Cały problem polega na tym, że jesteśmy krajem z czarnej dupy.
W USA, Hiszpanii czy GB takie numery przechodzą i ludzie na tym sporo zarabiają a dlaczego? Ano dlatego, że tam opłaca się coś przemycać. Mówię o jakiejś biżuterii czy antykach za które nominalnie trzeba by cło zapłacić. Do tego dochodzi fakt, że sporo z takich ludzi nie odbiera bagażu bo czują, że są pod obserwacją lub już ich zwinęli ledwo nogę postawili na płycie lotniska.
Bagaż nie odebrany jest skanowany czy jakichś bomb albo innego tałatajstwa nie ma, potem plombowany i wrzucony do magazynu. Za jakiś czas się go sprzedaje na aukcji tak jak stoi, bez żadnego otwierania i sprawdzania ch*j wie czego. Ludzie czasem cos ciekawego trafia i dzięki temu przychodzą na następną aukcję. W ten sposób biznes się kręci.
A u nas jak zwykle "stąd po niebo wszystko moje".
Gdybym był właścicielem spółki robiłbym co tydzień taki aukcje, kto tam będzie wiedział skąd są te torby, napychało by się losowo towarami, w co którejś coś ciekawego i git, biznes się kręci
Ale o co chodzi? Przecież u nas organizatorzy JAWNIE informowali (kilka razy słyszałem w radiu tę wypowiedź pani z lotniska) , że z bagaży został usunięty alkohol i żywność. Znaczy się, że bagaże zostały kompletnie przetrzepane. Alkohol i żywność to wersja oficjalna. Dla malkontentów HELLO - WELCOME TO POLAND!
Gówno nie aukcja. Ja bardzo lubie chodzić na aukcje samochodowe. Mój kolega wylicytował pięknego Vouxhall'a Vectre z 2006 roku za 600 funtów. Była tylko lekko obita, wiekszosc czesci wział ze złomu tak jak i blacharkę no i trochu podrasował wiec w sumie autko go wyszło niecałe 1000 funciochów co jest wynikiem bardzo dobrym. Na aukcję Lot'u bał bym się iść bo pewnie nawet ta paniusia co kilka słów mówiła, zaj***łą troche ciuszków i drogich rzeczy. Zresztą większość ludzi drogocenne pierdoły bierze do podręcznego.