Za dawnych czasów gdy rok miał jeszcze dwa zera w nazwie byliśmy na imprezie zorganizowanej w jednym z lokali pawilonu usługowego. Taka mini galeria tylko że zamiast sklepów są takie firmy jak wynajem narzędzi, fryzjer, czy kominiarz. No i znajomy miał tam jeden lokalik po interesie rodziców, który to interes został przeniesiony w inne miejsce. Sam lokal został zaadaptowany na miejscówkę do wszelkiej maści melanżów. W skrócie. Po godzinie zamknięcia całych pawilonów do dyspozycji był również korytarz ....i dach na którym palony był grill. I stało się tak pewnego razu, że budzimy się rano i po ogarnięciu sytuacji i wypiciu zaporowo browara coby kac nie dogonił stwierdziliśmy, że gospodarz nam się zapodział. Za oknem deszcz napie**ala, komórki nie odbiera... Więc zaczęliśmy składać do kupy całą historię od początku do końca. Gdzieś nam wyszło po drodze, że poleźliśmy do nocnego nad ranem i że raczej wróciliśmy już bez gospodarza. No więc nie zastanawiają się dwa razy polecieliśmy do rzeczonego sklpu i po drodze zaglądaliśmy gdzie się dało czy przypadkiem nie przysnął i nie został. Pani w nocnym stwierdziła, że nie wie nic bo dopiero zmianę zaczęła. No więc kupiliśmy piwko dla rozjaśnienia myśli i gdy wróciliśmy do lokalu stwierdziliśmy, że pod drzwiami stoi dwóch policjantów. W końcu zrozumieliśmy z ich tłumaczeń, że ktoś z bloku obok zauważył człowieka leżącego na dachu. Chyba nie muszę mówić kto to był. Dodam tylko, że policjanci pomogli nam go znieść i położyć do łóżka.
A parę lat później obejrzeliśmy "Kac Vegas".... Ktoś nam podj***ł historię po prostu.
Prawda jest taka, że u nas nie ma jak takiej imprezy zrobić, no chyba że sracie kasą na jakąś piękną chałupe, btw wczoraj w niemczech coś odwalili na 1500-2000 masek, a w USA rozwalili tylko 31 domów