18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

eska9

2012-11-17, 21:50
Taki mamy kraj. Przez rok bujałam się po przychodniach z nietypowym nawykowym skręceniem stawu skokowego (kiedyś tylko lewa noga, aktualnie obie). Załatwianie terminu w przychodni ortopedycznej? Czekaj sobie 5 miesięcy. Nikt mi tego nie stwierdził, bo "przy badaniach nie stwierdzono zmian wskazujących na skręcenia oraz nadwyrężenia stawu", a po polsku: nie miałam obrzęku, tylko lekkie zasinienie i kurewski ból przy każdym najmniejszym ruchu. Za każdym razem dostawałam leki, które miały ''wzmocnić stawy i ułatwić regenerację po urazach". Jak widać gówno dały. Wtedy po znajomościach dostałam się na wizytę do najlepszego ortopedy w regionie, polecanego przez wszystkich jego pacjentów - od razu widać, że koleś ma plan na moją przypadłość. Wypisał całkowite zwolnienie z wf (co dla mnie było dosyć przygnębiające, bo uwielbiam wf, jestem uzależniona od wszelkich aktywności fizycznych, trenuję - a właściwie trenowałam kilka dyscyplin, więc starałam się o częściowe). Do tego zlecił mi rehabilitację, liczne zabiegi oraz specjalistyczne badania. Rezonans magnetyczny umawiałam na początku września - termin mam na... 30 listopada. USG stawu załatwiłam na następny dzień - bo prywatnie. Ciekawe, co z tego wyjdzie...

Anyway, kraj doi kasę NA WSZYSTKICH, nie tylko na chorych i borykających się z najróżniejszymi przypadłościami. Zdrowi też mają zdrowo przej***ne.

kajtol

2012-11-17, 22:42
Darksaider napisał/a:

Tak to jest jak babcie, które nie mają co w domu robić na rozmowy sobie chodzą do lekarzy.
Większość chorób na które "chorują" nie istnieją poza obrębem ich głowy.


na ciekawe tematy można porozmawiać z neurochirurgiem...

Darksaider

2012-11-17, 23:22
bloodwar napisał/a:



Chciałbym nieśmiało zauważyć, że 90% chorób leczonych na wydziale neurochirurgii nie istnieje poza obrębem głowy :-)



Dobrze wiesz o co mi chodziło, nie udawaj głupszego niż jesteś. :D

stery_srh

2012-11-17, 23:46
Darksaider napisał/a:

Tak to jest jak babcie, które nie mają co w domu robić na rozmowy sobie chodzą do lekarzy.
Większość chorób na które "chorują" nie istnieją poza obrębem ich głowy.


Święte słowa... dokładnie to poza obrębem ich wyobraźni. Nie raz czekałem w kolejce z dzieckiem prawie godzinę, a przede mną tylko jakieś poj***ne staruchy, które po prostu nie mają co robić z wolnym czasem. I daremne liczyć, że cię któraś przepuści. Jeszcze potrafią jebnąć tekstem "No szkoda dzieciaczka, tyle biedny się oczekać musi". Na dodatek siedzą k***iska po 15-20 minut, opowiadając lekarzowi jakieś swoje "fascynujące" historie.
Sam lekarz czasami potrafi zacząć temat, że już go wk***iają takie nawiedzone staruchy, bo nic szczególnego im nie dolega, a przychodza i tylko katują mu ucho. Albo wymyślają sobie choroby na siłę, albo opowiadają co tam u nich słychać - jaka to synowa wredna i jaki syn niewdzięczny... :hitler:

ja37

2012-11-18, 07:47
Chore babcie.....a widzieliście, jak z torbami startują na fotel w autobusie/tramwaju?
Wtedy nie są chore....

lukaszksk

2012-11-18, 11:52
Darksaider napisał/a:

Tak to jest jak babcie, które nie mają co w domu robić na rozmowy sobie chodzą do lekarzy.
Większość chorób na które "chorują" nie istnieją poza obrębem ich głowy.

Te choroby które istnieją w ich głowie są tworzone przez lekarzy którzy zapisując taką babcię do każdego możliwego specjalisty tworzą sztuczny popyt i ogromne kolejki. Wiadomo że wraz ze wzrostem popytu rośnie cena toteż mogą sobie dorobić krocie po godzinach pracy.

tentypluk

2012-11-18, 15:15
Darksaider napisał/a:

Tak to jest jak babcie, które nie mają co w domu robić na rozmowy sobie chodzą do lekarzy.
Większość chorób na które "chorują" nie istnieją poza obrębem ich głowy.


Tak to jest jak wierzy się w panstwową służbe zdrowie. Zeby tak nie było wystarczy wszystko związane z służbą zdrowią(szpitale, ubezpieczenia) przenieś w sektor prywatny

Sadoll

2012-11-18, 22:46
Darksaider napisał/a:

Tak to jest jak babcie, które nie mają co w domu robić na rozmowy sobie chodzą do lekarzy.
Większość chorób na które "chorują" nie istnieją poza obrębem ich głowy.




Ja Wam powiem, że nie do końca tak jest (chociaż może po części) bo jak kiedyś gadałem z jednym lekarzem to powiedział, że np. zapisy na tomografię komputerową (koszt badania ok 1000 zł) po rozpisaniu budżetu na następny rok kończą się po połowie pierwszego miesiąca... Więc np. od stycznia do grudnia NFZ przeznacza fundusze na powiedzmy 100 badań. Zapotrzebowanie jest tak duże, że 80 badań rozpisuje się już w pierwszych 2 tygodniach, a 20 zostawia na "nagłe wypadki" do końca roku. Takiego badania nie przepisuje się moherowi na sraczkę więc w tym przypadku nie możemy mówić o "marnotrawieniu" środków, lub zajmowania kolejek przez emerytów. To jest jedynie wina tak działającego systemu. Do moherków możemy mieć jedynie pretensje o kolejki do lekarza internisty, dermatologa, itp. bo z każdym kaszelkiem lub kurzajką zapie**alają do lekarza.