Śmierć rajdowca Jo Schlessera w 1968 r. na francuskim Grand Prix. Auto kierowcy rozbiło się po dwóch okrążeniach, a on sam zginał w płomieniach. Pod koniec filmu widać usmażonego biedaka.
"Śmierć rajdowca Jo Schlessera...." Jo Schlesser był kierowcą wyścigowym, a nie rajdowcem i to nie auto tylko bolid F1.
Nie pisz głupot arbuz to nie to samo co ogórek. Po prostu zaistniałeś.
Taki Niemiec,że we Francji się urodził. Swoją drogą to jak już ginąć wcześnie to tak,albo jak się spadochron nie otworzy,to jest męska śmierć,a nie po pijaku się gdzieś rozj***ć