostrzegam, widzę tylko lenistwo bądź "reakcję obronną" na pewne fakty - gdyż nie chce Ci się przeczytać źródła tegoż zagadnienia co jest najlepszym argumentem nie przekształconym przez osoby postronne.

~Faper Noster

2013-02-16, 10:22
k***a, w całym tekście SŁOWA nie ma o telefonie zaufania! Idź pan w ch*j z takim artykułem

Ork.Fajny

2013-02-16, 16:13
Definicja własna Syjonizmu. Dajesz i nie pie**ol...