Nie mam nic przeciwko umiarkowanym wyznawcom islamu, bo tacy tez są, nawet w Polsce i cieszą się, że jakiś wrzeszczący alladyn nie strzela do nich z kałacha jak do tarczy za nie bycie fanatykiem. Nawiedzonych pojebów alibabów, nawołujących do ścinania głów należy deportować do ich śmierdzących kozami jaskiń. Tam mogą sobie wojować.
Ale wy sobie zdajecie sprawe, ze jakby decydentom tego swiata zależało na uregulowaniu tej kwestii, to już dawno by sie to wydarzyło?
Jest im na reke, bo ludzie wyrzekają sie swoich wolnosci osobistych, zmruzonym okiem patrzą na narastającą inwigilacje, nie przeszkadza im fakt, ze wszystkie powody inwazji na Irak (nie-arabski kraj, podkresle wam) okazaly sie byc, uwaga, zwykłym k***a kłamstwem, a mimo to nikt nawet nie pierdnie w sprawie pociagniecia kogokolwiek do odpowiedzialnosci? Ze zydki machają szabelką i widmo wojny spoczywa nad Iranem (kolejny nie-arabski kraj, laski nie chodza tam okutane od stop do głow), za co k***a, za atom? Jakbym był sasiadem zydkow to atom bylby absolutną koniecznością. Dlaczego zaden zasrany inspektor czy przywodca nie raczył nawet bąknąc o izraelskim arsenale atomowym?
To wszystko jest pieknie wyorkiestrowane, a najlatwiej jest wskazac popie**olonych fanatyków jako winnych całej sytuacji, pożyczyc im ch*ja w dupie na necie i pójśc spac z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku.
Muzułmanie mają takie samo myślenie jak cyganie czy patogeny chorobotwórcze: zająć miejsce, rozpanoszyć się, zniszczyć miejsce, ruszać dalej w lepsze miejsce... Taka prawda