Jakby go matka leczyła pasem po dupie w trakcie tych "załamań nerwowych", to by nie trzeba było policji wzywać.
Niezły patol z ciebie.
"Po przyjeździe na miejsce, policjanci specjalizujący się w tego typu interwencjach, polecili matce chłopca zostać na zewnątrz, a sami weszli do środka. Po kilku minutach kobieta usłyszała z domu komendę "na ziemię", a następnie kilka strzałów."
Czyli mamy film z innego zdarzenia, albo ja żle rozumiem "na zewnątrz" i "wewnątrz".
To po pierwsze.
Po drugie - do chorych wzywa się lekarza czy pogotowie, a policję do niebezpiecznych, zagrażających innym.
Departament Policji w Salt Lake City powiedział, że funkcjonariusze zostali wezwani do domu w Glendale w stanie Utah w piątek wieczorem z doniesieniem o chłopcu, który groził ludziom bronią. Chłopiec podobno uciekł i został postrzelony przez funkcjonariusza po tym, jak ścigała go policja.
The Salt Lake City Police Department said the officers were called to a home in Glendale, Utah, Friday night with a report of a boy who had threatened people with a weapon. The boy reportedly ran and was shot by an officer after being pursued by police.
"Po przyjeździe na miejsce, policjanci specjalizujący się w tego typu interwencjach, polecili matce chłopca zostać na zewnątrz, a sami weszli do środka. Po kilku minutach kobieta usłyszała z domu komendę "na ziemię", a następnie kilka strzałów."
Czyli mamy film z innego zdarzenia, albo ja żle rozumiem "na zewnątrz" i "wewnątrz".
To po pierwsze.
Po drugie - do chorych wzywa się lekarza czy pogotowie, a policję do niebezpiecznych, zagrażających innym.
Po trzecie - policjanci mają na cmentarzach mnóstwo kwater z kolegami, którzy słyszeli od rodzin osób, do których byli wzywani, że "...nasz Dżon jest spokojny, nie jest uzbrojony i to fajny koleś, a was wzywaliśmy tylko, żeby się Dżonem pochwalić..."
Więc... Więc chłopak miał pecha urodzić się uszkodzony, miał pecha, że matka wezwała nie te służby, które trzeba było wezwać (jeśli prawdą jest, że rzekomo nie stwarzał zagrożenia, ale wtedy po co policja?), miał pecha, że na wezwanie nie przyjechał psycholog z wykładem, ale policjant z bronią.
No i jeszcze jedno - asperger to nie jest zespół wykluczający zrozumienie polecenia policjanta.
Za Wiki: ...Zaburzenie to obejmuje m.in. uporczywe trudności w zakresie umiejętności społecznych[2], trudności w akceptowaniu zmian, ograniczoną elastyczność myślenia przy braku upośledzenia umysłowego...
Więc szafowanie tym określeniem... No albo chłopak nie miał aspergera, albo ktoś napisało chłopaku nieprawdę.