18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Śmiertelny knockdown

naitsyrk • 2021-02-02, 00:04
Piszą że: "Smutne wiadomości napływają z Pakistanu. W wyniku walki bokserskiej i ciężkiego nokautu zmarł kickbokser Aslam Khan.

Naprzeciw niego w ringu stanął Wali Khan Tareen. Pojedynek został rozegrany w umownym limicie 80 kilogramów. Moment nokautu został uchwycony przez jednego z kibiców.

Khan został po wszystkim przewieziony do szpitala. Niestety zmarł kilka godzin później. Poniżej wideo."

zródło bokser.org
Nie do końca takie smutne :idzwch*j:


bercisko

2021-02-02, 12:13
Może jak na kreskówkach miał podkowę w rękawicy?

nwonigers

2021-02-02, 12:15
901 napisał/a:

nie trafiasz w litery jak cie rżną w pozycji knock... powtarzam KNOCK down?



omg ale sie wj***lem.

bania88

2021-02-02, 12:43
Policeman napisał/a:

Jako wielki internetowy wojownik i znaffca... a tak serio, od podstawówki aż do studiów trenowałem sporty walki i nieprzypadkowo wszystkie sparingi były zawsze po ciężkiej rozgrzewce. Jak wszedłem pierwszy raz na sparing zastanawiałem się jak ja znajdę siły by z kimś walczyć. Kondycja kondycją, ale to kwestia maksymalnego rozgrzania mięśni, stawów. Patrząc na cios jaki ten koleś zadał przed KO wygląda to na silną amatorkę. Pięściarze przed walką często wykonują dziwne ruchy głową, rozgrzewają szczękę, szyję, mają odpowiednich fizjo - wszystko by łeb nie przyjął ciosu jak wścianę, a bardziej jak balon czy worek treningowy. Też możliwe, że rękawice to jakieś zakupy bazarowe, kwestie wiązań - taśm i usztywnień ręki: mnie zawsze zastanawia w boksie zawodowym jak to jest, że oni mają niemal gips tam, a w boksie amatorskim są zwykłe miękkie wiązania [przynajmniej my z takimi jeździliśmy na zawody]. W ogóle jest tu wiele czynników, ogólnie organizm zawsze może różnie przyjąć takie uderzenie, jakieś maksymalnie nieszczęśliwe warunki albo już skrajnie - mikrourazy mózgu do jakiegoś tętniaka w głowie, także nie widziałem w jaki sposób upadł bo kamera tego nie objęła, z tego co widać, wydaje się, jakby uderzył wpierw głową. Zastanawia mnie też podłoże, zwykle jest to jakaś gąbka, filc, coś co amortyzuje, wstępnie patrząc, wydaje się jakby oni chodzili po jakimś betonie przykrytym brezentem, ew. zbitych dechach, które ni ch*ja nie amortyzują [to też przestroga dla wielu by unikać walk w codziennym życiu, właśnie taki niszczęśliwy wypadek i macie przej***ne do końca życia, w zasadzie wasze życie zamienia się wtedy w żywot recydywisty, skazańca, byłego skazańca, menela].



Co do tego życia recydywa to możesz mieć farta, chociaż może nie w dzisiejszych czasach.
Jakieś 30 parę lat temu, mój wujek, którego znam tylko z opowieści wdał się w bójkę, z jakimś "żulikiem" w pewnym momencie, został popchnięty i upadł tyłem głowy na jakiś konar.
Wstał, ale nie do końca ogarniał co się dzieje - taki "knock out". Zaprowadzili go do domu, przespał się, ale gdy wstał, dalej nie ogarniał co się dzieje - pojechał do szpitala, a kilka godzin później już nie żył. Miał ok.23 lat, owdowił żonę i osierocił 2 malutkie córki.
Policja szukała sprawcy, pojechali pod sklep, gdzie było całe towarzystwo tego "żulika" i pewnie też on sam - oczywiście nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał.
Sprawa się rozeszła - brak sprawcy, który gdzieś tam, może i do dziś chodzi po świecie.
20 letnia kobieta została z 2 malutkich dzieci.

