Pacjent żali się psychologowi...
- Dzisiaj mi matka powiedziała, że jestem zerem!
- A dlaczego tak powiedziała?
- Ponieważ mam 35 lat, a nadal jestem bezrobotny i mieszkam u niej. A przecież ja zrobiłem doktorat z pięciu kierunków!
- A jakich?
- Filozofia, politologia, filologia, teologia i prawo kanoniczne.
- W sumie...to ty rzeczywiście jesteś zerem.
Przecież to jest ch*jowe. W ogóle już te pie**olenie o filozofach, politologach robi się nudne, rzygać się chce.. Wiem, że ciężko znaleźć po tym pracę, ale generalnie, ci ludzie idąc na te kierunki NIC od ciebie nie chcą, więc naprawdę nie wiem po co te przypie**alanie. Rozumiem, że ty skończyłeś magisterskie, albo chociaż inżynierskie, że się tak dopie**alasz?
Tego typu studia kształcą w kierunkach z definicji nienastawionych na działalność przynoszącą zysk ekonomiczny. W zderzeniu ze światem, który został wypaczony tak, że wszystko musi być pod dyktando ekonomii, ludzie po tych kierunkach rzeczywiście często sobie nie radzą. Ale zastanówcie się, czy to jest wina tych nauk, czy raczej świata, który w pogoni za kasą zapomniał o wartościach nieprzeliczalnych na $$$.
Filozof czy poeta nie muszą być ciapami życiowymi (jak nam wmawia nasz piękny świat; skoro nie projektują/produkują czegoś namacalnego, to nie znaczy, że nic nie robią), nauki humanistyczne nie muszą być nieprzydatne (jak nam to wmawiają chłopcy od markietingu), a wielopokoleniowa inwestycja w myślicieli nie musi być pomocą społeczną. Poczytaj Bergsona, to zrozumiesz mój system wartości.
W.S.N.R., wiesz co? Szczerze Ci zazdroszczę, jeżeli znasz takich ludzi, którzy mówiąc o sobie że są humanistami naprawdę nimi są i mają odpowiednią wiedzę i zainteresowania żeby to poprzeć, z chęcią bym kiedyś spotkała jednego z tych myślicieli, o których piszesz.
A jeżeli jedyni 'humaniści' jakich w życiu spotykasz to ludzie typu "hehe, ja to tam matmy nie umiałem, to chyba humanistą jestem", a tak naprawdę nic za nimi nie stoi, a na studia idą bo papierek, bo na coś trzeba, bo niby co innego miałem/am robić, to ciężko mieć inne zdanie.
@up
A ja chciałbym spotkać ścisłowca innego niż typu "hehe nie umiem poprawnie złożyć zdania, dukam co drugie słowo, nie wiem kiedy Mickiewicz napisał Lalkę ale potrafię zrobić wałek przy wydawaniu reszty, mam 3 z matmy to chyba ścisłowiec jestem".
A ja Wam powiem, że jak ktoś skończył prawo i zrobił doktorat z kanonicznego to hajs jak jasny ch*j może trzepać. Jakby ktoś nie wierzył to niech uwierzy bo rozwody kościelne to żyła złota.
Studiuję na Pwr i muszę powiedzieć,że filozofia jest ciekawym przedmiotem..Szkoda,że była tylko na I semestrze:( Tyle dylematów nierozstrzygniętych jeszcze zostało...
ho ho jaki ból dupy humanistów na górze to ja przytoczę żarcik:
-czym się różni balkon od humanisty?
-balkon potrafi utrzymać 3 osobową rodzinę
Gdyby nie humaniści, nie byłoby przedmiotów ścisłych. Na początku zawsze jest myśl ontologiczna. To, że dziś humanista często rzeczywiście nie może utrzymać 3-osobowej rodziny, to tylko efekt zwycięstwa ścisłej tępoty, która wyeksploatowała osiągnięcia humanistów, poczuła się komfortowo i doprowadziła do stagnacji cywilizacyjnej.
A, pardą... jeszcze zaczęła wymyślać żarty o humanistach, bo podświadomie zdaje sobie sprawę, że porzuciła rozsądek na rzecz krótkoterminowych korzyści, a jej nabrzmiałe ego czuje gdzieś w okolicy włosków na dupie takie delikatne mrowienie, zainspirowane skrętem sumienia, zwiastujące podróż po pięciolinii w dół, więc musi sobie sztukować światopogląd i samoocenę tą metaforyczną taśmą McGyvera .
Między humanistą a 'humanistą' jest różnica. Jeśli przyjrzymy się genezie tego słowa to znaczyło ono kiedyś zupełnie coś innego. Tacy humaniści, wedle pierwotnego znaczenia, są potrzebni i na pewno sobie w życiu poradzą. Natomiast dzisiejsi 'humaniści', w zdecydowanej większość, są jednak tymi stereotypowymi ciapami co sobie nie radzą z podstawami matematyki. Podkreślam: z podstawami, bo to co jest w szkole średniej dzisiaj z matematyką nie ma nic wspólnego.
Z drugiej strony są też umysły ścisłe i 'ścisłe'. Studiując na politechnice spotykam również dużo ludzi, którzy się zdecydowanie minęli z powołaniem. Pytanie czy takie osoby w ogóle mają jakieś powołanie, bo coraz więcej młodych ludzi nie ma żadnych zainteresowań, żadnego pomysłu na przyszłość. Nie wiedzą co się dzieje wokół nich, egzaminy (wcale nie trudne) zaliczają w 5 podejściu albo ściągając. Z drugiej strony, przy takiej konkurencji możemy być pewni, że ludzie, którzy sobą coś reprezentują, osiągną sukces.
