"Kim Dzong Un, przywódca Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, ma ważyć aż 130 kg – donosi Dziennik Trybuna. Trzydziestotrzyletni władca nigdy nie należał do chudzielców; przejmując stery rządów w 2011 roku, ważył 90 kg. Okazuje się więc, że przez pięć lat przybyło mu aż 40 kg. Dlaczego? Wywiad południowokoreański twierdzi, że to przez stres. Kim Dzong Un ma żyć w ciągłej obawie przez zamachowcami, przeciwnikami politycznymi, wrogami zewnętrznymi i ogólnie ludźmi, którzy chcą pozbawić go władzy i życia. Próbuje rozładować ów strach, pochłaniając coraz to większe ilości posiłków. Dlatego właśnie tyje…"
To byłoby zabawne gdyby nie było straszne, że zdegenerowany dyktator tego quasi-feudalnego państwa waży tyle co nasz Ryszard Kalisz, kiedy jego obywatele głodują.
Moja babcia też tak miała, jab miała stres to jadła. Po śmierci 10 gości trumnę ledwo niosło. Niech jej ziemia lekką będzie. W odróżnieniu jej do ziemi.
A co jeśli jest to zaplanowany zamach żeby zdechł na zawal serca?
Gdzies wyczytalem, ze skrowysyn od marca zmienia lekarzy prawie co tydzien. Moze i jest paranoicznym prolem, ale chyba jest sie czego obawiac. Wujek Sam-Pejsowy nie lubi Kima, a najlepszym rozwiazaniem jest smierc wodza i rewolucja! Od k***a zarania ludzkosci dziala!
Pa...........ć
2016-07-12, 03:38
Zapewne jest największym grubasem u siebie w kraju
Un...........en
2016-07-12, 04:04
Niech tyje. Rozległy zawał załatwi go zanim odstawi jakąś naprawdę grubą akcję.