dredo-podobne
Jest taka sama jak maślaność masła.Ja się zastanawiam jaka jest "szybkość prędkości" światła?
Tutaj?
Nie ma to jak dyskusje gimnazjalistów. Do gościa, który zmyśla o swoim znajomym fizyku:
Bozon Higgsa pojawiał się w równaniach, które są starsze od Twojej starej. I nie jest to jeden bozon, natomiast dopiero pierwszy został odkryty. Fakt, że istnieje oznacza, że wzór (a raczej wzory), którymi opisujemy cały nasz wszechświat (z wyjątkiem grawitacji) są poprawne. Trzeba było tylko znaleźć te cząsteczki, by równanie się ładnie układało (i to się udało, czyli innymi słowy za pomocą tego, jak wszechświat się zachowuje wyciągnięto przypuszczenie, że istnieją jeszcze takie cząstki, bo gdyby ich nie było, to nasze obecne wzory byłyby ch*jowe). I w kosmosie nie ma czegoś takiego jak "idealna próżnia" - nawet, jak wszystko z określonej przestrzeni wykastrujesz, to i tak znajduje się tam energia próżni, czyli powstają cząsteczki wirtualne (czyli innymi słowy- coś powstaje z niczego, dosłownie). A kosmos znajduje się w przestrzeni, która się rozszerza, dlatego na wielkich odległościach (jak gromady galaktyk) rzeczy się od siebie oddalają. Dlatego widzimy 13,7 mld lat świetlnych, a nie dalej - bo gdy światło rozpoczęło podróż już po wielkim wybuchu (gdy wszechświat schłodził się do odpowiedniego poziomu i stał się przeźroczysty, z tego okresu jest chociażby promieniowanie tła- najstarszy obraz wszechświata), zaczęło do nas lecieć - a właściwie nie do nas, bo nasze słońce się wtedy jeszcze nie paliło - co najwyżej "matka" słońca, która wyprodukowała cięższe pierwiastki jak węgiel czy żelazo i i praktycznie wszystko, co można na ziemi spotkać - czyli to, z czego się składamy. No, a więc gdy sobie tak leci 13,7 mld lat i do nas dociera, to można sobie pomyśleć, że to już jest granica wszechświata. Otóż nie jest. Wszechświat w pierwszych chwilach zajebiście się rozszerzył (inflacją się to nazywa), dlatego nie poznamy dokładnych granic kosmosu (jeśli istnieją). Dodajcie do tego jeszcze fakt, że im dalej jesteśmy od czegoś, tym szybciej od siebie uciekamy, a więc w pewnym momencie będziemy uciekać od siebie szybciej niż prędkość światła (nie będziemy poruszać się szybciej niż światło, tylko ta przestrzeń rozciągająca się miliardy lat świetlnych między obiektami będzie się rozszerzać). Dlatego z każdą sekundą coraz więcej gwiazd i galaktyk ucieka nam tak daleko, że już nigdy ich nie zobaczymy.
I nie mieszajcie w to Boga, bo zestawianie starej książki napisanej przez starożytnych żydów z łazikiem Curiosity, astrofizyką i medycyną nie pozostawia złudzenia kto wygrywa.