To nie jest równouprawnienie a wyzysk biednej kobiety, w równouprawnieniu to oboje nieśliby po jednej torbie a tak wyszedł on na chama i prostaka. no chyba że to tak za kare to co innego.
Jak sam niosę dwie torby, to wolę obie nieść, niż jedną (nawet jak moje dziewczę mocno chce pomóc).
Zwyczajnie łatwiej, bo jest równowaga i żadna torba 'nie ciągnie'. Zapewne wiecie o czym mówię, kazdy tak miał.
Ja standardowo staram się zawsze w takich sytuacjach zaproponować pomoc. Bez znaczenia czy to moja dziewczyna, koleżanka, matka, siostra. Dla facetów też, bo to taka zwyczajna ludzka pomoc, która nie ma wielkiego znaczenia.
Ale... spotkałem się już z sytuacją gdy taka osoba mi mówiła, że nikt za nią nie będzie nosić toreb i ch*j.
Koniec dyskusji i sobie niósł/niosła.