Oczywiście w dzisiejszych czasach pewnie takie coś by nie przeszło (mam nadzieje), ale zawsze jak się szykuje jakaś burda, mam w głowie tę historię i wolę odpuścić. Możesz być, nie wiem jaki kozak, ale mieć pecha, się potknąć i cię nie ma.
Ewentualnie jak gość naciska, to gaz pieprzowy w oczy, parę delikatnych lepek na ryj i idę dalej.
Mam żonę, syna i nie będę ryzykował ich życia, żeby wyjaśniać spory z jakimś idiotą.

Arun

2021-02-02, 12:45
szkoda tylko że nie umarł po strzale bo to byłby wypadek tylko po tym jak go ten ciapak podniósł...

Cezar87

2021-02-03, 00:15
bania88 napisał/a:

Co do tego życia recydywa to możesz mieć farta, chociaż może nie w dzisiejszych czasach.
Jakieś 30 parę lat temu, mój wujek, którego znam tylko z opowieści wdał się w bójkę, z jakimś "żulikiem" w pewnym momencie, został popchnięty i upadł tyłem głowy na jakiś konar.
Wstał, ale nie do końca ogarniał co się dzieje - taki "knock out". Zaprowadzili go do domu, przespał się, ale gdy wstał, dalej nie ogarniał co się dzieje - pojechał do szpitala, a kilka godzin później już nie żył. Miał ok.23 lat, owdowił żonę i osierocił 2 malutkie córki.
Policja szukała sprawcy, pojechali pod sklep, gdzie było całe towarzystwo tego "żulika" i pewnie też on sam - oczywiście nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał.
Sprawa się rozeszła - brak sprawcy, który gdzieś tam, może i do dziś chodzi po świecie.
20 letnia kobieta została z 2 malutkich dzieci.
Oczywiście w dzisiejszych czasach pewnie takie coś by nie przeszło (mam nadzieje), ale zawsze jak się szykuje jakaś burda, mam w głowie tę historię i wolę odpuścić. Możesz być, nie wiem jaki kozak, ale mieć pecha, się potknąć i cię nie ma.
Ewentualnie jak gość naciska, to gaz pieprzowy w oczy, parę delikatnych lepek na ryj i idę dalej.
Mam żonę, syna i nie będę ryzykował ich życia, żeby wyjaśniać spory z jakimś idiotą.



Wiadomo szkoda czlowieka ale rownie dobrze twoj wujek mogl tamtemu jebnac by zulik neifartownie upadl i sytuacja by sie odwrocila. Rownie dobrze mogli by sie pogodzic wsiasc po pijaku do poloneza i zabic kilka osob na poboczu. Nie ma co myslec co by bylo gdyby, bo ty z plaska komus jebniesz aby mu krzywdy nie zrobic a on ci kose w plecy walnie jak bedziesz odchodzil. Ludzie sa k***ami i trzeba o tym pamietac.

bania88

2021-02-03, 21:04
Cezar87 napisał/a:

Wiadomo szkoda czlowieka ale rownie dobrze twoj wujek mogl tamtemu jebnac by zulik neifartownie upadl i sytuacja by sie odwrocila. Rownie dobrze mogli by sie pogodzic wsiasc po pijaku do poloneza i zabic kilka osob na poboczu. Nie ma co myslec co by bylo gdyby, bo ty z plaska komus jebniesz aby mu krzywdy nie zrobic a on ci kose w plecy walnie jak bedziesz odchodzil. Ludzie sa k***ami i trzeba o tym pamietac.



Mogło być różnie, ale daje do myślenia, że czasami lepiej sobie darować.

Co do plaskacza, to mam jeszcze jedną historyjkę, Mój kumpel (nazwijmy go Zbyszek) w liceum poznał nowego kolegę (nazwijmy go Adaś). Byli jak to się wtedy mówiło "ziomkami".
Razem w ławce, razem na imprezy itp.
Pewnego dnia na imprezie na plaży miejskiej, skończyły się im browce i kasa.
Adaś wpadł na genialny pomysł dorwania jakiegoś leszczyka i zabrania mu kasy na piwo.
Tak się złożyło, że szedł chłopaczek (nawiasem mówiąc, mój inny znajomy).
No to Adaś go złapał, Zbyszek do niego "dawaj kasę!" i sprzedał liścia. Chłopaczek miał okulary i tak niefortunnie się stało, że się zbiły i pokaleczyły oko.
Chłopaczek wbiegł do jeziora i idąc w wodzie, uciekł z zakrwawionym okiem.
Zbyszek miał pecha, bo chłopaczek był synem sierżanta w moim mieście.

