Piło się nierozrobiony bo nie miało się czym rozrobić, chleb w dłoń, niuch i w pysk (także proszę nie pitolić, że się nie da czy kto tam pije... Wystarczy zobaczyć jak "śmietanka" zza żabki denaturat z gwinta łoi )... Fakt jest taki, że ten skośnooki jełop więcej rozlewa niz k***a pije...
Można. Jak wóda ch*jowa to i 40% starczy. Jak gorzała, najlepiej swoja, jest dobra to przy 70% nie da rady się skrzywić.
A szpirytus to da się pić jak człowiek przywykł do twardych alkoholi, jak ktoś pije drinki całe życie to się zakrztusi czyściochem.
Aż mi się przypomniało jak kiedyś graliśmy w 3 kubki, takie 100ml co są na promocjach kawy, gdzieś tam kumpel od ojca ze sklepu wyczaił.Spirol,wódka,woda-pijesz dwa.Opcja wódka popita spirolem,wierzcie mi nie jest niczym "fajnym" Alkochińczyk przy tym to gra dla piłkarzy nożnych.Najkrótszą rozgrywkę jaką widziałem(od trzeźwiutkiego gościa(80kg)do zgonu: 3m47s)chyba nie muszę mówić, jakie 4 banie, praktycznie jedna po drugiej wypił...
ja kiedyś jak jeszcze mieszkałem ze starymi to wróciłem nagrzany ale uznałem, że jeszcze za słabo więc podprowadziłem flaszkę z barku starych. Piłem sobie pod wiśnie i trochę ta wódka piekła w gardło. Na drugi dzień się okazało, że to był spiryt. Albo jestem jakiś odporny albo to są jakieś brednie, że niby jak pijesz spirytus to cię zatyka i takie tam. Naj***łem się porządnie nie powiem ale nie było tragedii