Siemanko, dziś chciałem wam pokazać grafficiarzy z Zurychu Kolesie ładnie "kolorują" pociągi Polecam cały film ale dla leniuchów najlepsza część zaczyna się od 23:40.
Obcinanie jaj, grzywny, chłosty... Co za pomysły...
Ja tam mam lepszy sposób. Skoro oni malują pociągi i mury, to adekwatną karą jest robić to samo z nimi.
Jak odpowiednie służby dorwą jednego z drugim, to czeka ich przymusowa wizyta w salonie tatuażu.
Czym bardziej gówniane "graffiti", tym bardziej ch*jowy tatuaż. (do oceny wartości artystycznej powołujemy biegłych w postaci krytyków sztuki)
Za małe i nieszkodliwe bazgroły sąd przyznaje dla przykładu delfinka na plecach.
Za wielkie, obleśne bohomazy malowane czarnym sprayem przez totalne jakieś beztalencie, wysyłamy delikwenta do przedszkola, w którym w ramach zajęć artystycznych dzieci będą zdobiły trwale jego pusty łeb.
(ministerstwo edukacji przyklaśnie takiemu projektowi)
Ewentualnie można też zwyczajnie przenosić dzieła grafficiarzy na ich skórę. Jeśli jakiś młokos zostanie złapany na malowaniu różowego ku*asa na autobusie, to w nagrodę kopia ów dzieła znajdzie się na jego bicepsie. Wiem, że wizyty w salonach do najtańszych nie należą, ale cieszyłbym się jako podatnik, gdyby moje pieniądze zostały wydane w ten sposób.
( Mój pierwszy komentarz na sadisticu zawierający więcej, niż jedno zdanie. )