No i tym właśnie różnią się Ukraińcy od Rosjan. Ukrainiec się napie**oli gorzałką, pośpiewa, puści pawia i pójdzie spać, a Rusek nawali się wyssaną benzyną z łady czy ropą z jakiegoś ciągnika, poprawi mefedronem, a że wytrzeźwieje po tym w moment, to przepłucze gardło jeszcze denaturatem, potem jeszcze zrobi jakąś awanturę, wda się w bójkę, stanie bez ubrań na środku ulicy w centrum Moskwy, zwyzywa lokalną władzę, obudzi się za Uralem w chałupie z desek i z kratami w oknach, otoczonej drutem kolczastym, a potem skorzysta z jedynego możliwego biletu do wolności, czyli biletu w jedną stronę na front, gdzie po tygodniu męczarni w okopie przy -3 stopniach celsjusza będzie się nad nim znęcał operator drona, zrzucając mu szyszki na łeb
Oczywiście zaraz się znajdzie jakiś narkołyk i napisze, że trawka wcale nie jest szkodliwa.