18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#technika

111
Powrót jednej z kultowych marek samochodowych-Syrena :shock:



Umowa zakłada, że Fabryka Samochodów Osobowych (FSO) zachowa historyczne prawa jako producent aut, natomiast AK Motor International Corporation uzyska prawa do opracowywania, produkcji i sprzedaży samochodów pod marką Syrena.

Arkadiusz Kamiński, założyciel i dyrektor generalny AK Motor International Corporation, poinformował w rozmowie z dziennik.pl, że planuje wytwarzanie pojazdu AK Syrena w Polsce – na istniejących podzespołach i płycie podłogowej. Nie wyklucza też powiązania w przyszłości działalności z FSO, albowiem umowa „pozwala FSO zachować swój dzisiejszy model funkcjonowania, który obejmuje oferowanie usług wytwórczych klientom zewnętrznym. Technicznie pozostawia również otwartą możliwość wykorzystywania FSO jako sprzedawcy fabrycznego”.
Biznesmen, który urodził się w Polsce, ale kiedy miał osiem lat, wyjechał do Kanady, przyznał, że od dawna planował wksrzesić jedną z dawnych marek. Zależało mu bowiem na tym, żeby zbudować firmę samochodową niepodobną do innych.

Kamiński chce, by nowe syreny były wytwarzane w Polsce. Nie wyklucza jednak współpracy z innymi krajami. Pierwszy nowy model ma nosić nazwę AK Syrena Meluzyna. „To wytrych, który pozwoli nadać marce Syrena międzynarodowe znaczenie. Mamy plan, by nazwać różne modele imionami syren z różnych kultur” - przyznaje Kamiński w wywiadzie. Dodał, że skontaktowali się już z nim pierwsi inwestorzy zagraniczni. :ok:

Słynne samochody produkowane były w latach 1957-1983. Przez pierwsze 15 lat wyjeżdżały z Fabryki Samochodów osobowych w Warszawie, potem produkcję przeniesiono do Fabryki Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej. Łącznie powstało ponad pół miliona egzemplarzy.


żródło:forbes.pl

Mnisi z shaolin

xgregor • 2013-05-29, 15:44
24


Znajdujący się u podnóży góry Sung w chińskiej prowincji Henan klasztor Shaolin powstał w 495 roku za czasów dynastii Wei. To tutaj narodził styl walki znany jako Kung-fu. Po dziś dzień rzesze adeptów doskonalą się w sztukach walki

Znajdujący się u podnóży góry Sung w chińskiej prowincji Henan klasztor Shaolin powstał w 495 roku za czasów dynastii Wei. To tutaj narodził styl walki znany jako Kung-fu. Po dziś dzień rzesze adeptów doskonalą się w sztukach walki.

Znajdujący się u podnóży góry Sung w chińskiej prowincji Henan klasztor Shaolin powstał w 495 roku za czasów dynastii Wei. To tutaj narodził styl walki znany jako Kung-fu. Po dziś dzień rzesze adeptów doskonalą się w sztukach walki.

Jak wiemy nie walczą więc aktualnie, bo są w klasztorach lub występują w zawodach/pokazach
Nawet w telewizyjnych programach

Tu nacional

Nauka i Technika w początkach Islamu

Vof • 2013-05-28, 19:28
17

Co świat technologii i nauki zawdzięcza światu muzułmańskiemu?

Wiedzieliście, że świat muzułmański stanowił kiedyś jądro nauki, filozofii, medycyny i edukacji?

To, co widzicie na zdjęciu otwierającym, jest reprezentacją anatomiczną ludzkiego oka. Niezwykle dokładną reprezentacją, warto dodać. Pochodzi ona z okresu zwanego “Złotym wiekiem islamu”. Okres ten miał swój początek w połowie VIII wieku, a za jego kres uznaje się 1258 r., czyli inwazję Mongołów i podbicie Bagdadu. Osobiście widziałem wiele pozostałości historycznych z tego okresu. Zwiedziłem niezliczone muzea w kilku krajach Bliskiego Wschodu.

