[quote="grubystefan"]A ten koleś z komisu co zrobił? Biegiem go przygasił czy jak? No bo w końcu jakoś mu się udało i ani nie lał wody, ani gaśnicy nie potrzebował [/quote
koleś tylko przekręcił kluczyk w stacyjce jak napisał kolega niżej:)
k***a nobla dać temu co pisze o laniu wody w dolot i gaszeniu silnika na jedynce...
Woda jest nie ściśliwa więc jedyne co da nalanie wody w dolot to rozpie**olenie całego silnika w pół sekundy.
Jedynym ratunkiem jest albo uduszenie silnika na wysokim biegu i dosyc pewne puszczenie sprzegła, bez żadnych strzałów bo rozerwie tarcze sprzegłową, ale tez bez żadnego powolnego bo sie poprostu spali sprzęgło albo wepchanie czegoś w dolot, najlepiej jakas szmata.
Na hardkora mozna tez urwać rurkę smarującą turbo ale nie polecam tego bo olej ma temperature ponad 100 stopni i jak jest go mało to mozna zatrzec silnik, jednak gasiło sie tak juz kilka koparek
ja osobiście upie**olił bym przewody paliwowe przy filtrze i ch*j zaraz by sam zgasł
Uj***nie przewodów paliwowych nie zadziała bo silnik będzie palił olej, który przepuszcza uszczelka w turbosprężarce. Najlepiej przekręcić kluczyk co spowoduje zamknięcie się klapy gaszącej, która zastawia dolot. Ewentualnie można ją ręcznie zamknąć tak jak na filmiku, który wrzucił @nemesis100. Jak cyrk zaczyna się dziać podczas jazdy zwyczajnie zdusić hamulcem i po problemie.
misiek nie pierdziel - w normalnym osobowym nie masz szans ukrecic polosi. nigdy nie strzeliłeś ze sprzęgła? urwałeś cos? albo zerwałeś przyczepność albo zdławiłeś silnik. jedynka dlatego aby najłatwiej i najszybciej zasprzęglić silnik ze skrzynią aby nie przypalić sprzęgła (przypalone się będzie ślizgać).
jak nie wierzysz to zrób test na sucho - połóż cegłwkę na pedał gazu i zrób co powiedziałem.
w benzynowym ten numer też przejdzie, ale tam są zawsze sporo słabsze tarcze (do przeniesienia mniejszej mocy) niż w silnikach diesla. W benzynowym padały dosyć szybko, w dieslach ani jedna mi nie padła. Zawsze docisk pierwszy zdycha.
edit: misiek_krk bo widze ze jeszcze jeden sie misiek wypowiadal;)
Jeżeli to olej leci z jebniętego uszczelniacza turbiny do silnika, który następnie pali ten olej, to u mnie bym po prostu urwał przewód z dostarczający powietrze z intercoolera do silnika. Zwykle jest filtr -> turbo -> intercooler -> silnik, więc urwanie węża doprowadzającego olej i powietrze z turbiny do silnika rozwiązało by sprawę. A jeśli nie, to można zgiąć na chama ten wąż jeśli urwie się przy chłodnicy, a jak przy silniku to wpakować tam np szmatę, koszulkę czy coś. Na szczęście u mnie ten wąż jest na samym wierzchu, na górze silnika, wychodzi górą z chłodnicy, a trzymają go 2 opaski (Rover 620), więc myślę, że bez problemu bym go urwał nawet teraz. A co dopiero w stresie. Albo np zapchał filtr powietrza. Nie wiem czemu ktoś pisał o filtrze powietrza, ale ile może kosztować, max 5 dych? Podejrzewam, że jeśli zgasić silnik zanim złapie w ch*j obroty, to da się wszystko naprawić bez większych problemów i kosztów.
Nawet jak złapie w ch*j obroty, ale będzie miał jeszcze smarowanie i w czas zadusisz to regeneracja turbiny i możesz kręcić kolejne kilometry.
I jeszcze sadole- jeśli musicie po takim przypadku gdzieś dojechać, to upie**alacie rure między turbo a silnikiem(przed lub za intercoolerem do wyboru) blokujecie wirnik turbiny strone zimną szmatą, blokujecie wastegate w pozycji otwartej, zapalacie i jedziecie, troche kuni zdechnie ale da się dojechać chyba że komputer odetnie paliwo gdy zobaczy brak doładowania.
[/quote
