Zna ktoś rodziców? Niech im powie, że jak połamie się nogi to się zmieści do okna życia! Chociaż w sumie szkoda miejsca. Do worka z kilkoma kamieniami i do stawu jakiegoś!
Smutne to, szkoda dzieciaka, bo ma zj***nych rodziców, jeżeli ich w ogóle ma. Ja też jako dzieciak mieszkałem w takiej kamienicy - ogólnie patologia, ale matka się starała nas jakoś wychować. Kiedy koledzy np. zaczepiali bezdomnego i go wyśmiewali, to jako podatny na wpływ i nieukształtowany gówniak przyłączyłem się do kolegów, moja matka to zobaczyła, zarobiłem soczystego liścia, a potem miałem godzinny wykład o tym co czuł ten człowiek. Wtedy myślałem, ale ja mam przej***ne, wszyscy mogą, a ja nie. Dzisiaj jako dorosły cieszę się z tego liścia i z wielu innych sytuacji kiedy rodzice próbowali mnie , z lepszym bądź z gorszym skutkiem odciągać od patologicznych zachowań. Ps.jak wszyscy tam, żyliśmy z pensji ojca i z zasiłków, ogólnie ubóstwo, ale rodzice reagowali kiedy było trzeba.
I takie ruszyć nie można, bo zaraz bedzie, że rodzic zneca sie nad dzieckiem... Kiedyś to by dostal pasem czy kablem po dupie i by nie przeklinał przez kolejne 10 lat a tak dupa.. Powiesz mu, że tak nie wolno to ci odpowie sp***alaj.
k***a mam się go bać czy co..... Jak by tak zaczą mnie jechać to coś czuje że po 5 minutach jego ciumkania do mnie wrzucił bym go do kontenera na śmieci czyli tam gdzie jest jego miejsce
Tyle, że to się wynosi z domu. Już ok. 10 letnie dziecko wyczuwa niuanse kultury. Rodzice albo menelstwo, albo patologia, albo zwyczajnie brak czasu i/lub chęci.