Medycyna:

Skoro zaczęliśmy od anatomii oka, to przyjrzyjmy się osiągnięciom islamskiej medycyny. Głównym osiągnięciem medyków z tego okresu było stworzenie niewyobrażalnie bogatej literatury. Czerpali garściami z dzieł greckich, rzymskich i perskich. Wiedzę tę rozszerzali i kultywowali, ucząc kolejne pokolenia. Powstawały encyklopedie i opracowania. Rycina ze zdjęcia otwierającego artykuł to dzieło Hunaina ibn Ishaqa z 1200 r.! To dzięki takim postaciom jak Hunain oraz arabskim tłumaczeniom dzieł klasycznych Galena i Hipokratesa średniowieczna Europa mogła uczyć się medycyny.

Odkrycia anatomiczne były najważniejszym dokonaniem islamskiej medycyny. Ibn al-Nafis dokonał wstępnego opisu układu oddechowego i jego połączenia z układem krwionośnym. Ahmad ibn Abi al-Ash’ath stworzył szczegółowy opis układu trawiennego lwa, posługując się fachową terminologią naukową. Dzięki tak zdobytej wiedzy muzułmanie jako pierwsi przeprowadzali poważne zabiegi chirurgiczne, choć większość z nich była nieudana. Zdarzały się jednak zabiegi leczące kataraktę, czyli niezwykle precyzyjna manipulacja ludzkim okiem.

Po raz pierwszy zastosowano znieczulenie ogólne. Dokonywano tego za pomocą ziół oraz innych środków chemicznych. Po raz pierwszy użyto chlorku rtęci do odkażania ran, co było przełomem w tym aspekcie medycyny.


Pomnikiem dla tych dokonań jest prawdopodobnie szpital Qualawun w Kairze. Powstał około 1280 r. i zatrudniał lekarzy, farmaceutów oraz pielęgniarki. Co ciekawe, zajmowano się w nim także ginekologią.

Matematyka, inżynieria i astronomia:
Muzułmanie mają też znaczne osiągnięcia w chemii. Pierwszy reżim laboratoryjny (narzędzia oraz postępowanie) został opisany przez Jabira ibn Hayyana. Zidentyfikował i usystematyzował on szereg znanych substancji, jak kwas siarkowy czy kwas azotowy. Opracował i nazwał procesy sublimacji, redukcji i destylacji. Co prawda istnieją obawy, że przypisuje mu się niesłusznie kilka osiągnięć, ale nawet bez nich Hayyan jest bardzo ważną postacią w historii nauki.

Równie trudno przecenić osiągnięcia świata muzułmańskiego w astronomii. Szczególnie zasłużyli się na tym polu bracia Banu Musa – przetłumaczyli wiele dzieł astronomicznych, rozwijali geometrię i dokonywali obliczeń opisujących ruchy ciał niebieskich. Przyczynili się także do rozwoju wczesnej automatyki, konstruując urządzenia opisane później w księdze Kitab al-Hiyal, czyli “księdze zmyślnych wynalazków”. Przypominam, że był to rok 850, czyli kilkaset lat przed dziełami Leonarda da Vinci!


Warto nadmienić, że w okresie złotego wieku świat muzułmański był pełen geniuszy pokroju da Vinci. Abbas ibn Firnas był muzykiem, wynalazcą i naukowcem. Wynalazł przezroczyste szkło, które wykorzystywano do produkcji naczyń oraz soczewek. Miał w domu małe planetarium, które dokładnie symulowało ruch planet, a nawet pogodę. Istnieją przesłanki, by sądzić, że przeżył próbę kontrolowanego lotu.

Nie można pominąć jednego z najgenialniejszych matematyków tamtego okresu, czyli al-Khwarizmiego. Ten perski geograf, astronom i matematyk w jednym był zwolennikiem arabskiego systemu liczb i to dzięki niemu liczymy dziś tak, jak liczymy. Do przeprowadzania swoich dowodów wykorzystywał geometrię euklidesową! Poniżej strona z podręcznika “Algebra” i pomnik wielkiego myśliciela.


Słowem podsumowania:

Zachęcam Was do samodzielnego poznawania osiągnięć świata muzułmańskiego. Zestawień jest mnóstwo i większość z nich doskonale uźródłowiona. Powyższy tekst miał być jednak nie tylko zachętą do poznawania i docenienia owoców pracy uczonych tamtego okresu, ale też ostrzeżeniem.

