Student zdaje egzamin z elektrotechniki, lecz odpowiedzi studenta są poniżej krytyki. W końcu profesor zły, mówi:
- Dam panu trójkę, jeżeli powie pan ile jest żarówek w tej sali.
Student zaskoczony szybko policzył i odpowiada:
- Trzydzieści.
- Nieprawda - mówi profesor, po czym wyciąga z kieszeni żarówkę.
Za rok ten sam student podszedł do egzaminu i sytuacja się powtórzyła. Na pytanie profesora o ilość żarówek odpowiedział:
- Trzydzieści jeden.
Na co profesor z uśmiechem:
- Nieprawda. Nie mam w kieszeni żarówki.
- Ale ja mam.
Podczas zajęć laboratoryjnych studentka pyta pana profesora:
- Panie profesorze, a dlaczego transformator buczy? Profesor zastanowił się po czym odpowiedział:
- Gdyby pani miała 50 okresów na sekundę też by pani buczała.
Żonaty już absolwent wydziału elektrycznego grzebie coś przy kontakcie i woła:
- Kochanie chodź na chwilkę i potrzymaj ten kabelek.
- No trzymam i co?
- Mmmhm to znaczy, że faza jest w tym drugim.
Spotykają się dwaj przyjaciele elektrycy.
- Ożeniłeś się? - pyta pierwszy.
- Nie, jeszcze nie. Szukam trójfazowej żony.
- ???
- W kuchni - pani domu, w łóżku - dz**ka, w gościach - piękność.
Po kilku miesiącach spotykają się znowu. Pierwszy pyta:
- I co? Znalazłeś trójfazową kobitkę?
- Znalazłem, tylko ma przesunięcie w fazie. W kuchni - piękność, w łóżku pani domu, w gościach - dz**ka.
Tu jest akurat przewaga gimbazy nad ludźmi: Oni mogą pójść do technikum i z czasem zrozumieją te kawały. A ci, którzy wybrali pedalskie licea czy uniwersytety, nigdy nie pojmą, o co chodzi.
Tu jest akurat przewaga gimbazy nad ludźmi: Oni mogą pójść do technikum i z czasem zrozumieją te kawały. A ci, którzy wybrali pedalskie licea czy uniwersytety, nigdy nie pojmą, o co chodzi.
no, żarówka w kieszenie jest w ch*j życiowa j***ny dupowłazie.