Jesienią 1985 r. w Libanie Hezbollah zabił jednego radzieckiego dyplomatę, a trzech wziął do niewoli. Operacja uwolnienia zakładników przez KGB była diabelsko skuteczna - funkcjonariusze służb bezpieczeństwa porwali krewnego lidera Hezbollahu, a następnie wykastrowali, wsadzili klejnoty do gardła i zastrzelili. Ciało wysłano do terrorystów z dołączoną wiadomością, w której zagrożono, że jeśli dyplomaci nie zostaną wypuszczeni, KGB tak samo rozprawi się z innymi członkami terrorystycznej organizacji.
Jak się łatwo domyślić, zakładników uwolniono, a radzieckie interesy w Libanie już nigdy nie były zagrożone.
Najlepszy sposób na islamskich sukinsynów.
Pamiętam jeszcze taką historię, wkleję to, co znalazłem, bo szkoda pisać któryś raz to samo:
"Generał "Black Jack" Pershing podczas wojny USA - Indonezja rozprawił się z terrorystami, którzy dziesiątkowali jego wojsko, w bardzo skuteczny sposób. Złapał 50 terrorystów. Przywiązał ich do pali i przygotował pluton egzekucyjny. Zanim ich rozstrzelano przyprowadzono przed ich oblicze dwie świnie. Muzułmanie uważają świnie za plugawe istoty i wierzą, że wszelkie obcowanie z nimi pozbawia ich szansy na dostanie się do raju. Świnie zabito na oczach terrorystów. W ich krwi pluton egzekucyjny namoczył kule. Rozstrzelano 49 terrorystów. Ich ciała wrzucono do dołu, który następnie zalano świńską krwią i świńskimi wnętrznościami. 50-ego terrorystę puszczono wolno. Od tego zdarzenia nie odnotowano na świecie żadnych zamachów muzułmańskich ekstremistów przez kolejne 44 lata"