Im więcej przeczytacie i obejrzycie na omawiany temat, tym bardziej stanie się jasne, jak nisko upadł świat islamu. Wtedy wiara znajdowała się w rękach i duszach ludzi dobrych i mądrych. Oni z niej czerpali i oni ją współtworzyli. Dziś mahometanizm trafił moim zdaniem pod skrzydła tyranów.
źródło:gadzetomania.pl
69

RQ-4 Global Hawk to autonomiczny, bezzałogowy aparat latający, który zgodnie z planami Pentagonu miał do 2014 roku zastąpić słynne, szpiegowskie samoloty U-2. Choć do wycofania U-2 ze służby w najbliższym czasie nie dojdzie, Global Hawki pojawią się nad terenami, gdzie do tej pory ich nie było. Na wniosek polskiego MON-u drony mogą już w przyszłym roku rozpocząć patrole nad Polską.

O roli Global Hawków mieliście okazję przeczytać w ostatniej części cyklu, poświęconego dronom – „Drony [cz. 3]. Czas autonomicznych maszyn bojowych”. Te ważące ponad 10 ton maszyny klasy HALE (High Altitude, Long Endurance) nie przenoszą uzbrojenia, ale są w stanie wznieść się na pułap 20 kilometrów z około 1,5 tony aparatury rozpoznawczej na pokładzie i dotrzeć do celu odległego o 25 tys. kilometrów, przebywając w powietrzu nawet 30 godzin.

Pięć dronów tego typu będzie wykorzystywanych przez NATO w ramach programu AGS (Alliance Ground Surveillance). Jest to inicjatywa 12 państw europejskich i Stanów Zjednoczonych, wynikająca z doświadczeń, zebranych podczas walk w Libii, gdzie samoloty NATO podczas operacji „Zjednoczony Obrońca” przez ponad pół roku wspierały oddziały walczące z wojskami Muammara Kaddafiego.

Zgodnie z założeniami drony podczas patroli mają przekazywać zebrane dane do bazy Sigonella na Sycylii, skąd informacje trafią do różnych służb państw, uczestniczących w programie. W kolejnych miesiącach udział w programie zgłaszały kolejne państwa, a swój akces do AGS zgłosiła niedawno również Polska.

Pierwsza deklaracja w tej sprawie została ogłoszona jeszcze w październiku 2012 roku, jednak późniejsza, oficjalna wymiana dokumentów i konieczność szczegółowej negocjacji warunków udziału naszego kraju w AGS oznaczają, że Polska może zostać przyjęta do AGS na początku 2014 roku.

Jeśli harmonogram nie zostanie zakłócony to właśnie wtedy na polskim niebie pojawią się pierwsze patrole Global Hawków, choć pełnię możliwości program AGS uzyska dopiero w roku 2017. Drony mają być wykorzystywane przede wszystkim do śledzenia ruchów wojsk wzdłuż wschodniej granicy kraju.

Przystąpienie do projektu oznacza jednak nie tylko korzyści z powietrznego rozpoznania, ale również koszty – Polski wkład oceniono na 4,5 proc. całego programu. Oznacza to, że do 2017 roku trzeba będzie wydać na ten cel około 71 mln złotych. Udział w projekcie jest przy okazji szansą dla polskich firm – zdaniem MON-u dotyczy to m.in. takich przedsiębiorstw, jak Bumar Elektronika, Netline, WIŁ i Transbit.
źródło: gadzetomania.pl
qbcia • 2013-05-19, 20:37  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (50 piw)
Kamilek1 napisał/a:



No tak. Na to zawsze znajdą się pieniądze, ale na pomoc potrzebującym już nie :) Co za poj***ny rząd...



Na socjal? Za to, że nic nie robisz to pieniądze mają być, a żałujesz pieniędzy na to, żeby polskie firmy wybiły się i mogły konkurować z zagranicą? Wypie**alaj.

