podsumowując ogólną dyskusję na tematy USA- kraje arabskie.
Uważam iż całą winą za syf tego świata obarczyć można Hameryke. Dlaczego? Otóż dlatego moi drodzy sadole ponieważ nikt nie mówił iż różnorodność na świecie jest zła. Miejsce Araba (mam tutaj na myśli ogół arabskich nacji) jest na Półwyspie arabskim, bliskim wschodze etc. , miejsce Polaka w Polsce, Brytyjczyka w Anglii itd... Problem zrodził się wtedy gdy to Amerykanie (którym to nasze rządy od zawsze usilnie liża dupsko z zawziętością dz**ki która łyka ch*je jakby mieli je wycofać) postanowili ubić genialny interes i wejść tam wraz z ideologią zachodu przy okazji "kupując" ropę. Tylko to nie jest zachód, to nie jest ta mentalność i to nie jest ta kultura... Tam dyktatury są wskazane co wcale nie oznacza iż ludziom żyje się źle, zresztą dyktatura to wg. mnie złe słowo... Ilu z nas chciałoby aby wybitny Polak Marszałek Józef Piłsudzki bądź ktoś na jego podobieństwo wziął odpowiedzialność za nasz kraj i panujący tutaj nieład? Myślę że większość. A do całej reszty pytanie- otóż czemu jeżeli sytuacja w Syrii jest bardzo mocno napięta, na ulicach giną codziennie setki cywili i kraj chyli się ku upadkowi to dlaczego Ameryka tam nie wjeżdża z pomocą? A dlaczego tak nagle i tak ochoczo pojawiła się w Libii? No dlaczego? BO W SYRII ponoć NIE MA ROPY! Ale czy aby na pewno? Otóż ostatnio natrafiłem na taki oto artykuł.
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/klopoty-syrii-moglo-wywolac-zlokalizowanie-duzych-zloz-ropy-naftowej-gazu
To tyle mojego pie**olenia, uważam iż każdy kto uważa że to Hameryka ma rację i prawo tam stacjonować nie zna, bądź nie pamięta historii Polski i to wcale nie tak odległej bo analogia w temacie jest spora.
Pozdro.
