Chłopcy jak pojeździcie trochę lat i zrobicie kilometrów chociażby po Polsce to zobaczycie jak to wygląda w rzeczywistości.
A przez takie mądrowanie i sypanie przepisami nie jeden kończył w szpitalu albo na cmentarzu.
Przepis który wejdzie jest chory i nie sprawdzi się w naszym społeczeństwie. Piesi będą chodzić jak święte krowy i tylko będzie więcej wypadków.
Sam dużo jeżdżę i staram się zatrzymywać gdy tylko mogę. Oczywiście robię to gdy wiem, że żaden debil nie będzie próbował zmieścić się w bagażniku mojego kombi swoim autem. Nigdy nie zatrzymuję się też na ostatnią chwilę tuż przed przejściem "bo idzie pieszy i trzeba ustąpić" - sam bym przez to wjechał raz w tył Smarta mając i tak dość rozsądną odległość.
Ale wk***iają mnie takie sytuacje jaka wydarzyła się ostatnio: jechałem ulicą mającą po jednym pasie w każdą stronę, a do przejścia doszedł jakiś facet. Kierowca przede mną się zatrzymał, ja siłą rzeczy też. Pieszy zamiast przejść odwrócił się i zrobił kilka kroków z powrotem. Tamten kierowca rusza, ja też, mijam przejście, a tamten debil przechodzi przez pasy.
I weź tu się zatrzymuj i nie dostań nerwicy.
A jako pieszy poruszający się po Wrocławiu korzystam z pewnego wyjścia gdy żaden kierowca się nie zatrzymuje chwilę dłuższą. Markuję po prostu wyjście na jezdnię. Okazuje się wtedy, że jednak da się zatrzymać bez gwałtownego hamowania i bez większego zastanowienia.