Początki świata- Atlantyda

WinterWolf • 2013-04-07, 14:21
29
"Była to piękna, zamieszkana przez naród żeglarski kraina, z zaawansowaną technologią, monumentalną architekturą oraz wspaniałą stolicą. Zbyt doskonała, żeby przetrwać. Kiedy ludzie rozpoczęli pogoń za pieniędzmi, stracili niewinność, a wtedy gwiazdy przesunęły się na niebie i słońce zaczęło świecić pod innym kątem. Trzęsienia ziemi wstrząsnęły krainą, a wulkany wypluwały z siebie gorące strumienie lawy. Na koniec woda zalała spaloną ziemię i na zawsze starła ją z mapy ziemi."

Tak przedstawia Atlantydę grecki filozof, Platon w 400 roku p.n.e. Po dwóch tysiącach lat małżeństwo z Kanady, Rand i Rose Flem-Ath, zebrali dowody wskazujące, że owa mityczna cywilizacja rzeczywiście mogła istnieć. Próbowali rozwikłać tę zagadkę, co zajęło im dwadzieścia lat i z rodzinnego domu w Nanaimo, koło Vancouver powędrowali aż do czytelni British Museum w Londynie.
Tam nastąpił przełom w poszukiwaniach Flem-Athsów. Porównali starożytne manuskrypty i mapy z dzisiejszymi informacjami i znaleźli dowody na poparcie swoich hipotez. Według nich cywilizacja Atlantydów została w 10000 roku p.n.e. pogrzebana przez lodowce Antarktydy.


Według Platona Atlantyda została zniszczona przez kataklizmy w 9600 roku p.n.e. Jak wiemy, historycy datują narodziny dzisiejszej cywilizacji na co najmniej 1000 lat później. Flem-Athsowie nie byli pierwszymi historykami, którzy uznawali wpływ zmian geologicznych na zróżnicowanie się kultur. Motyw potopu, który zmazuje z powierzchni ziemi różne cywilizacje i miasta obecny jest także w przekazaniach różnych ludów np. Sumerowie i amerykańscy Indianie. Również wspomina o nim judeochrześcijańska Biblia.

Małżeństwo odrzuciło teorię, która głosi, że Atlantyda znajduje się na dnie oceanu Atlantyckiego albo Morza Śródziemnego. Myśleli nad innym rozwiązaniem. Postanowili przychylić się do teorii ogłoszonej w 1953 roku przez amerykańskiego geologa Charlesa Hapgooda, teoria została uznana za interesującą przez samego Alberta Einsteina.

Według Hapgooda narastająca czapa lodowa na biegunach, stając się z czasem coraz cięższa, niejako ściąga skorupę ziemską, podobnie jak skórkę od pomarańczy. Nazwał to zjawisko przemieszczeniem się skorupy ziemskiej.
"Pańska teoria zrobiła na mnie duże wrażenie i uważam, że ma pan rację" - napisał Einstein do Hapgooda. Obecnie zjawisko, które odkrył Hapgood naukowcy nazywają dryfującymi kontynentami, albo płytami tektonicznymi. Jednak według geologów szybkość przemieszczania się mas skał nie przekracza 16 km na milion lat. Hapgood uważał, że jest ona znacznie większa. Jego zdaniem skorupa może przesunąć się nagle i bez ostrzeżenia, tak szybko, że całe kontynenty mogą zniknąć bez śladu.



Jeżeli rzeczywiście 10000 lat temu istniała już rozwinięta cywilizacja, to jest możliwe, że potrafiła ona przewidzieć nadchodzącą katastrofę i przygotować się do ewakuacji. Jeśli natomiast nie była świadoma zagrożenia to trzeba przyjąć, że część jej przedstawicieli zdołała przeżyć kataklizm, ratując się ucieczką w góry, tam, gdzie nie sięgały fale zalewające ich ziemie. Tak wysokie, zamieszkane rejony ziemi to okolice jeziora Titicaca w Andach albo góry Tajlandii i Etiopii - z tych właśnie rejonów pochodzą ślady najstarszych kultur rolniczych, datowane na okolice 9600 roku p.n.e. Przypomnę, że Platon uważał, że Atlantyda została zniszczona w 9600 roku p.n.e. Czyżby więc znajomość upraw roślin została przekazana innym rasom przez ocalonych Atlantydów?

