Rodzicielka moja, kobiecina pięćdziesięcioletna, od dłuższego czasu nie ma pracy. Z poprzedniej zwolnili jakiś rok temu i od tego czasu poszukiwania trwają. Wyższego wykształcenia co prawda nie ma, ale zawsze była zaradna, z tych co to żadnej pracy się nie boją.
To tyle wstępem, bo chcę napisać o tych sk***ysynach, którzy najchętniej wróciliby do czasów niewolnictwa. Trzy szybkie przykłady. Ogłoszenie numer jeden, praca w zakładzie produkującym garmażerkę (pasztety, sałatki i inne pierdoły). Robota sprowadza się do obsługiwania maszyn mielących bądź siekających składniki w odpowiednich proporcjach. Nic ambitnego, ale cóż, robota jak robota. Idzie na rozmowę, wszystko ok, 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu plus co druga sobota. Umowa o pracę? Ależ oczywiście, na pół etatu, płaca 700zł (Tak, k***a mać, 8 godzin obsługiwania sprzętu na full etat za 7 stów).
Ogłoszenie numer dwa, pomoc w plebsowatym, podrzędnym hoteliku w lokalnej "dzielnicy cudów". Praca również najprostsza i najmniej prestiżowa, ogarnianie pokojów, zmiana pościeli, pomoc za ladą, ogólnie rzecz biorąc sprzątanie i te rzeczy. No cóż, żadna praca nie hańbi, więc poszła na rozmowę. Blisko mieszka, sumienna jest. Ale pani kierowniczka oczekuje doświadczenia w sprzątaniu hoteli. Bo, k***a, posprzątać pokój i zmienić pościel to wyższa filozofia. Mimo, że robi to wiele lat we własnym domu.
Ogłoszenie od osoby prywatnej - opieka nad starszą osobą. Matuli bardzo pasuje, bo lubi pomagać innym i miała doświadczenie jako ''asystent osoby starszej". Po czym dowiaduje się, że córa seniorki z ogłoszenia chce opieki 24 godziny na dobę z zamieszkaniem, do tego wspaniałomyślnie dorzuci 600zł miesięcznie.
Kto tu jest popie**olony, ludzie mający sobie za nic innych, czy może to ja się zagapiłem i nie zauważyłem dokąd ten świat doszedł? Do ch*ja no, ktokolwiek z tych pracodawców pomyślał przez chwilę co odpie**ala? Przecież to woła o pomstę do nieba. Wielki k***a hejt w ich stronę.
@hello_world
Nie zrozumiałeś. Te pok***y każą zapie**alać na cały etat, ale umowę i kasę masz za pół. Takich ofert jest wiele.
Często gdy pytam się dlaczego taki mały dochód to odpowiadają, że ucieka im roboto bo nie mają pracowników. Nikomu się nie chce przyjść i pracować. Lepiej na zasiłku.
druga sprawa to moja firma. potrzeba osób na call center. praca nie jest chlubna ale 2000 lekką ręką można do łapy dostać. Ciężko kogolowiek ściągnąć. Praca łatwa, w ciepełku i darmową kawa. nie chcą przyłazić. WTF?
Ale jakie masz pomysły na to wszystko. Śmiało, dawaj. Bo pie**olić, że kogoś trzeba zabić, łby na pal nabijać to każdy cymbał potrafi. Zapisuję się do partyjki Muzz, jak bierze coś z socjalu to nie pie**oli. Jak mu na flaszkę braknie to będzie świat zmieniał. Mordował i i może nawet zwłoki gwałcił. Jebnij się w ten pusty łeb matole.
Płacą, płacą - pracuje właśnie w restauracji, gdzie mamy ok. 30 kucharzy, 4 sous chef, 3 magazynierów, 8 zmywaków, 6 team leaderów i jeszcze więcej kelnerów. Francja to nie polska, gdzie walą pracowników w ciula prawie w każdej robocie, pracuje też w weekendy, za to wolne mam w środę i czwartek. Za to gdyby szef mnie spytał, czy mogę przyjść w tą środek czy czwartek, to płacą podwójnie. Nie obrażają się też gdy się odmawia. Nie zawsze pracuję w tych samych godzinach - czasami od 8 do 16, czasami od 11 do 19 lub od 15:30 do 23:30, reguła jest jedna - pomiędzy końcem a początkiem pracy zawsze musi być bodajże 12 godzin pracy.
Oprócz tego, każdego miesiąca mam ładny druczek za co dostaje pieniądze, gdzie zaznaczony jest także np. zwrot za transport, nadgodziny, święta itp.
Ostatnia oferta pracy w Polsce, gdzie po dwóch rozmowach kwalifikacyjnych do jednej z lepszych restauracji w mieście zaoferowano mi 8 zł netto za godzinę, taka sama stawka przy nadgodzinach, umowa o pracę (chyba jedyny plus?) ale ... ilość godzin w miesiącu to minimum 200, przeciętnie 220. Podziękowałem, bo szef kuchni pomimo tego, że jest znany, to ma chyba nie równo pod kopułą aby oferować takie warunki.
Mój kolega pracuje w urzędzie marszałkowskim i od 3 miesięcy pracuje tam nowa sprzątaczka. Nie jest ona tak do końca nowa, bo poprzez znajomości przerzucili ją z innego urzędu. Zarabia miesięcznie 2000 zł netto, plus premie cokwartalne w wysokości 1000-1500 zł, plus trzynastki, plus premie świąteczne. Czyli babka od sprzątania zarabia około 2600-2700 zł miesięcznie netto z naszych podatków. Problem jest jednak w tym, że babka nie potrafi sprzątać, odwala robotę byle jak, urywa się godzinę wcześniej z pracy i to codziennie, wszędzie jest brud. Ale nie można jej zwrócić uwagę, bo babka ma plecy i przez nią może ktoś wylecieć z roboty. Gdy nowoprzyjęta laska, która formalnie jest jej przełożoną (chociaż nikt jej za to nie płaci) zaczęła zwracać jej uwagę, to ta jej zagroziła, że jeśli chce tutaj popracować to niech się lepiej nie czepia, a jeśli jej coś nie pasuje to sama może posprzątać... wyobrażacie sobie? zwykła SPRZĄTACZKA. Tak sobie o niej przypomniałem, czytając te oferty pracy, że przydałaby się jej taka praca.
!Timon, co ma moj poglad na gospodarke wspolnego z rozdawnictwem darmozjadom? widac ze ciezko jest niektorym rozdzielic te dwie rzeczy i dalej jada te oklapane formulki przeczytane w jakis smiesznych broszurkach.
Jedynym batem na niedobrego pracodawcę jest... DOBRY pracodawca. Żadne przepisy i regulacje nie stworzą szczelnej bariery a nie robienie z tym nic właśnie wpycha ten kraj coraz głębiej w ciemną dupę.