Zacny filmik o polaku który mógł osiągnąć tak wiele.
W 1978 roku Karpiński zajął się hodowlą świń. Dwa później odnalazła go telewizja. Wobec tego, że pojawił się na wizji, władza nie bardzo mogła dłużej blokować wyjazd inżyniera. Karpińskiemu udało się wybrać do Szwajcarii, gdzie stworzył m.in. robota sterowanego głosem i Pen-readera, skaner do rozpoznawania tekstu. Niestety nie wprowadzono tych wynalazków do masowej produkcji. Do kraju wrócił w 1990 roku.
Ostatni lata życia spędził żyjąc skromnie w małej kawalerce we Wrocławiu. Cierpiał na problemy finansowe, więc musiał dorabiać projektując strony WWW.
Zajebisty koleś. Szkoda że tutaj tak jest... Na studiach informatycznych miałem tylko wzmiankę o nim, gdyby pozwolili mu rozwinąć skrzydła to zapewne byłby to cały rozdział albo i osobny przedmiot. Jeżeli kogoś interesuje to polecam też zobaczyć że takie giganty jak Commodore czy Amiga też były stworzone przez Polaka z Łodzi (Amiga została później przez niego odkupiona) tylko że mało kto o tym wie.
Aż się łezka w oku kręci jak widzę za plecami tego dziadka tom pt 'Windows' pomyślcie co On mógł stworzyć, i jakie książki by o tym powstawały.
Idealny przykład tego że dzisiejsza nauka w ŻADNYM, ale to ŻADNYM stopniu się w tym kraju nie przydaje. Nie wiadomo jak by człowiek był wybitny i przysłużył się do rozwoju technologicznego kraju, czy w innych aspektach poprawienia dobrobytu to Polska i tak człowieka Godnego wyr*cha w dupe, zje, wysra po porannej kawie po czym będzie taki człowiek musiał żyć na granicy ubóstwa, gdzie cała kasa idzie na podatki itp, a na prywatne życie nic nie zostaje.
W takim oto popie**olonym kraju żyjemy, a mogłoby być w nim tak cudownie...
Dowody proszę a nie smętna muzyczka i stary pierdoła. Pokrzywdzony przez system patriota, był w USA ale nie, musiał wrócić. Wynalazł komputer 10 lat wcześniej. Gdzieś ci się coś nie klei w tym wszystkim.
Oj tak. Co jak co, ale Tesla jak dla mnie był bogiem fizyki, większym niż Einstein, a Vinci do tego stopnia wyprzedził swoją epokę, że można by pomyśleć, iż zajrzał w przyszłość
Edit: Dla tego Polaka jak największe uznanie i szacunek.
Czytałem kiedyś o nim w CD-Action, kiedy to pisemko jeszcze trzymało jakiś poziom. Ogólnie morał był taki, że Karpiński był chory na najgorszą chorobę świata - patriotyzm. Nie ma gorszej dolegliwości, bo nie dość, że poświęcasz się w imię państwa, które tak naprawdę jest abstrakcją i umownymi kreskami na mapie, niczym więcej, to jeszcze przekładasz dobro kraju nad dobro własne i najczęściej kraj ma w dupie twoje starania i wykorzystuje ciebie ile może, a potem porzuca i zapomina. Bycie PRAWDZIWYM patriotą (nie to co wy, wklejacie avatary z orzełkami i piszecie Polska z dużej, ale nic więcej nie robicie) to przej***na i niewdzięczna praca i tylko prawdziwy samobójca będzie się chciał takiej pracy podjąć...
