Mam blok pełen... specyficznych ludzi. Nie mają wykupionych miejsc parkingowych i zawsze muszą się dowalić, są takie dwie "piekielne" rodzinki. Jedni mają swoje ulubione miejsce i zawsze coś odwalą. Kiedyś odwiózł mnie chłopak i nieopacznie stanął na świętym kawałku parkingu. Jeszcze chwilę rozmawialiśmy, aż nadjechali oni. Stanęli naprzeciwko nas, maską do maski i patrzyli na nas jakby chcieli nas zabić. To było dość osobliwe, więc szybko się pożegnałam i zaczęłam iść w stronę domu, a chłopak zaczął wycofywać. Wtedy oni podjechali od razu ten kawałek do przodu, aż stanęli na miejscu, które jeszcze chwilę wcześniej zajmowaliśmy, a potem szczęśliwi wysiedli.
Innym razem czekali na mnie przy śmietniku żeby powiedzieć, że pierwszy ogólny kontener jest dla starszych pań, a ja mam wyrzucać do tego obok. Kontenery niczym się nie różnią. Mojej babci z kolei powiedzieli, żeby też wyrzucała do tego drugiego, a przecież jest starszą osobą. I weź tu zrozum ludzi...
Wątpię czy chodziło tu o miejsce parkingowe-tabliczek brak,koperty brak,numeru rejestracyjnego w widocznym miejscu brak. Dla mnie to raczej jakieś osobiste porachunki. W sumie w tej sytuacji przydałoby się zezwolenie na broń palną-strzelić kilka razy z okna w srebrny samochód to szybciutko by odjechał...albo i nie
@GhostRider32
tak, tylko w takim przypadku dzwonisz po straż miejską i mu auto odholują, jak jeden z drugim zapłaci to następnym razem będzie patrzał gdzie staje