Nie jest wykluczone, że kiedy przeżyła część Atlantów to udało im się zabrać fragmenty swojego świata. Być może część tych przedmiotów wpadła ręce Piri Reisa, tureckiego admirała, w 1513 roku. Być może korzystając właśnie z ich planów morskich sporządził on swoją własną mapę. Jej prawdziwe znaczenie stało się jasne dopiero, kiedy mapa Piri Reisa znalazła się na biurku Hapgooda w 1956 roku.
Zastanawiał się jak na mapie z 1513 roku mogło znaleźć się wschodnie wybrzeże Ameryki Południowej, nie mówiąc już o Antarktydzie, którą odkryto dopiero w 1820 roku. Wysłał więc mapę do ekspertów z Lotnictwa Stanów Zjednoczonych. Eksperci byli zszokowani. Porównali mapę Piri Reisa z geologiczną mapą Antarktydy pokazującą zarys pokrytego lodem lądu, zauważyli, że obie mapy są prawie identyczne.
"Pozwala to wysunąć wniosek, że linia brzegowa została narysowana zanim ląd pokrył się lodem" - stwierdza raport USAF.
Hapgoodowi udało się zdobyć jeszcze jedną, "niemożliwą mapę" sporządzoną przez Oronteusza Fineusza w 1531 roku. Na tej mapie możemy dostrzec całą Antarktydę, z wyraźnie zaznaczonymi szczegółami, takimi jak góry, równiny i rzeki. Wszystkie szczegóły zgadzały się z współczesnymi planami Antarktydy, jak również z opisami Platona, które zanotował 2000 lat wcześniej. Prawdziwość map nie budzi wątpliwości. Oryginalne plany, które posłużyły za wzorzec tych dwóch map, musiały zostać narysowane przez ludzi, którzy osiągnęli poziom cywilizacyjny porównywalny z obecnym. Cywilizacja jednak potrzebowała warunków klimatycznych, które sprzyjałyby wzrostowi populacji. Jeśli przesuniemy Antarktydę 3200 km na północ od kręgu polarnego, to znalazłaby się w strefie klimatycznej, gdzie możliwe jest wyżywienie i rozwój społeczeństwa.

Istnienie zaawansowanej technologicznie cywilizacji już przed 10000 rokiem p.n.e. rzucałoby nowe światło na zagadkę monumentalnych budowli w różnych miejscach świata, których pochodzenie wciąż nie jest ostatecznie wyjaśnione. Między innymi chodzi tu o zbudowane prawdopodobnie przez Majów i Azteków miasta w Ameryce Południowej. Być może Atlantydzi, którzy przeżyli nauczyli ich architektury?

Podobnie możemy rozpatrywać zagadkę egipskich piramid, których budowa wymagała ogromnej wiedzy technicznej. Najnowsze badania wykazały, że Sfinks jest znacznie starszy, niż dotychczas sądzono. Jego twarz ucierpiała bowiem najbardziej wskutek ulewnych deszczy padających ponad dziesięć tysięcy lat temu. Jak to możliwe, skoro według naszej wiedzy cywilizacja starożytnego Egiptu powstała dopiero około 4000 roku p.n.e.?

Związki między starożytnym Egiptem a Atlantydą zdaje się również potwierdzać rozmieszczenie piramid. Naukowcy odkryli, że ich układ jest jest dokładnym odzwierciedleniem fragmentu układu gwiazdozbioru Oriona. Nie takiego, jaki możemy zaobserwować dzisiaj, ale takiego, jaki był w 10450 roku p.n.e. Układ gwiazd widzianych z Ziemi zmienia się z roku na rok w związku z tym, że kąt nachylenia osi ziemskiej ulega wahaniom. Pełny cykl ruchu gwiazd na firmamencie trwa 2600 lat.

Owe wahania kuli ziemskiej powodują przesunięcie biegunów magnetycznych. Średnio co 500000 lat pola magnetyczne zmieniają się i odwracają pozycję biegunów magnetycznych. Ostatnia taka zmiana miała miejsce 780000 lat temu, i jak twierdzą naukowcy, wkrótce możemy spodziewać się kolejnej. Wydaje się, że przebiegunowanie może nastąpić nagle i może wywołać prawie wszystkie rodzaje kataklizmów, od masowej zagłady zdezorientowanych zmianą gatunków po całkowite rozchwianie warunków klimatycznych. Według niektórych zmiana biegunów odpowiada za największe przesunięcia się płyt tektonicznych (znajdziemy o tym w teorii Hapgooda).



