A ja powiem, że pie**olenie i zdarzają się takie przypadki, gdzie dzięki ściemnianiu w robocie ratujesz sobie dupę. Zanim przeniosłem się do małego prywaciarza to zaliczyłem 2 lata w korpo. W dziale miałem 3 śmieci z polskiego trójkąta bermudzkiego (radom, sosnowiec, łódź), dystalencia jakich mało. Ogarniam płynnie ansysa, inventora i cad'a, moi ex-pracownicy ledwo cad'a. To co ja robiłem w cad'zie godzinę/dwie oni robili cały dzień, a czasem i kończyli po godzinach. Jak się z czasem okazało, że zapie**alam z robotą to mnie przyj***li zleceniami tak, że niemalże ja musiałem na nadgodziny zostawać, a ci kretyni dalej dłubali tyle samo. Pensja? ch*j się zmieniło. Więc chcąc nie chcąc musiałem w robocie większość czasu ściemniać, że coś robię i jakie to trudne, bo inaczej bym zapie**alał za 4 idiotów i ch*ja z tego miał. Przeniosłem się do małej 10 osobowej firmy, bierzemy teraz od tych mośków podwykonawstwo na co drugim projekcie, bo oni się nie wyrabiają z niczym a nie chcą płacić kar. Opie**alanie się w robocie nie jest wielkim problemem, niekompetencja pracowników jest i to nie tylko u nas w Polsce. Na zachodzie ilość jałowej pracy i przepłacanie za projekty jest na znacznie wyższym poziomie niż u nas.
Jakby w niektórych miejscach pracy policzyć ile czasu niektorzy przepie**alaja na kawke, papieroska, ploteczki albo k***a 10min w sraczu to pensję powinno się takiemu o 20% zmniejszyć.
W pierwszej swojej takiej prawdziwej pracy mieliśmy takiego lesera j***nego ch*ja pie**olonego.
Zawsze jak było na 2gą zmianę 16-24 a szefostwo o 17 wychodziło to pie**olony nierób co chwilę wychodził pogadać przez telefonik sobie i to tak ok 10min za każdym razem do tego fajeczka co godzinkę nieśpiesznie 5min i do tego czekoladę z automatu też k***a kilka razy na zmianę brał z puli wspólnych żetonów. Do klopa jak szedł panicz to tż mu schodziło 10-15min a w klopie j***ło jak sk***ysyn zielskiem po nim. Spokojnie w ciągu zmiany potrafił 2h się opie**alać a często i dłużej a cała reszta siedziała zaj***na papierami i k***a nawet jak na fajkę szliśmy to się paliło na prędkości, że z fajków marchewy się robiły.
No ale wtedy nie byłem jeszcze rudy więc go nie podpie**oliłem a z perspektywy czasu chyba powinienem.