I oczywiście nikomu nie przyszło do głowy, że trzeba zatamować krwawienie.
Koło pociągu jest dosyć grube, to nie cienki ostro tnący nóż. Jest tak samo rozgrzane podczas jazdy. W związku z powyższym, odcięcie przez koło jadącego pociągu, technicznie rzecz biorąc jest odcięciem z równoczesnym zmiażdżeniem i przyżeganiem rany. A co za tym idzie krwawienie jest mniejsze niż gdybyś odciął rękę ostrym narzędziem (np. mieczem). Krwawienie czasami jest (na nieszczęście ofiary) na tyle małe, że ofiara przeżywa, a większe zagrożenie dla jej zdrowia mają zakażenia przyranne, niż sama amputacja.