Pewnego razu ustawiłam się w kolejce w sklepie zoologicznym w Poznaniu. Przede mną stał ogromny młody człowiek - wysoki chyba na 2 metry, "napakowany", a w dodatku łysy i ubrany tak, że jedyne co przyszło mi do głowy to myśl, że na pewno kupi zaraz karmę dla swojego rottweilera. Kiedy przyszła jego kolej, chłopak zwrócił się ściszonym, trochę niepewnym głosem do sprzedawcy:
- Poproszę sianko dla króliczka.
Króliczki są pjur fakin iwil, tak samo jak drzewka szczęścia, jin-jang, motylki i kursy szybkiego czytania! (kto nie kapuje - niech sobie znajdzie co według KK jest bałwochwalstwem)