Jeden z moich znajomych kilka lat temu poderwał laskę w Jastrzębiej Górze. Wiadomo, wakacje, imprezy itd... jednym słowem: melanż kawalera na wakacjach.
Wieczorem umówił się ze świeżo poznaną panną, wziął kocyk, butelkę wina i poszli na plażę. Wieczór był miły, no i wiadomo - ten-tego, panna znienacka przystała na imprezę w kakao. Koleś z wrażenia średnio zwracał uwagę, że coś go drze pod skórą, myśląc że to plażowy piach. Dopiero po powrocie na kwaterę obczaił pod prysznicem, że pod napletem ma kawał skóry od pomidora.
Od dnia, kiedy mi o tym powiedział, mam obrzydzenie do tych sk***iałych czerwonych warzyw.
Mam nadzieję, że pomidory będą Wam smakować równie dobrze "po"...
Ja pie**ole wielka afera z powodu skórki od pomidora, ale co sobie por*chał to jego.
ps.
Poza tym po analu z przygodnie poznaną dupą daje się do wylizania, cały problem znika:)