Zbyszka szybko odnaleziono. Za parę godzin znaleziono też Adasia. Wezwania na Policję na zeznania.
Chłopaki szybko ustalili wspólną wersję wydarzeń, tak żeby być czystymi.
Na drugi dzień przesłuchanie - Adaś pierwszy.
Wychodząc, Adaś do Zbyszka:
"Powiedziałem im tak, jak było.... że ty wszystko zrobiłeś"
Zbyszek pozbierał szczękę z podłogi i poszedł na przesłuchania i się plątał w zeznaniach, bo mieli ustaloną wersję, a Adaś wymiękł.
To był koniec ich przyjaźni.

Wynik taki:
Syn policjanta - widziałem go niedawno. Miał już 6 operacji na to oko, coraz się oko odzywa, grupa inwalidzka i renta
Zbyszek - nasrane w papierach do końca życia, rok w pierdlu, praca za granicą, wypłacone odszkodowanie dla "synka" i wypłacana renta
Adaś - nic, luzik

Wyszło na to, że Zbyszek chciał zabłysnąć przy Adasiu i w ciągu 5 sekund zj***ł swoje życie bezpowrotnie.

Wypada dodać, że Zbyszek to był piątkowy uczeń, wyróżniany, inteligentny - miał naprawdę dobre perspektywy.

Cezar87

2021-02-03, 23:16
bania88 napisał/a:

Mogło być różnie, ale daje do myślenia, że czasami lepiej sobie darować.
Co do plaskacza, to mam jeszcze jedną historyjkę, Mój kumpel (nazwijmy go Zbyszek) w liceum poznał nowego kolegę (nazwijmy go Adaś). Byli jak to się wtedy mówiło "ziomkami".
Razem w ławce, razem na imprezy itp.
Pewnego dnia na imprezie na plaży miejskiej, skończyły się im browce i kasa.
Adaś wpadł na genialny pomysł dorwania jakiegoś leszczyka i zabrania mu kasy na piwo.
Tak się złożyło, że szedł chłopaczek (nawiasem mówiąc, mój inny znajomy).
No to Adaś go złapał, Zbyszek do niego "dawaj kasę!" i sprzedał liścia. Chłopaczek miał okulary i tak niefortunnie się stało, że się zbiły i pokaleczyły oko.
Chłopaczek wbiegł do jeziora i idąc w wodzie, uciekł z zakrwawionym okiem.
Zbyszek miał pecha, bo chłopaczek był synem sierżanta w moim mieście.
Zbyszka szybko odnaleziono. Za parę godzin znaleziono też Adasia. Wezwania na Policję na zeznania.
Chłopaki szybko ustalili wspólną wersję wydarzeń, tak żeby być czystymi.
Na drugi dzień przesłuchanie - Adaś pierwszy.
Wychodząc, Adaś do Zbyszka:
"Powiedziałem im tak, jak było.... że ty wszystko zrobiłeś"
Zbyszek pozbierał szczękę z podłogi i poszedł na przesłuchania i się plątał w zeznaniach, bo mieli ustaloną wersję, a Adaś wymiękł.
To był koniec ich przyjaźni.
Wynik taki:
Syn policjanta - widziałem go niedawno. Miał już 6 operacji na to oko, coraz się oko odzywa, grupa inwalidzka i renta
Zbyszek - nasrane w papierach do końca życia, rok w pierdlu, praca za granicą, wypłacone odszkodowanie dla "synka" i wypłacana renta
Adaś - nic, luzik
Wyszło na to, że Zbyszek chciał zabłysnąć przy Adasiu i w ciągu 5 sekund zj***ł swoje życie bezpowrotnie.
Wypada dodać, że Zbyszek to był piątkowy uczeń, wyróżniany, inteligentny - miał naprawdę dobre perspektywy.



Ale wszystko w glowie zostaje. Zbyszek poniósł kare i zaplacil za nia. Adas do konca zycia bedzie zyl z mysla ze jest frajerem ktory kumpla wpierdzielil. Takie osoby dosc czesto samobojstwa popelniaja wiec moze kiedys jakis filmik nagrasz badz chodz korespondencje napiszesz ;)