musiałem tego ch*ja jakoś przepchnąć, a nie miałem zamiaru wyciągać zdechłego szczura z sedesu i paradować z nim w mieszkaniu.
(...)Po miesiącu się wyprowadziliśmy.
Kiedyś mieszkałem w jakimś ch*jowym bloku na parterze i taki ch*j też kilka razy zawitał. Nie chciał się ewakuować po zwykłym spłukaniu więc otworzyłem spłuczkę i nalałem wrzątku. Nie chciałem jednak robić tego kilka razy na darmo, nie nie. Zamiast dać ze dwa kubki wrzątku to ugotowałem cały czajnik i jeszcze ze 2 litry w garnku, nalałem do spłuczki i potraktowałem gryzonia. Po chwili zamieszania w muszli otworzyłem klapę a ten ch*j dalej tam leży tylko, że jakiś nieruchomy. Ugotował się sk***iel i utopił.
Musiałem powiedzieć swojej lubej żeby nie korzystała z WC przez parę godzin bo musiałem tego ch*ja jakoś przepchnąć, a nie miałem zamiaru wyciągać zdechłego szczura z sedesu i paradować z nim w mieszkaniu.
Po miesiącu się wyprowadziliśmy.
Trzeba było na niego nasrać