Tak Platon wyobrażał sobie Atlantydę na podstawie opowiadań swojego przodka Solana, który z kolei słyszał o niej od egipskich kapłanów. Według opowiadań stolica Atlantydy zbudowana była z kilku koncentrycznie ułożonych kanałów oddzielających od siebie poszczególne strefy: wypoczynkowa, handlowa oraz zbudowany na samym środku pałac królewski.



Mapa Piri Reisa z 1513 roku oparta była na zaginionych, starożytnych planach, wykreślonych zapewne przez naród znakomitych żeglarzy. Przedstawia Afrykę, Amerykę Południową oraz część Antarktydy z dokładnością do pół stopnia, która, jak się wydawało do tej pory, nie była możliwa do osiągnięcia przed rokiem 1735.



Mapa Oronteusza Fineusza z 1531 roku również była kopią wcześniejszych planów. Przedstawia ona Antarktydę (z prawej strony) z zaznaczonymi górami i rzekami, co sugeruje, że kontynent był odwiedzany lub zamieszkiwany przez ludzi zanim został skuty lodem. Dryfujące góry lodowe uniemożliwiały ponowne odkrycie Antarktydy aż do 1820 roku.

]

Mieszkańcy Atlantydy mogli wykorzystywać aktywny do dziś wulkan Erebus na wyspie Rossa jako źródło energii. Odcisk kopalnej rośliny znaleziony na Antarktydzie dowodzi, że kiedyś panował tam łagodniejszy klimat.



Jeśli przed 10000 lat skorupa ziemska przesunęła się nagle o 3200 km, to zamieszkana wówczas kraina mogła zostać wepchnięta do wnętrza koła podbiegunowego. Przy takim założeniu, otoczona przez oceany Antarktyda pasowałaby do platońskiego opisu Atlantydy.



      skopiowane z TUTAJ

      Ciekawa technika włamywacza

      bezimienny90 • 2013-03-21, 21:26
      382
      Dobre wejście jak i wyjście :D

      169
      Technika przydatna gdy jest jakiś tępogłowy dresiarz ze swoją pedalską gromadką, i ma ochotę "potańczyć"

      Technika:
      Otwartą ręką lub najlepiej twardym, masywnym przedmiotem należy uderzyć od dołu w nos.

      Skutek:
      Wyłamanie kości nosowej i wbicie jej w oczy i mózg co powoduje krwotok, z reguły oślepnięcie, silny ból oraz różne efekty uboczne uszkodzenia mózgu, zależy od uszkodzonej jego części. Zależy jak głęboko wejdzie kość, przy wbiciu jej całej w mózg (raczej kilka uderzeń) uszkodzenia są nieodwracalne i z reguły kończą się śmiercią

      :samoboj:
      bloodwar • 2013-02-24, 13:41  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (79 piw)
      Zabijesz k***ę - idziesz siedzieć jak za człowieka.

      Ciekawa skrytka

      Sobut16 • 2013-01-09, 20:10
      341
      Idealna skrydka dla ludzi muszących ukrywać różne rzeczy :maryska: , albo po prostu do przechowywania martwych płodów, odrąbanych kończyn czy plasteliny. Kręcone plandeką od stara.

      192
      Wyobraźcie sobie żołnierza, który widzi przez ściany, zna położenie każdego z członków swojego oddziału i każdego przeciwnika, którego dostrzegł którykolwiek z jego kolegów. Żołnierz nie marznie – gdy jest mu za zimno, mundur zaczyna ogrzewać ciało, a gdy temperatura jest za wysoka, chłodzi.
      Do tego mundur zachowuje się jak skóra kameleona, dopasowując kamuflaż do otoczenia, stale monitoruje stan właściciela, a w niektórych wersjach w przypadku obrażeń automatycznie dozuje odpowiednie leki. Niezwykła jest również broń pozwalająca na zdalne celowanie i ustalenie, jak mają zachowywać się pociski po trafieniu w cel.



      Taki opis, choć przywodzi na myśl raczej filmy SF, nie jest jednak oderwany od realiów. Wyposażenie zapewniające podobne możliwości powstaje w wielu krajach. Prekursorem, który wyznaczył kierunek rozwoju, był system Land Warrior.

