Agaliarept jestem studentem 4 roku informatyki na Politechnice Wrocławskiej, studiuje dziennie, dlatego nie mam za wiele czasu na prace, jednak czasem wezmę sobie jakieś zlecenie i za te kilkanaście godzin prazy w miesiącu ( w domu ), wyciągam niezłą kasę, dlatego nie wiem dlaczego miałbym byc pesymistą jeżeli chodzi o przyszłe zarobki/pracę.
ch*j Z TYM I TAK MIESZKACIE W WAŁKARSKIM KRAJU... gdzie rzad jebie w dupe jebie jebie jebie i bedzie j***l
na koniec skomentuję ostatnią wypowiedź - 50 klientów dziennie (przyjmując dzień = 8 godzin) tj ok 10 min na klienta. Mi coś takiego się nie uśmiecha. 8 godzin na nogach, ręce uniesione, a w palcach nożyczki Spróbuj Marcinosz...
ach nie mogę się doczekać będę już wtedy na emeryturzeAle wyobraź siebie po 45
Szkopuł w braku studiów polega na tym, ze teraz, kiedy się ma 20, 30 parę lat, mogą one nie być potrzebne. Jeśli umiesz cos robić i trafiłeś w niszę lub w popularną branżę, możesz pracować i nieźle zarabiać bez studiów.
Ale wyobraź siebie po 45, kiedy nagle (nikomu nie życzę) tracisz stałą pracę/twoj biznes plajtuje/podupadasz na zdrowiu i nie możesz robić na budowie. I szukasz roboty. Jakiejkolwiek. Rynek pracy nie jest źyczliwy dla ludzi po czterdziestce. I jeśli pracodawca otrzyma 2 zgłoszenia np. na zwykłego magazyniera, to wybierze prawdopodobnie tego, co jednak jakieś studia robił.
Ja tam się nie upieram przy studiach - im was mniej będzie (magistrów), tym lepiej dla mnie
Tia obudź się pracodawca nie patrzy na papier a na to co pracownik potrafi
A widziałeś lekarza któremu biznes nie wypalił ? Mówimy teraz o 40 latkach przypominam...
Ciekawe, mówisz że np zamiast absolwenta medycyny do szpitala przyjmą znachora... bo ma większe doświadczenie?