Przeczytałem tylko trzy lektury szkolne: Anaruka, kamienie na szaniec i dywizjon 303. Wolałem czytać Sapkowskiego, Piekare, Prachetta i innych pisarzy, których twórczość jest o niebo lepsza i ciekawsza, niż pie**olona lista lektur serwowana przez MEN. Te liste to chyba żydzi narzucili, żeby zniechęcić społeczeństwo do czytania i zniewolić ogłupiony naród... najgorsze, że im się k***a udało.
Prawdą jest, że najgorszą rzecz jaką można uczynić książce, to zrobić z niej lekturę. Choć w liceum się przez nie przebijałem i nienawidziłem, to po kilku latach, na spokojnie, do nich powracałem. Nie do wszystkich oczywiście, ale do kilku, które wypada znać ze względu na narodowość.
Mieciu mówi o lekturach z pozycji przymusu. I tak je ocenia. Nie dziwię mu się.
@2up, zawsze lepiej dla zabawy powiedzieć "dżewa", niż na serio mówić bez przerwy "wogle" czy "włanczać", już o tych niedojebańcach ze śląska czy spod gór nie wspominając...
@up Mietczyński jest z górnego śląska... Nie mów niedojebańcy bo to po prostu ich miejscowa gwara, niektórzy zamiast ą mówią om, przypadłość regionalna...
Poważnie k***a? Nie masz się do czego dopie**olić, to spróbujesz mu uświadomić że ma (?ch*j wie co właściwie chcesz zrobić?) jakąś wade wymowy, mimo że jej nie ma?