      Choć od dziesięcioleci powstawały różne urządzenia wspomagające żołnierzy na polu walki, to prace nad kompleksowym systemem rozpoczęły się w Stanach Zjednoczonych dopiero około 1989 roku. W dużej mierze wynikało to z rozwoju elektroniki, która stawała się coraz mniejsza i lżejsza, a przy tym wymagała coraz mniej prądu.

      Prototypowe rozwiązania początkowo skupiały się na łączności i nawigacji. Testowano wówczas wirtualny trening żołnierzy i DSSU (Dismounted Soldier System Unit), urządzenie wyświetlające przed okiem żołnierza obraz sytuacji taktycznej – położenie własnych oddziałów i wykrytych przeciwników. Uzupełnieniem zestawu był ekran dotykowy służący do wprowadzania informacji i wbudowany w hełm system łączności.

      Opis nie wygląda imponująco, a większość wojskowych decydentów podeszła do systemu z dużą rezerwą. Przełomem okazały się ćwiczenia z początku lat 90., podczas których weterani pierwszej wojny w Zatoce Perskiej ze 101. Dywizji Powietrzno-Desantowej starli się w symulowanej walce z plutonem żółtodziobów, mających za sobą wyłącznie trening na symulatorach i wyposażonych w DSSU.

      Wspierany nową technologią oddział nowicjuszy nie dał doświadczonym żołnierzom żadnych szans. Wadą tego rozwiązania była duża waga systemu, przekraczająca wraz z baterią 40 kilogramów. Choć technologia pokazała swoje zalety, konieczna była radykalna kuracja odchudzająca.

      Istotnym elementem systemu miała być nowa broń o nazwie OICW (Objective Individual Combat Weapon), rozwijana w latach 1998-2004. Było to połączenie karabinka szturmowego z granatnikiem, wyposażone m.in. w zintegrowany dalmierz laserowy, celownik termowizyjny, komputer balistyczny i kamerę. Obraz z kamery był przekazywany do ekranu przed okiem żołnierza, który nie musiał wychylać się zza osłony, aby wycelować – wystarczyło wysunąć broń. Obraz celu mógł być również przekazany do dowódcy oddziału.



      Co więcej, przed wystrzeleniem granatu żołnierz mógł wybrać, kiedy ma nastąpić eksplozja. Granat mógł wybuchać przy uderzeniu w cel lub dopiero po wbiciu się w niego. Można było również razić przeciwnika ukrytego za przeszkodami – granat wybuchał w powietrzu w określonej przed strzałem odległości.

      Prace nad polskim żołnierzem przyszłości (program TYTAN) są prowadzone również w Polsce. Rozpoczęły się jeszcze w 2006 roku od współpracy Grupy Bumar z francuskim Sagemem, odpowiedzialnym m.in. za program FÉLIN, jednak z czasem zrezygnowano z zagranicznego kooperanta. Co istotne, TYTAN został zaliczony przez wojsko do jednego z czternastu kluczowych programów.

      Odpowiedzią na potrzeby wojska jest inicjatywa krajowego przemysłu. Polskie przedsiębiorstwa od kilku lat rozwijają system Ułan 21 obejmujący moduły uzbrojenia, rozpoznania, ochrony, umundurowanie oraz komunikację i dowodzenie. Pierwsze demonstracyjne wersje Ułana 21 zostały pokazane jeszcze w 2008 roku podczas czeskich targów Future Soldier.

      Poza pracami nad nową bronią coraz bliższe wdrożenia są również takie elementy wyposażenia jak opracowywany przez Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej oraz Wojskowy Instytut Higieny i Epidemiologii system monitorowania życia MMZ, który analizując m.in. poziom glukozy czy tlenu we krwi żołnierza dostarcza informacje o jego kondycji i przydatności do walki. Kolejnym sprzętem jest nagrodzony w 2010 roku nagrodą Defender monokular MTN-1, pozwalający żołnierzowi połączyć zalety nokto- i termowizji. Skuteczność takiego rozwiązania można zobaczyć poniżej:
      FrasQs • 2013-01-09, 13:49  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (21 piw)
      Prawdziwa wojna to była na szable,teraz to j***ny wyscig zbrojeń.