Dla amatorów polecam Elektrolit, dostępny w każdym motoryzacyjnym. A jak ktoś chce więcej to niech sobie załatwi stężonego azotowego, albo opie**oli kanapkę z gazem pieprzowym
najpierw sie je takie gówno, a potem sie płacze, że ma się wrzody żołądka, rzyga się i sra krwią <3 i po ch*j? no ale są na świecie ludzie co sobie obijają fujarke młotkiem, więc dla niektórych coś w tym musi być
Kiedyś z braciakiem jedliśmy papryczkę Ghost Pepper, która jest o wiele słabsza...wyobrażam sobie co u niego musiało się w gębie dziać, ma tylko szczęście, że nie potarł oczu jak ja...ani tym bardziej nie poszedł się odlać po zjedzeniu, trzymając wacka tą ręką co papryczkę - jak zrobił mój brat...^^
Od ostrych papryczek nie ma sie wrzodow. W krajach , w ktorych wpierniczaja papryczki, procent ludzi chorych na raka zoladka jest bardzo niski. Plusem tez jest to ze, po wypaleniu kubkow smakowych wodeczke mozna pic jak wode..ale co kto lubi..
Miałem "zaszczyt" spróbować tego o czym jest filmik.
wziąłem na język tylko odrobinę ( + - 1/3 kropelki wody ) i przez pół godziny pociłem się jak bym przebiegł z 10km sprintem, a smak wrócił mi dopiero po jakiś 2h :/
Kiedyś widziałem program , gdzie jacyś ludzie brali udział w teście. No i jedli różne potrawy, z sosami, które były tym ostrzejsze, im dłużej trwał test. Pierwszą, zjedli wszyscy, drugą, trzecią też. Niestety nie pamiętam co to było i jaką 'moc' miały te sosy. Tak czy siak - jedna typiara zemdlała, inni rezygnowali...
W sumie niby nic ciekawego, ale do teraz wiem, że uczucie pieczenia, po zjedzeniu czegoś ostrego, neutralizuje wypicie szklanki kakao .