Poczyniłem małe obliczenia, bo kretynizm niektórych aż mną trzęsie.
W ciągu 0,6 sekundy motocykl przejechał odcinek, który szacując po długości samochodów wynosi circa 30m.
To daje nam 50 m / s.
To daje nam 3000 m / min.
To daje nam 18000 m / h.
To daje nam 180 km/h.
(jeśli założymy, że motocyklista jechał z tą samą prędkością, co nie miało miejsca, bo próbował wyhamować przed zderzeniem)
Od momentu, kiedy samochód rozpoczyna manewr do momentu zderzenia mijają 3s.
Motocyklista jechał 180km/h i był w odległości 150m od miejsca zdarzenia, kiedy kierowca samochodu rozpoczął manewr.
Ofc kierowca auta wymusił pierwszeństwo, ale to daje prawo motocykliście zapie**alać? Najgorsze jest to, że nie ważne o jaką grupę użytkowników dróg chodzi (motocykliści, kierowcy, rowerzyści) to wiecznie jest ból dupy o to, że my tacy biedni, a inni są źli. Każdy chce w ch*j praw na drodze, ale jak współżyć na drodze, skoro każdy z każdym prowadzi wojne. Mentalność ludzi musi się zmienić, ale do tego potrzeba kolejnego tysiąclecia...
wcale mi go nie zal.. widac ze ladnie zapie**alal... denerwuja mnie ci kozacy na kosiarkach :/ jedyne co to tylko narobil klopotow i wyrzutow sumienia kierowcy osobowki ktory mu teoretycznie zajechal droge ;/
a ten ku*as z auta mial oczy w dupie ze go nie widzial? zostaje tylko nadzieja ze kierowca auta ktory wymusil pierszenstwo przez jakis czas bedzie ogladal swiat w kratke a koledzy z celi zrobia mu z dupy p*zde
koleś ewidentnie 50 nie jechał, kierowca osobówki mógł go w ogóle nie widzieć, albo myśleć że jest tak daleko, że zdąży