Co prawda to prawda, młodzi się tak nie boją. Sam jak miałem może 12 lat, z górki na drodze podporządkowanej rozpędzałem się jak najbardziej by z jak największą prędkością wjechać na drogę główną. Wjeżdżając na ową trasę, wyrzucało mnie na drugą stronę drogi. Pierwszy licznik na rowerze i biło się rekordy. Dzisiaj zatrzymuje się przy wyjeździe za każdym razem, i rozglądam czy coś nie jedzie. Sam wychodzę z podziwu jakim cudem nie potrącił mnie samochód. A jeżdżą one tam dość często.
Człowiek młody i głupi, aczkolwiek trochę zazdroszczę tym dzieciakom, bo widać tam komputeryzacja jeszcze nie dotarła, i wciąż bawią się na podwórku, a nie siedzą przy kompach jak dzisiejsze dzieciaki. Ehhh, i pomyśleć, że jeszcze 10 lat temu, najlepszą rozrywką były rowery, podchody i inne zabawy na dworze.
