W szkołach jazdy często instruktorzy uczą, że gdy panikujesz lub nie wiesz co zrobić - hamuj. Sam miałem taka sytuacje (to było 9 lat temu ale sądzę, że nadal aktualne zjawisko). Gdzieś na 15h jazdy, jechałem wzdłuż parkingu i kobita zaczęła wyjeżdżać gdy była na długości moich tylnych drzwi, ja dodałem gazu by odjechać w porę a instruktor wdusił mi hamulec i zaczął trąbić. Kobita się ogarnęła i w porę się zatrzymała. Ale stwierdzam, że było to arcy głupie ze strony instruktora. Wydaje mi się, że lepiej wiać a nie czekać aż ktoś nas stuknie.
Obydwaj gamonie:
Czarny po kiego ch*ja się zatrzymywał.
Biały kolejny pacan: nadmierna prędkość i do tego wyprzedzanie bezpośrednio przed przejściem dla pieszych.