Serce nie musiało mu stawać, bo byłby już trupem.
Moja wersja jest taka (o ile to prawda z tą historią): gość po prostu po ostrym zapiciu dostał spadku ciśnienia i spłycenia oddechu. Serce biło, ale puls mógłbyć ledwo co wyczuwalny. A że pewnie tam stwierdzenie zgodu odbywa się na zasadzie - nie rusza się, chyba nie oddycha = trup, to wyszło jak wyszło. Różne cuda się zresztą dzieją nawet w normalnych kostnicach, nie tych ruskich. Są przypadki nawet z lat obecnych, udokumentowane medycznie, że ludzie "ożywali" w kostnicy, na stołach sekcyjnych, czy na swoich pogrzebach. Ostatnio czytałem o kobiecie, która była już chowana 4 razy i dopiero ten 4 raz był tym prawdziwym. Czytałem też o gościu co się "obudził" podczas rozpoczynania sekcji i umarł ze strachu na zawał jak zobaczył, że chcą go kroić.
PS. Szamani voodoo mają nawet substancje wywołujące taki stan na zawołanie - stąd się zresztą wzięły legendy o zombie.
https://www.rt.com/news/327498--dead-russian-man-vodka/