W liceum przed lekcją WF, kumplowi (bo rozgrzewkę mieliśmy) wypadł bark. j***ny nastawił go sobie sam. Położył rękę na dosyć wysoko umiejscowionym kaloryferze (na wysokości klatki piersiowej) i przykucnął. j***ny nawet nie jęknął, mówiąc że już tyle razy mu bark wypadał, że nie robi na nim to wrażenia, a nie chce mu się do lekarza z tym j***ć.