18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Historia z życia wzięta

rlkp • 2016-02-06, 16:00
Historia z życia wzięta...

Mój dobry znajomy ma żonę(bardzo atrakcyjna, inteligentna kobieta) i dziecko, ale lubi czasem zrobić skok w bok. Tym razem wczoraj skok w bok zakończył się totalnym fiaskiem. Umówił się z koleżanką z pracy na randkę do restauracji w Katowicach, jakie było jego wielkie zdziwienie kiedy wychodząc z lokalu za za rękę zobaczył swoją żonę czekającą na niego. Okazało się że koleżanka z pracy to też dobra znajoma jego żony i wszystko było specjalnie ustawione, a ich kolacja była nagrana, jako dowód do rozwodu i alimentów. Cóż jego czas dobiegł końca, a żonę ma naprawdę fajną i nie jeden bym brał... teraz będzie pracował na dziecko przez ponad 20lat

W trakcie rozmowy przez telefon pytał się czy nie ma ktoś kawalerki do wynajęcia bo nie ma gdzie mieszkać, mieszkanie nie było jego....

Więc uważajcie gdzie się umawiacie z kochankami :)

ATOMOWYANDRZEJ

2016-02-07, 20:24
dobrze frajerowi. Wszystko miał czego potrzebował ,a autor sam napisał ,że "lubiał robić skok w bok".

Niech teraz skacze do starości.

NieLubieWas

2016-02-07, 20:33
A gdzie wy takie zycie macie ze sobie latacie po restauracjach z pobocznym r*chaniem ? a tu czlowiek zapie**ala nie ma czasu sie wysrać

TooSlow

2016-02-07, 20:34
Spokojnie bez stresu. Alimenty na dziecko zależą jedynie od jego możliwości zarobkowych i potrzeb dziecka. Jeżeli zdrowe dziecko, a on nie zarabiał kroci (a z tego co piszesz żona lepiej zarabiała - jej mieszkanie), to skończy się na 500-600 złotych.

Co do alimentów na żonę, może być gorzej. Ale znów wracamy do jej sytuacji finansowej. Jeżeli to ona "dokładała" do jego utrzymania (dużo lepiej zarabiała), to będzie miała problem udowodnić, że jej sytuacja majątkowa się pogorszyła. Wszak mieszkanie jest jej, a do dziecka mąż będzie musiał się dołożyć tak czy inaczej.

Poza tym istotna rzecz - kobiety tylko wtedy wykorzystują takie prowokacje, kiedy same już od dawna chcą rozwodu. Tutaj naprawdę nie ma innej reguły. Więc albo ty ją r*chałeś, albo ona chce przer*chać kogoś innego, ale woli to zrobić mając załatwioną sytuację mężusia.

Wiem to, jestę prawnikę.

czarnykun

2016-02-07, 21:18
A od kiedy to sie z kochankami za rękę chadza po mieście?

ironik

2016-02-07, 21:37
A nie jest tak, że jeżeli nie ma rozdzielności majątkowej, to gdy jedno wyrzuca drugie z domu, to musi mu zapewnić lokal?

omgłomatkobosko

2016-02-07, 22:07
Opowiem wam historię i ch*j mnie obchodzi, że was nie obchodzi.
Jedziem.
Sytuacja dzieje się w Katowicach na os. Tysiąclecia. Kumpel miał kochankę w bloku obok swojego. Pewnego razu załatwił sobie urlop i powiedział żonie, że wyjeżdża służbowo na tydzień. Pożegnał się z żoną i pojechał na Silesię, żeby ukryć auto. Wrócił na piechtę do kochanki i bzykali się przez kilka dni.
Wszystko było fajnie do czasu, aż poszedł któregoś dnia wyrzucić śmieci. Poszedł w pidżamie i szlafroku z różowym wiaderkiem do tego samego śmietnika, do którego chodził od siebie.
Pech chciał, że się zapomniał i wrócił z tym wiaderkiem do SWOJEGO mieszkania.
Jeszcze większy pech był taki, że spotkał żonę na schodach i wywiązała się rozmowa:
- A co ty tutaj robisz Krzysiek?
- ....eeee mmm ja właśnie wróciłem wcześniej z delegacji i poszedłem wyrzucić śmieci.
- Jak to k***a?! A skąd masz to różowe wiadro?!
No i pozamiatane. Chop się przyznał do kochanki i zrobił wyjazd z chaupy.

Wniosek z tego taki: Nie chodź z różowym wiaderkiem wyrzucać śmieci:)

Dziad_Inżynier

2016-02-07, 22:31
omgłomatkobosko napisał/a:

Opowiem wam historię i ch*j mnie obchodzi, że was nie obchodzi.
Jedziem.
Sytuacja dzieje się w Katowicach na os. Tysiąclecia. Kumpel miał kochankę w bloku obok swojego. Pewnego razu załatwił sobie urlop i powiedział żonie, że wyjeżdża służbowo na tydzień. Pożegnał się z żoną i pojechał na Silesię, żeby ukryć auto. Wrócił na piechtę do kochanki i bzykali się przez kilka dni.
Wszystko było fajnie do czasu, aż poszedł któregoś dnia wyrzucić śmieci. Poszedł w pidżamie i szlafroku z różowym wiaderkiem do tego samego śmietnika, do którego chodził od siebie.
Pech chciał, że się zapomniał i wrócił z tym wiaderkiem do SWOJEGO mieszkania.
Jeszcze większy pech był taki, że spotkał żonę na schodach i wywiązała się rozmowa:
- A co ty tutaj robisz Krzysiek?
- ....eeee mmm ja właśnie wróciłem wcześniej z delegacji i poszedłem wyrzucić śmieci.
- Jak to k***a?! A skąd masz to różowe wiadro?!
No i pozamiatane. Chop się przyznał do kochanki i zrobił wyjazd z chaupy.

Wniosek z tego taki: Nie chodź z różowym wiaderkiem wyrzucać śmieci:)


Kłamiesz, nie można być takim tępakiem... Nie no, co za k***a debil, należało mu się.

Cóż, zanim użyjesz małej głowy, użyj dużej!

omgłomatkobosko

2016-02-08, 09:39
Dziad_Inżynier napisał/a:


nie można być takim tępakiem...


Musisz uwierzyć na słowo. Tak to jest , jak się myśli ch*jem.

Dziamian

2016-02-08, 09:43
Sam sobie winien dureń :) skoro żona atrakcyjna ? dziecko jest ? praca jest i kasa na utrzymanie tego wszystkiego też ?

Prosty wniosek, palant z niego i tyle :)

I albo się ratuje taki związek jak jest coś nie tak, albo się rozstaje, takie ja mam podejście a nie skoki w bok, ile to razy słyszałem i widziałem, kobiety, które są warte poświęcenia czasu trafiały na zjebów, którzy dopiero z czasem pokazywali swoje rogi i latali na boki, gdzie one cierpliwie czekały na niego, a on się nar*chał na boku i na nie ochoty nie miał, zero szacunku, totalnie i to mnie wk***ia w tych "nowoczesnych" facetach ;)